Na rynku zamieszanie i chaos po tragedii
Nie będę zagłębiał się w kwestie kto, czego i jak wczoraj dokonał, ani rozwodził się nad tym, w jak czarną otchłań wpadła teraz ludzkość. Pozostaje smutnym faktem, że 300 osób straciło życie, gdy samolot spadł z nieba, i że Izrael nasilił swoje działania odwetowe, dając zielone światło do wejścia 65 000 żołnierzy piechoty do Strefy Gazy. Napięcia geopolityczne znów są bardzo duże, a wyjąwszy bardzo nieliczne instrumenty finansowe, rynek przyjmuje je raczej spokojnie.
Index VIX wzrósł w nocy niemal o 30%, wykazując wreszcie jakieś oznaki życia (chociaż oczywiście z całkowicie niewłaściwych powodów); złoto naturalnie także podrożało, po raz kolejny zachowując swój status „bezpiecznej przystani”. Z kolei jen japoński umocnił się, a dolar amerykański zareagował w bardzo niewielkim stopniu. W ślad za parkietami w Stanach sesja na giełdach azjatyckich była kiepska. W świetle wspomnianych wydarzeń jednak w żadnym regionie indeksy nie wykazały na zamknięciu jakichś gigantycznych strat. Nikkei zakończył notowania ze stratą jedynie 1% i także SPX kształtuje się obecnie 1% poniżej wczorajszych szczytów.
Innymi słowy, świat nadal zmierza wprost ku zagładzie, a rynki wciąż ten fakt ignorują. Nikt nie chce stchórzyć jako pierwszy, ale też nikt nie chce być ostatnim, gdy koniec świata już nastąpi.
Przejdźmy dalej. Jeśli chodzi o ważne dane, jest ich dziś bardzo niewiele, jedynie sprzedaż hurtowników i oczywiście inflacja konsumencka w Kanadzie. Teraz już tylko Uniwersytet Michigan będzie zawracać inwestorom głowę.
Czego możemy się dzisiaj spodziewać? Cóż, przede wszystkim kolejnych nagłówków prasowych. Biorąc jednak pod uwagę nocną reakcję rynku jako całości trudno sobie wyobrazić, że cokolwiek nim bardziej wstrząśnie. Nawiązując do tego, co napisałem dziś rano, nadal aktualne są argumenty za utrzymaniem pewnych pozycji. Teraz jeszcze bardziej skłaniam się ku posiadaniu jena, a droga do poziomów poniżej 100,80 będzie ciężka, ale nie niemożliwa, chociaż oczywiście nie dojdziemy tam dzisiaj.
W okolicach publikacji danych o inflacji na USD/CAD sytuacja jest interesująca; wspomniany wskaźnik okazał się nieco lepszy od oczekiwań. Podoba mi się koncepcja sprzedawania CAD i kupowania USD/CAD. Jednak oferty sprzedaży w okolicach 1,0780/1,0800 ograniczą dziś wzrosty tej pary, gdybyśmy doszli w te rejony po publikacji wskaźnika. Ja jednak spodziewałbym się, że zajęte w ostatniej chwili długie pozycje zostaną najprawdopodobniej wyczyszczone, podobnie jak zlecenia stop poniżej 1,0720/25, po czym wrócimy do 1,0680/90. Tam z kolei kurs tej pary podtrzymają pokaźne oferty kupna, które w nadchodzących tygodniach skierują nas po raz kolejny ponad poziom 1,0800.
Wszyscy (no dobra, nie wszyscy) będą obserwować, co stanie się z EUR/USD poniżej 1,3480, zakładając oczywiście, że oferty kupna na poziomie 1,3500 zostaną pokonane (podpowiedź: nie zostaną). Jak już wspominałem, sprzedawanie na dolnej granicy przedziału wahań jest w lecie posunięciem ryzykownym i przyniesie tylko ból. Krótko mówiąc zatem, nie róbcie tego.
To był długi tydzień i szczerze mówiąc już nie mogę doczekać się zamknięcia notowań. Bądźcie ostrożni i sprytni, jeśli już będziecie wkraczać w te mętne wody rynku.
Kaski włóż! Życzę wam dziś powodzenia.
Ken Veksler, Saxo Bank