Dane sugerują słabszego franka?
Dzisiaj rano poznaliśmy dwie istotne publikacje ze Szwajcarii. Sprzedaż detaliczna w maju spadła o 1,0 proc. m/m i 0,6 proc. r/r, co było sporym zaskoczeniem (mediana zakładała wzrost o 1,8 proc. r/r).
Z kolei inflacja CPI za czerwiec wyhamowała do 0,0 proc. w ujęciu rocznym wobec wzrostu o 0,2 proc. r/r w maju. Jednocześnie w relacji miesięcznej odnotowano spadek o 0,1 proc. m/m wobec wzrostu o 0,3 proc. m/m w maju. Dane są zatem zaskakująco słabe i mogą sprowokować otwarcie kolejnego rozdziału rynkowych spekulacji nt. potencjalnych posunięć SNB (chociaż najbliższe posiedzenie jest zaplanowane dopiero na połowę września). Wydaje się jednak, że coraz większe zrozumienie może ponownie zyskiwać pomysł wprowadzenia ujemnej stopy od depozytów, zwłaszcza, że nie można wykluczyć, że ECB za kilka miesięcy zdecyduje się na dalsze obniżenie stopy depozytowej, która już jest ujemna (-0,1 proc.). Szanse na program QE w wydaniu szwajcarskim są zerowe. Z kolei kwestia podniesienia tzw. capa na EUR/CHF, który od blisko 3 lat pozostaje na poziomie 1,20 była wielokrotnie poruszana na rynku, ale raczej nie zyska akceptacji w SNB.
Wobec powyższego nie dziwi zbytnio uśpienie rynku, który zignorował dzisiejsze dane. W efekcie frank minimalnie, ale jednak zyskuje, a nie traci. Na tygodniowym wykresie EUR/CHF widać jednak, że dołek mógł już zostać „odhaczony” w ubiegłym tygodniu w okolicach ważnego wsparcia 1,2132. Potwierdzeniem tego faktu musiałoby być utrzymanie się notowań powyżej lokalnego wsparcia 1,2150 i powolny ruch w górę ze złamaniem strefy oporu 1,2170-85. Potem kluczowe będą okolice 1,2205.