Kolejne banki podniosą stopy procentowe
Podwyżki stóp procentowych na świecie trwają już ponad rok. Choć od pewnego czasu mówi się o ich wstrzymaniu, a nawet zainicjowaniu obniżek, ten tydzień najprawdopodobniej przyniesie kolejne zaostrzenie w polityce pieniężnej.
Końcówka lipca w polityce pieniężnej będzie bardzo emocjonująca. W środę wieczorem decyzję o stopach procentowych ogłosi Fed, w czwartek EBC, zaś w piątek rano Bank Japonii. Z tej trójki najbardziej pewna wydaje się decyzja EBC. Bank zaczął normalizację polityki znacznie później niż Fed a inflacja bazowa (5,5 proc.) zaskoczyła w czerwcu nieco większym od oczekiwanego wzrostem. Bank już wcześniej komunikował przynajmniej dwie podwyżki stóp po 25 bp i choć dane z europejskiej gospodarki pogarszają się, ta pierwsza niemal na pewno nastąpi w czwartek.
Decyzja Fed będzie rozpatrywana przez inwestorów nie tylko w kontekście samych stóp, ale kolejnych wypowiedzi szefa Banku. Lipcowa podwyżka była bardzo jasno komunikowana i jej brak byłby dużym zaskoczeniem, nawet pomimo sprzyjających danych o inflacji za czerwiec. Przypomnijmy, że inflacja spadła do 3 proc. i choć był to po części efekt bardzo wysokiej bazy odniesienia (rekordowe ceny paliw w czerwcu 2022), inflacja bazowa odnotowała także mocniejszy spadek niż oczekiwano (z 5,3 do 4,8 proc.). Dane z gospodarki realnej (produkcja, sprzedaż, aktywność) także nie zachwycają, ale rynek pracy pozostaje mocny i to powinno wystarczyć, aby Fed wywiązał się z wcześniejszych zapowiedzi i po czerwcowej przerwie podniósł w lipcu stopy. Jeśli tak zrobi, inwestorzy będą chcieli wiedzieć, czy prezes Powell nadal widzi jeszcze jedną podwyżkę wczesną jesienią – taki scenariusz Powell rysował w czerwcu, ale rynki w niego nie uwierzyły, a po sprzyjających danych o inflacji w lipcu widzą ewidentny koniec cyklu. Gdyby taki koniec cyklu został potwierdzony, mogłoby to jeszcze bardziej osłabić dolara, który od miesięcy jest pod presją.
Posiedzenie Banku Japonii w tym zestawieniu jest najmniej ciekawe, gdyż pomimo zmiany prezesa, nadal kontynuowana jest ekstremalnie ekspansywna polityka, a Bank utrzymuje, że wzrost inflacji (nieco powyżej 3 proc.) jest przejściowy.
Poza decyzjami banków centralnych mamy także nabierający tempa sezon wyników kwartalnych w USA, mający na waluty wpływ pośredni (poprzez sentyment rynkowy). Patrząc na kurs złotego, zarówno USD/PLN, jak i EUR/PLN znajdują się w trendzie spadkowym. Tym niemniej para EUR/PLN nie jest od pewnego czasu w stanie zejść poniżej okolic 4,41-4,42, a to zwiększa ryzyko korekty wzrostowej. O 9:35 euro kosztuje 4,46 złotego, dolar 4,03 złotego, frank 4,64 złotego, zaś funt 5,18 złotego.
Przemysław Kwiecień CFA, główny ekonomista XTB