Na rynku walutowym nie zanosi się na zmianę status quo
Tak sobie dziś siedzę, za pasem mamy Wyluzowany Lipiec, który nieuchronnie przejdzie w Katatoniczny Sierpień. Jak dla mnie to dwa najbardziej inspirujące miesiące roku na rynku...
Oczywiście żartuję. Naprawdę trudno się spodziewać, by w ciągu najbliższych trzech miesięcy obecne warunki (przynajmniej te panujące na rynku walutowym) miały się zasadniczo zmienić.
Na temat przyczyn tego stanu można do upadłego spierać się, debatować i tworzyć liczne hipotezy (miejcie oczy szeroko otwarte, wkrótce pojawi się tekst na ten temat), ale zasadniczo faktem jest, że sytuacja się nie poprawi. A śmiem twierdzić, że tak naprawdę najpierw będzie gorzej.
Ponieważ z końcem ubiegłego tygodnia wydarzenia niosące jakiekolwiek ryzyko na ten miesiąc pozostawiliśmy już za sobą, możemy czekać już tylko na posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), które przypada w przyszłym tygodniu. Tylko ono może ewentualnie przynieść nam jakieś wytchnienie od tego bezwładu na rynku. Jednak i tutaj nie liczę zbytnio na jakieś większe odstępstwa od kursu obranego niedawno przez Rezerwę Federalną, gdyż statystyki z rynku pracy (jeśli należycie do tych, którzy w nie wierzą) trzymają się dobrze i wykazują niewielką poprawę.
Inspirowane wiosną „ożywienie” najwyraźniej jest tuż za rogiem (przez co PKB za pierwszy kwartał może się wydać błędny), a i pozostałe wskaźniki, którymi kieruje się Janet Yellen, wydają się wskazywać na kontynuację wycofywania QE3 do końca roku. Fantastycznie, wszystko uwzględnione w cenach, jak na razie oficjalnie lecimy na autopilocie.
Ostatnim okrutnym zrządzeniem losu, o którym warto tu wspomnieć jest fakt, że na dzisiejszy dzień koszty pożyczonego kapitału z 10-letnim okresem zapadalności są MNIEJSZE dla Hiszpanii, niż dla USA. Tak, powiedziałem „mniejsze”. Rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich wynosi 2,62%, podczas gdy dla ich odpowiednika hiszpańskiego jest to 2,59%. Powodzenia w dochodzeniu, o co w tym wszystkim chodzi. Cóż, w zasadzie jest to dość oczywiste, ale może lepiej wyjaśniać to przy napojach dla dorosłych, w miejscu, gdzie przekleństwa nie spotykają się z naganą, ale są raczej mile widziane.
Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, nie ma za bardzo o czym pisać, gdyż spora część Europy ma dzisiaj wolne (z okazji świąt religijnych lub innych). A ponieważ dzięki grze opcyjnej, o której tyle mówiłem, kurs EUR/USD do końca tygodnia będzie oscylował w 100-punktowym przedziale wahań, mam nadzieję, że przywdzialiście swoje najwygodniejsze piżamy.
Kaski włóż! Życzę wam dziś powodzenia (w powstrzymywaniu się przed zaśnięciem).
Ken Veksler, Saxo Bank