Jak doktorowi Czarneckiemu Idea Bank zabrali i nikogo to nie zdziwiło
Wygląda na to, że jedynymi osobami w Polsce, które są zaskoczone przymusową restrukturyzacją Idea Banku są Leszek Czarnecki i Roman Giertych. Medialne występy Czarneckiego brzmią bardziej jak skarga chłopca w piaskownicy, któremu ktoś zabrał łopatkę w czasie zabawy, niż reakcja biznesmena, który dał się poznać jako bezwzględny gracz z aspiracjami na budowniczego imperium finansowego.
Sektor bankowy po kryzysie 2007 stał się jedną z najbardziej regulowanych przestrzeni na rynku finansowym. Nadzór bankowy, finansowy, testy wytrzymałościowe, raporty, ostatecznie także podatki i opłaty, które zasilają w Polsce Bankowy Fundusz Gwarancyjny dający poczucie bezpieczeństwa klientom banków, sprawić miały, że nigdy więcej państwo i obywatele nie będą musieli ratować systemu kosztem własnych pieniędzy. Na temat mechanizmu resolution od kilku już lat szczegółowo dyskutowaliśmy na łamach „Gazety Bankowej” – przymusowe przejęcie banku w kłopotach w założeniach zapobiegać ma konsekwencjom dla całego sektora i klientów. Jest też swego rodzaju straszakiem, zmuszającym właścicieli i zarządy banków do skutecznej i wczesnej reakcji na pojawiające się problemy płynnościowe w banku. W Polsce przekonały się o tym już dwa mniejsze banki spółdzielcze z Przemkowa i Sanoka, jako że właśnie w tym segmencie Bankowy Fundusz Gwarancyjny, wykonujący zgodnie z przepisami funkcję „operatora” resolution, zastosował przymusową restrukturyzację.
W ostatnim dniu ubiegłego roku BFG wprowadził resolution po raz pierwszy wobec komercyjnego, prywatnego Idea Banku, a bankiem przejmującym został Bank Pekao SA. To finał długiego procesu, analiz i konsultacji, a reakcje przedstawicieli środowiska bankowego raczej skłaniały się do pytania „Dlaczego dopiero teraz?” niż politycznych wycieczek, wyrazów oburzenia czy apeli o „zejście z tej drogi”. Mechanizm resolution wynika bowiem z regulacji unijnych i jego zastosowanie obwarowane jest mnóstwem warunków, które bank musi spełnić (a właściwie, których spełniać nie daje rady), by nadzorca mógł skorzystać z tej ostatecznej procedury.
Rozmowa z doktorem Leszkiem
Opinia publiczna po sylwestrowej nocy zajęła się raczej szczepieniami na COVID-19 poza kolejnością z celebryckimi elitami w roli głównej, więc temat Idea Banku i przymusowej restrukturyzacji, a zwłaszcza zapowiedzi głównego udziałowca, Leszka Czarneckiego, dotyczące zaskarżenia decyzji BFG, przeszły bez echa.
5 stycznia bankier pojawia się zatem w „Faktach po faktach” w TVN. Rozmowa Piotra Kraśki z doktorem Leszkiem Czerneckim bardziej przypomina reklamę samochodów zagraną przez Romana Młodkowskiego i Włodzimierza Zientarskiego niż próbę ustalenia przyczyn i skutków decyzji BFG i nadzoru bankowego. Daje jednak Czarneckiemu możliwość opowiedzenia historii o wszechmogącym Adamie Hofmanie, który poza poszukiwaniem zajęcia dla byłego prezesa Pekao SA, Michała Krupińskiego, sprzedawał TVN, a gdy właściciel Idea Banku nie zainteresował się tematem, uruchomił ministra Zbigniewa Ziobrę, a potem KNF i BFG, by pozbawić upartego biznesmena banku.
Czarnecki opowiada z miną pobitego malca, jak to nie rozumie decyzji Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i z jaką determinacją przygotowywał plan naprawczy, próbując wyjaśnić przyczyny kłopotów swoich banków, zarówno Getin Banku, jak i w konsekwencji Idei. Rozmowę z „Faktów po faktach” podjęły w kolejnych dniach portale internetowe. Jak można jednak domniemywać, wciąż za głośno brzmiały wypowiedzi innych bankowców, uzasadniających i zgadzających się, żeby nie powiedzieć przyjmujących z aplauzem resolution w Idea Banku.
Oto bowiem już 3 stycznia w wywiadzie dla Business Insider prezes ING Banku Śląskiego, Brunon Bartkiewicz mówi wprost:
„Jestem pełen uznania dla Banku Pekao, który w wyniku przymusowej restrukturyzacji przejął Idea Bank. Sektor bankowy oczekiwał takiej decyzji od BFG. Właściciel Idea Banku Leszek Czarnecki miał wiele lat, żeby temu zapobiec. (…) Interes akcjonariuszy jest tutaj w pewnym sensie wtórny, a kluczowe jest bezpieczeństwo pieniędzy deponentów i ich ochrona. Upadek wiązałby się z ogromnym kosztem dla wszystkich banków w Polsce, który mógłby zdestabilizować inne podmioty tego sektora. (…) Trzeba byłoby uruchomić gwarancje depozytów w BFG, wypłacić miliardy złotych, a później podnieść bankom składki na fundusz gwarancyjny. To byłyby ogromne koszty dla sektora”
– podkreślał Bartkiewicz, który potwierdził, że jego zdaniem Idea Bank nie wykazywał „zdolności do generowania trwałej rentowności”, a „BFG ma obowiązek do działania w takim przypadku”.
Sektor bankowy odetchnął
„Powiem szczerze - to jest wiadomość oczekiwana już od pewnego czasu. Mnie bardzo satysfakcjonuje, że ten istotny problem i duża niepewność dla całego sektora bankowego, znalazły swoje rozwiązanie”
– mówił w rozmowie z Bartkiem Godusławskim, prezes ING Banku Śląskiego.
Kolejne wypowiedzi innych bankowców i analityków sektora bankowego brzmiały dość podobnie. Ciekawą wypowiedź uzyskał od Piotra Kuczyńskiego Michał Sutowski w Krytyce Politycznej.
„(…) fundamenty ekonomiczne decyzji nie budzą moich wątpliwości. I nawet jeśli serce mi podpowiadało, żeby stanąć w tej sprawie po stronie Czarneckiego i spółki, to rozum mówił: wstrzymaj konie, patrz na chłodno i zastanów się, jak było naprawdę” – mówi Kuczyński. – „Całe środowisko bankowe ma podobne zdanie, tyle że inni bankowcy nie wychylają się ze swoją opinią. Nie chcą podpadać ludziom, których zdanie jest inne, a tych w naszej bańce informacyjnej jest więcej, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Przekonująca wydaje mi się również odpowiedź KNF na zarzuty mecenasa Giertycha i samego doktora Czarneckiego, w której podano bardzo konkretne liczby. One dowodzą, że sytuacja finansowa Idea Banku od lat była po prostu fatalna.”
https://krytykapolityczna.pl/gospodarka/piotr-kuczynski-idea-bank-komentarz/
Kuczyński powołuje się na wypunktowane przez UKNF fakty i mity pojawiające się w wypowiedziach Leszka Czarneckiego i mecenasa Romana Giertycha, którzy dowodzili, iż zaskoczeni decyzją BFG postanowili wyjaśnić kilka nieścisłości i przedstawić własną wersję wydarzeń, zanim zaskarżą decyzję nadzorcy do sądu administracyjnego (ostatecznie złożyli dokumenty 7 stycznia).
No to wróćmy do argumentu o pełnym niedowierzania zaskoczeniu głównego akcjonariusza Idea Banku, który był tą informacją „wstrząśnięty” i „nie rozumie, dlaczego tak się stało”
„Informacja o możliwości poddania Idea Banku przymusowej restrukturyzacji znajdowała się w sprawozdaniach finansowych Idea Banku począwszy od sprawozdania za 2018 r. (opublikowanego w kwietniu 2019r.), w tym także w ostatnim sprawozdaniu finansowym Idea Banku (za III kwartał 2020 r.). Zarząd Idea Banku od dłuższego czasu miał świadomość bardzo złej sytuacji ekonomiczno-finansowej banku oraz możliwości zastosowania wobec niego procedury przymusowej restrukturyzacji. Były p.o. prezes Idea Banku, Jerzy Pruski, był wcześniej prezesem BFG i w tej roli tworzył krajowe ramy prawne dotyczące przymusowej restrukturyzacji. Wszystkie powyższe okoliczności powinny być znane członkom Rady Nadzorczej Banku, w tym jej przewodniczącemu – dr. Leszkowi Czarneckiemu.”
