
Kwestia perspektywy
Coraz niższe marże oferowane przez emitentów w połączeniu z perspektywą obniżek stóp procentowych na dłuższą metę może odbić się czkawką, w pierwszej kolejności inwestorom.
Ekonomiści PKO BP uważają, że inflacja zacznie hamować już od kwietnia tego roku (gwoli przypomnienia - od 1 kwietnia 2024 wzrósł VAT na żywność, więc w tym miesiącu wygaśnie statystyczny efekt bazy) i Rada Polityki Pieniężnej szybko znajdzie argumenty, żeby jeszcze w tym roku trzykrotnie obniżyć stopy procentowe o łącznie 75 punktów bazowych, a w kolejnym roku o kolejnych 100 punktów. Czy te przewidywania okażą się trafne czy chybione (we wrześniu ub.r. ten sam zespół spodziewał się cięć już w marcu) przekonamy się za kilka miesięcy, natomiast kierunek przyszłych decyzji RPP jest już chyba wyznaczony, a w każdym razie inwestorzy powinni brać pod uwagę, że w przyszłości stopy jednak spadną (o ile nie pojawią się nowe okoliczności, co także jest możliwe; żyjemy wszak w okresie rosnącego oddziaływania skutków zmian klimatu nie tylko na pogodę, ale i realną gospodarkę). Co stanie się wówczas z oprocentowaniem opartym o WIBOR?
To pytanie retoryczne. Jeśli RPP faktycznie obniży stopy łącznie o 1,75 pkt proc., o tyle samo spadną też stawki WIBOR, które w przyszłości zastąpią nowe stawki referencyjne. WIRON, a w przyszłości WIRF kwotowany jest o ok. 90 pkt poniżej stawek WIBOR. Po tranzycji inwestorzy otrzymają więc niższą stawkę referencyjną (wyrównaną wprawdzie, ale jednak niższą), co w połączeniu z obniżkami stóp procentowych może owocować zbiciem oprocentowania obligacji oprocentowanej obecnie na 4 pkt proc. ponad WIBOR z niemal 10 proc. gdzieś do przedziału 7,2-7,8 proc. Trudno przewidzieć, jaka będzie wówczas rentowność obligacji skarbowych, ale dziś mieści się przedziale 5,5 - 5,8 proc. w zależności od terminu zapadalności. Jeśli się nie zmieni, lub będzie spadać wolniej od tempa obniżek stóp procentowych, spread między obligacjami skarbowymi i korporacyjnymi zostanie wyrównany spadkiem notowań tych ostatnich. Inwestorzy kupujący dziś na wyścigi obligacje korporacyjne powinni wziąć ten scenariusz pod uwagę. Stracić pieniędzy nie stracą, ale wyjście z obligacji o niskiej marży może wiązać się z akceptacją niższych cen. A warto pamiętać, że emitenci nie tylko obniżają marże, ale także wydłużają terminy zapadalności, co może wiązać inwestorów na dłużej.
To jeszcze nie wszystko. Spadek inflacji i obniżki stóp procentowych rzadko mają miejsce w okresie silnego wzrostu gospodarczego. Z gospodarką dzieje się zwykle coś przeciwnego, czyli doświadcza spowolnienia. To natomiast - na bardzo ogólnym poziomie - może odbijać się na ryzyku kredytowym emitentów. A jeśli dodamy do tego konieczny wzrost zadłużenia skarbu państwa, który musi finansować i wydatki obronne i topniejące jak arktyczny lód wiosną finanse służby zdrowia plus powiększać wydatki socjalne, choćby za sprawą rosnącej liczby uprawnionych do emerytury, istnieją też powody by sądzić, że rzeczywiście rentowność obligacji skarbowych może spadać wolniej niż stopy procentowe, zatem spready między obligacjami skarbowymi i korporacyjnymi będą się zawężać (jak w ostatnich miesiącach), chyba że te ostatnie zaczną tanieć.
Wygranymi tej perspektywy będą i już są emitenci obligacji, którzy już dziś mogą liczyć na oszczędności emitując niżej oprocentowane papiery i wykupując przed terminem droższe w obsłudze obligacje, a w przyszłości skorzystają też na spadku stóp i tranzycji stawek referencyjnych. Dzisiejsza euforia inwestorów może jeszcze wrócić im kacem, tak jak to zwykle na rynkach finansowych bywa.
Emil Szweda, Obligacje.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje