Analizy

Oczy inwestorów skierowane są na wieczorne wyniki (drugiej) największej spółki globu / autor: Pixabay
Oczy inwestorów skierowane są na wieczorne wyniki (drugiej) największej spółki globu / autor: Pixabay

Nvidia ratownikiem czy grabarzem?

Krzysztof Adamczak

Krzysztof Adamczak

analityk walutowy Walutomat.pl

  • Opublikowano: 26 lutego 2025, 16:10

  • Powiększ tekst

Oczy inwestorów skierowane są na wieczorne wyniki (drugiej) największej spółki globu. Sentyment w Stanach wyraźnie się pogarsza. Złoty, pomimo delikatnego odreagowania, wciąż pozostaje mocny.

Ostatnie takie wyniki?

Ewidentnie w ostatnim czasie brakuje optymizmu na parkietach akcyjnych. Część inwestorów wierzy jednak, że sytuacja może ulec zmianie już dziś wieczorem. O godzinie 22:00 naszego czasu zostaną opublikowane wyniki finansowe Nvidii. Wydarzenie to cyklicznie napędza giełdy, na czele oczywiście z indeksem Nasdaq. Obecnie jednak mamy takie nagromadzenie negatywnych czynników, że jeśli technologiczny gigant nie dowiezie oczekiwań, możemy być świadkami solidnej przeceny. Doświadczenia z ubiegłego roku dają jednak sporo optymizmu, gdyż przeważnie Nvidia była w stanie generować lepsze liczby od założeń analityków. Za tym pozytywnym scenariuszem przemawia także fakt, że raportowany dzisiaj okres nie uwzględnia ostatnich problemów spółki. A tych nazbierało się całkiem dużo. Potencjalne cła i ograniczenia w handlu z Chinami, do tego DeepSeek, który nie potrzebuje aż takich nakładów jak konkurencja. Dużo niepokoju budzi także najnowsza seria kart graficznych – „pięćdziesiątek”. Tu najpierw media obiegły doniesienia o wysokich temperaturach na złączach, co prowadziło do uszkadzania kart. Teraz firma potwierdziła, że tzw. problem „zaginionych POP” dotyczy całej serii, a nie tylko wybranych modeli. Wszystko to oznacza, że dziś możemy być świadkami ostatniego święta Nvidii na rynkach, a następne publikacje wyników będą już wyraźnie smutniejsze. 

Chory konsument, chory pracownik

Wczorajszy raport Conference Board mocno rozczarował rynki. Zanotowaliśmy nie tylko spadek zaufania konsumentów względem stycznia, ale także w porównaniu do oczekiwań analityków i, co jeszcze ważniejsze, przełamana została bariera 100 pkt. A to oznacza, że amerykański konsument przeszedł na stronę pesymizmu. Komentatorzy zwracają tu uwagę na medialne burze wokół wprowadzanych i zapowiadanych ceł. W takim otoczeniu ciężko wierzyć w spadającą inflację. Pytanie, jak trwałe okaże się to pogorszenie nastrojów i jak mocno wpłynie ono na faktyczne wydatki.

Ale nie tylko konsumpcja jest źródłem niepokoju. Po wczorajszych wypowiedziach Sekretarza Skarbu wyłania się równie pesymistyczny obraz na rynku pracy. Pan Bessent zasugerował, że lwia część (blisko 95 proc.) nowych etatów była sztucznie kreowana przez poprzednią administrację. Oznacza to, że prywatna część rynku pracy pozostaje w recesji. Jeśli te słowa znajdą potwierdzenie, możemy mieć do czynienia z prawdziwym game changerem w podejściu FED-u do obecnej sytuacji. Do tej pory narracja Rezerwy była taka, że choć idealnie nie jest, to rynek pracy pozostaje na tyle stabilny, aby nie wymuszać działań w polityce pieniężnej. W ciągu ostatniego tygodnia według inwestorów szanse na trzecią obniżkę stóp w tym roku wzrosły dwukrotnie. Wciąż bazowy scenariusz zakłada dwa takie posunięcia, ale zmiana nastawienia jest coraz bardziej widoczna. 

Złoty sobie radzi

Ten negatywny sentyment cały czas szerokim łukiem omija złotego. Kurs EURPLN utrzymuje się w okolicach 4,14 zł, wyraźnie dziś ograniczając zmienność. Delikatnie rośnie kurs USDPLN, ale poziom 3,95 zł wciąż jest relatywnie niski. Dużo gorzej radzi sobie za to bitcoin, który właśnie testuje wczorajsze dołki. Przełamanie wsparcia przy 86,4k $ może dać pretekst do kolejnej znaczącej przeceny. 

Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych