Wywiad gospodarczy

Vit Barta, prezes Narodowego Banku Czech / autor: Fratria
Vit Barta, prezes Narodowego Banku Czech / autor: Fratria

TYLKO U NAS

Prezes czeskiego odpowiednika NBP: To ostatni gwizdek

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 16 września 2021, 14:27

    Aktualizacja: 16 września 2021, 14:32

  • 0
  • Powiększ tekst

Wysoka inflacja? - Obserwujemy to wszędzie na świecie. Tu nie ma nic regionalnie wyjątkowego (…) Gospodarkę lepiej schłodzić za wcześnie niż za późno - twierdzi Vít Bárta, prezes Narodowego Banku Czech. Uważa, że obecna sytuacja związana z inflacją w Europie i na świecie jest fascynującą i bardzo niebezpieczną zagadką, ale banki centralne już teraz powinny nacisnąć pedał hamulca, zanim znajdziemy się na ostrym zakręcie. Prezes czeskiego banku centralnego analizuje też korzyści i koszty posiadania własnej waluty wobec sytuacji krajów strefy euro. Polska i Czechy mają więcej wspólnego niż nam się na co dzień wydaje. „Posiadanie własnej waluty nam bardzo pomogło” - zauważa

Prezes Narodowego Banku Czech przestrzegał, by pamiętać o punkcie wyjściowym, co w przypadku Polski i Czech oznaczy rozgrzane, a nawet przegrzane gospodarki.

Istnieje ryzyko, że inflacja w najbliższej przyszłości będzie jeszcze wyższa niż obecnie i podważy wszelkie oczekiwania inflacyjne w kraju, które wcześniej były dość dobrze oszacowane - ocenia Vit Barta, prezes Narodowego Banku Czech.

Maksymilian Wysocki: W pana ocenie, bardzo zdecydowanej, czas do działania i podniesienia stóp procentowych jest właśnie teraz. Jak możemy zauważyć, z taką oceną jest pan raczej w mniejszości wśród przywódców banków centralnych obecnie. Dlaczego pana opinia w tej sprawie jest tak stanowcza?

Gdy przyszedł kryzys, obniżyliśmy stopy procentowe do niemal zera. Już zaczęliśmy normalizować naszą politykę w tym zakresie w ciągu tego lata. Już dwukrotnie podnieśliśmy stopy procentowe. Ale i tak nasza polityka wobec stóp procentowych jest bardzo luźna. Nadal dostarczamy wiele zachęt dla firm do inwestowania. Jednak nasza inflacja znów stała się bardzo wysoka. Dużo powyżej naszego celu inflacyjnego, a nawet powyżej górnej granicy pasma tolerancyjnego. To narzuca, a raczej otwiera pole do dalszego podnoszenia stóp procentowych - ocenia Vít Bárta, prezes Narodowego Banku Czech. - Mierzymy się z normalizacją oraz i tak musimy podnieść stopy procentowe, żeby dojść do tych poziomów, lub lekko ponad nie, na których byliśmy przed kryzysem. W ostatnim czasie obserwujemy bardzo silną presję podażową i to jest taka nowa gra dla nas, w której obserwujemy i czekamy. Ten nowy fenomen pompuje koszty wysoko. Obserwujemy to wszędzie na świecie. Tu nie ma nic wyjątkowego (regionalnie). To globalne zjawisko. Kiedy przyjrzeć się bliżej czynnikom, które napędzają wzrost cen, można zauważyć, że są pewne składowe, które w przyszłości mogą pójść w dół, ale inne raczej nie spadną. Teraz widzimy pewną akumulację czynników inflacji kosztowej, która mogą się ze sobą bardzo mocno związać i wcześniej czy później dalej przebić się na jeszcze dalszy wzrost cen dla konsumentów - dodaje.

MW: Niektórzy mówią, że poziom inflacji jest nieoczekiwany. Niektórzy twierdzą, że inflacja wystrzeliła i przebiła właśnie sufit. Ale! Wydaje się, że wyższa inflacja to przecież dość normalna kolej rzeczy, skoro dla ratowania gospodarki „drukuje” się masę pieniędzy i wrzuca na rynek, co nazywamy luzowaniem ilościowym. Mamy zatem luzowanie ilościowe, a w konsekwencji wzrost cen, czyli inflację. W zasadzie jest jedna naukowo udowodniona metoda walki z inflacją, którą jest właśnie podnoszenie stóp procentowych przez banki centralne. Innym sposobem byłoby, czysto w teorii, gdyby konsumenci „zaprzestali” konsumpcji drogich towarów, lub przynajmniej wybierali towary tańsze od droższych. Organizacyjnie to raczej trudne do wykonania, więc pozostaje nam polityka banków centralnych, by zwalczać rosnącą inflację. Ale! Jednocześnie nie chcemy zabić wzrostu gospodarczego, bo przecież chcemy odbudować straty pandemii. To jest naszym głównym celem. Jak to wszystko odpowiednio zbalansować? Czy kosztem wzrostu stóp procentowych byłoby zabicie wzrostu gospodarczego?

To zawsze tak właśnie jest. To właśnie esencja polityki równoważenia. Polityka równoważenia, czy to monetarnego, czy fiskalnego, powinna pomagać gospodarce i ją wspierać, gdy ta ma tarapaty i schładzać, gdy ta jest zbyt rozgrzana. To podstawa każdej polityki równoważenia i jesteśmy tu by postarać się, aby nie dopuścić przegrzania, albo recesji, by trzymać gospodarkę tam, gdzie działa najlepiej i najpłynniej. A jeśli presja inflacyjna zagraża naszej przyszłości, czy oczekiwaniom wszystkich jej uczestników, to wtedy jest to dobry moment, by banki centralne wcisnęły hamulec, bo poza tym nie mogą nic zrobić. To nasz cel istnienia. Gdy rośnie ryzyko, musimy działać, a to oznacza schładzanie gospodarki, oczywiste. Lepiej ją schłodzić wcześniej niż za późno. Jeśli oczekiwania inflacyjne będą za luźne, będzie bardzo trudno wdrożyć skuteczną politykę stabilizacyjną.

MW: Czyli, jak mówią wojskowi, ten punkt bez powrotu (PNR), po którym w tym przypadku ceny nie przestaną już rosnąć, po którym polityka banków centralnych przestanie mieć znaczenie dla inflacji?

Raczej nie będziemy mieli do czynienia z takim konkretnym punktem bez powrotu, ale takim momencie, po którym im dalej od niego odejdziemy, tym więcej będzie kosztować nas stabilizowanie i dalszy rozwój. Dla mnie obecnie to temat najwyższej wagi, także do studiowania i zagadka do rozwikłania wpływu bazowych niektórych wtórnych czynników inflacyjnych. Te wtórne czynniki są napędzane przez pierwotne szoki podażowe. Główną misją banków centralnych jest walka z wtórnymi czynnikami inflacyjnymi, ponieważ kiedy one się pojawiają i rosną, to wtedy jest czas, by naprawdę zacząć działać.

MW: A według pana czas, by nacisnąć ten guzik dla podniesienia stóp procentowych, jest właśnie teraz, także w przypadku Polski, tak?

Tak.

ZOBACZ CAŁY WYWIAD, w tym odpowiedź na pytanie „Czy w świetle doświadczeń kryzysowych lepiej mieć euro, czy własną walutę?”:

Czytaj też: Glapiński: Dostępne prognozy wskazują na spadek inflacji w przyszłym roku

Powiązane tematy

Komentarze