– czytamy w wyjaśnieniach UKNF.
https://wgospodarce.pl/informacje/90515-idea-bank-oczywiste-fakty-obalaja-mity-czarneckiego
Media przywołują również wypowiedź prezesa BNP Paribas, Przemka Gdańskiego, który w komentarzu dla Business Insider Polska wyjaśnia:
„Przymusowa restrukturyzacja Idea Banku, niewątpliwie bolesna dla akcjonariuszy, stabilizuje sytuację jego klientów i podnosi poziom bezpieczeństwa systemu bankowego w Polsce. (…) Od dawna wiadomo było, że bank ten jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej i nie spełnia regulacyjnych wymogów kapitałowych. Z szacunkiem należy podejść do działań restrukturyzacyjnych i naprawczych, które realizował Zarząd pod wodzą prezesa Pruskiego. Jednak stopień poprawy wyników, w kontekście skali wyzwań i wielkości istniejącej luki kapitałowej, z pewnością mógł zostać oceniony jako niewystarczający do postawiania banku >>na nogi<< w przewidywalnej, nieodległej przyszłości”
- oceniał prezes Gdański w komentarzu dla Business Insider Polska.
Rynek czekał na ruch BFG
Te wypowiedzi z pewnością nie potwierdzały tezy o zaskakującej decyzji BFG i krzywdzie, jaką opresyjny system „pisowski” wyrządził walczącemu o uratowanie banku biznesmenowi, który nie zareagował wystarczająco entuzjastycznie na propozycje wysuwane rzekomo przez Adama Hofmana. Jakkolwiek można zrozumieć próbę obrony własnego banku, o tyle trudno przyjąć za dobrą monetę wypowiedzi o dobrej, optymistycznej sytuacji w banku lansowaną przez Leszka Czerneckiego.
Ciekawy komentarz zamieścił na portalu businessinsider.com.pl dziennikarz ekonomiczny, Rafał Hirsch, który pisze wprost: „Idea Bank padł (bo to, co się stało to tak naprawdę ekwiwalent bankructwa) przez GetBack, a tamta afera wybuchła w kwietniu 2018 roku. Bank jeszcze kilka lat wcześniej był właścicielem GetBacku, w ramach sporej grupy finansowej kontrolowanej przez Leszka Czarneckiego. Potem GetBack został sprzedany i wszedł na giełdę, ale Idea Bank nadal z nim blisko współpracował, między innymi sprzedając swoim klientom obligacje GetBacku, zapewniając przy tym, że to niezwykle bezpieczna inwestycja. Kilka miesięcy po aferze, a także zmianie władz, nadszedł moment oczyszczenia sytuacji przed odbudową. W ramach tego oczyszczania urealniono wartość wszystkich składników majątku banku i okazało się, że w wyniku tego urealnienia Grupa Idea Banku musi zaksięgować blisko 2 mld złotych straty.”
Czy zatem trzeba było sięgnąć po resolution? Czy decyzja BFG mogła zaskoczyć rynek bankowy i samego właściciela Idei?
„Nawet jeśli wokół tej sprawy odbywa się jakiś dziwny taniec z wiceprezesami Pekao SA podającymi się do dymisji, bo są z innej frakcji politycznej niż jakiś inny prezes czy minister, nawet jeśli były szef KNF w pewnym momencie, zamiast pomagać w ratowaniu banku, sugerował jakieś łapówki, nawet jeśli główny właściciel czuje się ofiarą politycznej nagonki, nawet jeśli nie tylko tak się czuje, ale faktycznie nią jest, to nie zmienia to faktu, że Idea Bank na swój los zasłużył już parę lat temu”
– komentuje Hirsh.
https://businessinsider.com.pl/swiat-bez-idea-banku-bedzie-lepszy/hw4d1m5
Dlaczego zatem doświadczony w biznesie bankowym Czarnecki był, jak twierdzi, zdziwiony sylwestrową decyzją BFG?
