Giełdy sobie, waluty sobie
We wczorajszym komentarzu pisałem, że awersja do ryzyka nie rozkłada się równomiernie po rynkach i aktywach. W czwartek obserwujemy kontynuację tego trendu, tyle że doszło do kolejnego przetasowania. Dzisiaj poprawa sentymentu widoczna jest na parkietach giełdowych, a odwrót nastąpił od walut rynków wschodzących, w tym złotego. Zauważalnym wyjątkiem jest kurs GBP/PLN, a wszystko z powodu kolejnej obniżki stóp procentowych ze strony Banku Anglii.
Zielono im
Mało kogo już dziwi, że aktualnie rynki podążają za głosem płynącym z Białego Domu. A że ostatnie godziny nie przyniosły nowych rewelacji z Waszyngtonu, to przynajmniej częściowo inwestorzy wzięli głęboki oddech. Apetyt na ryzyko powrócił z pewnością na giełdy, które generują dziś bardziej niż przyzwoite zyski. Już azjatyckie indeksy wyraźnie zarysowały czwartkowy sentyment, najlepiej poradził sobie Hongkong (+1,4 proc.), a najsłabiej Tokio (+0,6 proc.), któremu nie przeszkodziły rosnące oczekiwania co do podwyżki stóp procentowych przez Bank Japonii (posiedzenie dopiero w marcu). W Europie najważniejsze parkiety świecą na zielono, ale zwyżki nie rozkładają się równomiernie. Od +0,4 proc. w Amsterdamie, przez +0,6 proc. w Mediolanie czy +0,9 proc. we Frankfurcie, po aż +1,6 proc. w Londynie. Nawet na tak wymagającym tle doskonale prezentuje się Warszawa, gdzie zarówno WIG20, jak i drugi szereg spółek zyskują powyżej 2 proc.. Trudno na ten moment ocenić, czy nastroje podbije jeszcze Wall Street po otwarciu handlu kasowego, ponieważ przedsesyjny znajduje się na niewielkich plusach. Tyle o tej optymistycznej stronie dzisiejszej sesji, a teraz przejdźmy do rynku walutowego.
USD kontratakuje
Jeżeli przyjąć, że rynkowy nastrój na forexie dobrze opisuje zachowanie walut rynków wschodzących, to w czwartek możemy mówić o powrocie awersji do ryzyka. Oczywiście należy to uznać za uproszczony obraz, ponieważ rynek walutowy podąża tam, gdzie życzy sobie tego dolar amerykański. A ten od około doby powrócił do umocnienia i od tego czasu zyskał już blisko cent. Jeszcze wczoraj po południu kurs EUR/USD przekraczał 1,043 $, ustanawiając tygodniowe maksima, aby dziś przed godz. 15 zejść w pobliże 1,035 $. Trudno znaleźć jakieś fundamentalne (techniczne zresztą też) powody dla tej zmiany podejścia inwestorów, więc chyba ponownie wypada spojrzeć na rynek długu. Po gwałtownym spadku rentowności amerykańskich obligacji (wczoraj wieczorem 10-latki dotarły w pobliże 4,4 proc., czyli znalazły się najniżej od połowy grudnia), w czwartek widać pewne uspokojenie. Jeżeli dodamy do tego fakt, że straty dolara w ostatnich dniach były bardziej niż znaczące, to trwająca kontra wydaje się czymś całkiem naturalnym. Mimo wszystko jest zdecydowanie za wcześnie na ogłoszenie nowego rynkowego kierunku. Nawet jeśli Donald Trump nie wyskoczy do końca jutrzejszej sesji z jakimś nowym pomysłem, to i tak w piątek otrzymamy wisienkę na torcie danych makro w tym tygodniu, czyli odczyty Departamentu Pracy za styczeń.
PLN gra na różnych boiskach
Oczywiście przy silniejszym dolarze na szerokim rynku w kłopotliwej sytuacji znajdują się waluty EM, w tym polski złoty. Mimo wszystko presja widoczna jest głównie na USD/PLN, który wrócił powyżej 4,05 zł. Kurs EUR/PLN cały czas trzyma się blisko 4,20 zł, a kurs CHF/PLN zawraca z 4,48 zł. PLN może pomóc prezes NBP, który w trakcie pisania tych słów prowadzi tradycyjną konferencję po posiedzeniu RPP (utrzymano główną stopę na 5,75 proc.). A skoro o posiedzeniach władz monetarnych mowa, to dziś decyzję ogłosił Bank Czech, ścinając koszt kredytu o 25 pb do 3,75 proc.. Co ciekawe ruch zgodny z oczekiwaniami nie zaszkodził czeskiej koronie, a kurs CZK/PLN zwyżkuje do 0,167 zł. Na identyczny ruch jak Czesi zdecydował się też o wiele ważniejszy z globalnej perspektywy Bank Anglii. Tym samym główna stopa na Wyspach zeszła do 4,5 proc.. Funt oberwał dziś mocno na szerokim rynku i to mimo decyzji zgodnej z oczekiwaniami. Stało się tak m.in. przez gwałtowną zmianę podejścia ze strony do tej pory najbardziej jastrzębiej członkini gremium, czyli Catherine Mann. Miała ona dziś zagłosować za utrzymaniem kosztu pieniądza, a tymczasem wnioskowała o cięcie aż o 50 pb. To nowe rozdanie może zmienić perspektywę dalszego luzowania monetarnego. Kurs GBP/PLN zareagował dalszą przeceną i zszedł do 5,02 zł.
Adam Fuchs, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje