Oszustwo zwane płacą minimalną
Od czasu do czasu robi się głośno o podniesieniu tzw. płacy minimalnej. Bardzo to chwalebne, mało kto jednak wie, co sie kryje za sumą podawaną w mediach. Otóż jest to płaca brutto, to znaczy uwzględniająca ZUS, NFZ, podatków, wysługi lat i co tam jeszcze… – na rękę pracownik może dostawać nawet dwa razy mniej, i jest to zgodne z prawem. Manipulacja liczbami to rzecz wbrew pozorom diabelnie łatwa, gdy tylko ma się podstawowe wykształcenie ekonomiczne i każda księgowa to potrafi. Tak więc płaca minimalna bynajmniej nie wynosi prawie 1600 złotych, jak się o tym trąbi w mediach – naprawdę jest to niecałe 900, co w na przykład Warszawie może nie starczyć nawet na czynsz. Ale to zgodne z prawem. Dyrektor czy prezes zarabiający 7000 plus dodatki może płacić temu, który na niego tyra, nędzne grosze i traktować jak śmiecia. Ot, tego się dorobiliśmy dzięki Wałęsie i tym podobnym bohaterom, którzy zresztą sobie przy okazji załatwili wygodne życie, a resztę Polaków mają gdzieś.
Płaca minimalna, zgodnie z logiką, powinna być wyliczona na poziomie umożliwiającym utrzymanie się samotnej osobie przez cały miesiąc – od wypłaty do wypłaty. Tymczasem jest ona wzięta z sufitu i taki pracownik ma do wyboru: opłacić czynsz i świadczenia, a potem zdechnąć z głodu, albo żywić się najtańszym jedzeniem (bo tylko na to starczy) i doczekać eksmisji na bruk. Piękna perspektywa. A premier namawia Polaków na powrót z emigracji. Chyba tylko debil by tego usłuchał. W kraju, w którym lekką ręką wydaje się miliardy na różne fanaberie typu pendolino czy mistrzostwa sportowe, zawsze brakuje na wynagrodzenia dla tych, którzy płacą podatki, więc de facto utrzymują cały ten bajzel. W kraju, w którym podnosi się opłaty na wzór „Europy”, by nie pozostać w tyle za Unią, nie zwraca się żadnej uwagi na to, czy ludzie będą mieli z czego je zapłacić. Podnosi się nie o dziesięć czy dwadzieścia procent, ale bywa że o tysiąc procent, vide opłata gruntowa! Pewien prezydent Warszawy wyraził się nawet, że jak ludzi nie stać, nie muszą mieszkać w „stolycy”. Jasne, nie muszą. W ogóle nie muszą mieszkać, mogą wyprowadzić się pod most. A że pracują i płacą podatki? Kogo to obchodzi?
Oczywiście o podniesieniu płac do europejskiego poziomu nie ma tu mowy. Jak twierdzi oficjalne stanowisko naszego rządu, to pozostaje w gestii pracodawców – a oni rozumują biznesowo. Co to znaczy? To znaczy, że jak państwo pozwala im wyzyskiwać i oskubywać pracowników, to będą to robić. Wolno im płacić grosze, czemu więc mieliby płacić więcej? To przecież logiczne. Gdyby prawo nagle zezwoliło oficjalnie na kradzież chleba, zbankrutowałyby wszystkie piekarnie, bo taka już ludzka natura. A skoro przynajmniej na papierze nie wolno „uskuteczniać” nawet tak drobnych kradzieży, to dlaczego wolno upadlać pracowników, od których – podkreślmy to – zależy funkcjonowanie danego przedsiębiorstwa?
Próba podniesienia rzeczywistej płacy minimalnej o choćby kilkadziesiąt złotych zawsze spotyka się z histeryczną reakcją związku pracodawców, którzy strasza wzrostem bezrobocia i upadłością ich firm. Szczególnie że akurat mamy kryzys, powódź, suszę czy inny kataklizm. Zawsze coś się znajdzie. Jest to o tyle zabawne, że ani kryzys, ani inne klęski jakoś nie powstrzymują ich przed wybudowaniem kolejnej willi czy wyjazdem na Majorkę z całą rodziną. Po co się ograniczać, skoro i tak „robole” za to płacą?
Dzieci polityków i przedsiębirców chodzą, a właściwie jeżdżą limuzynami do najdroższych szkół i leczą sie prywatnie. Co ich obchodzi że ci, którzy na to pracują, nie mają za co własnemu potomstwu kupić podręczników, a w razie potrzeby mają trudności z uzyskaniem prostej porady lekarskiej? To przecież tylko robocze bydło.
Rewolucje społeczne wybuchały już z błahszych powodów, warto więc zastanowić się nad tym, zanim będzie za późno.
--------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------
TYLKO U NAS, wSklepiku.pl do nabycia: Zestaw dwóch toreb zakupowych wPolityce.pl wzbogaconych rysunkami znakomitego artysty Andrzeja Krauzego.
Można je nosić także przez ramię, mają szerokie i poręczne ucho, wytrzymały materiał, mieszczą format A4.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.