„Rynek nie był zaskoczony decyzją BFG, choć spodziewał się jej już znacznie wcześniej. Trudno przypuszczać, by takiego rozwoju wypadków nie przewidywał również założyciel i współwłaściciel Idea Banku, Leszek Czarnecki. Jego agresywna koncepcja zdobywania rynku musiała zawierać kilka scenariuszy, w których możliwość niepowodzenia z pewnością również była obecna” – napisał na portalu wGospodarce.pl Stanisław Koczot. „Sektor finansowy po przejęciu Idea Banku przez Pekao pozbył się kłopotu, który mógł poważnie – z powodu zwiększenia składek na BFG – obciążyć jego finanse. Już co najmniej od 2018 roku Idea Bank nie był dla niego konkurencją, ale ryzykiem”
– pisze Stanisław Koczot, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Bankowej”
ttps://wgospodarce.pl/opinie/90546-idea-bank-czyli-sygnal-dla-calego-sektora
Idziemy do Newseeka
Skoro wszyscy mówią, że decyzja BFG o resolution była oczekiwana, przewidywalna i jest wyjściem dobrym dla klientów banku i bankowego systemu, czas zatem na rozmowę na łamach „Newsweeka” pod wymownym tytułem: „Tomasz Lis pyta Leszka Czarneckiego: Kto ukradł panu bank?”. Zacytujemy jedynie fragment tej wyjątkowo przewidywalnej rozmowy.
– „Przejęcie banku” brzmi elegancko. Pan ma poczucie, że został skradziony? – pyta redaktor Lis. – Nie wiem, czy jest to właściwe z prawnego punktu widzenia określenie, ale efekt jest taki sam – wyjaśnia założyciel Idea Banku. – Kto ukradł panu bank? – dopytuje Lis. – Myślę, że była to praca zbiorowa. – Ile pieniędzy stracił pan 31 grudnia? – Nawet nie wiem. Bardziej mi szkoda akcjonariuszy mniejszościowych, obligatariuszy, którzy stracili pieniądze – zrobiono im wszystkim straszną krzywdę. Szkoda wysiłku wspaniałych ludzi, jaki włożyli przez dwa ostatnie lata w restrukturyzowanie banku. Mieliśmy 23 grudnia wigilię wideo ze wszystkimi pracownikami Idei Banku. Mówiłem, że na naszych oczach dokonuje się chyba najbardziej spektakularna operacja ocalenia banku w ostatnich kilkunastu albo kilkudziesięciu latach w całej Europie. Dziękowałem im i powiedziałem, że jestem z nich dumny. – Czyli w głowach najważniejszych osób w banku nie było poczucia, że jesteście w przeddzień pierwszego od niemal siedemdziesięciu lat ukradzenia banku w Polsce? – drąży zaciekle redaktor naczelny „Newsweeka”. – Było poczucie, że właśnie wygraliśmy! Stąd takie niedowierzanie w to, co stało się w Sylwestra. Szok i gniew, żeby nie używać bardziej dosadnych słów. I poczucie ogromnej krzywdy.
Będzie książka…
Biznesom ex-właściciela Idea Banku przyjrzał się na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” Łukasz Wilkowicz. Przejęcia banków, budowanie z małych instytucji większych organizmów aktywnie i bez skrupułów zdobywających kawałki finansowego tortu – to historia doświadczonego gracza.
„Przejmowanie banków będących na krawędzi, zmierzających ku niej albo właśnie znad niej wyciągniętych powinno dać Leszkowi Czarneckiemu trochę orientacji w tego typu sytuacjach. Poprzedni właściciele kupionych przez niego instytucji głośno nie protestowali. Ale też zapewne nie wyceniali tak wysoko poniesionych strat ani nie ubierali ich w kontekst walki władzy z przedsiębiorcą. A ta w przypadku Idei teraz przeniesie się do sądów” – konstatuje Łukasz Wilkowicz. – „Można się jednak spotkać również z opinią, że resolution Idea Banku to w pewnym sensie pomoc dla Czarneckiego. Ten kłopot ma już z głowy. Całą energię może teraz skupić na Getin Noblu. Jeśli nie na dokapitalizowaniu, to na znalezieniu dla niego nabywcy.”
Na co doktor Czarnecki poświęci swą energię w najbliższym czasie nie wiemy. Rąbka tajemnicy odkrywa w przywołanej już rozmowie z Tomaszem Lisem.
- Getin w kłopotach, Idea przejęty przez państwo, pan za granicą z uzasadnioną obawą o swój los w razie przyjazdu do Polski. Jakby pan opisał dziś swoją sytuację życiową i biznesową? – pyta zatroskany naczelny „Newsweeka”. – Powstanie pewnie z tego ciekawa książka – odpowiada doktor Leszek Czarnecki.
Z pewnością będzie się doskonale czytała i… sprzedawała.
Maciej Wośko