Analizy

Czas siły amerykańskiej waluty

źródło: Tomasz Witczak, FMC Management

  • Opublikowano: 27 maja 2016, 21:06

    Aktualizacja: 27 maja 2016, 21:07

  • Powiększ tekst

Finał tygodnia z PKB i Janet Yellen

Bardzo ogólny obraz na wykresie EUR/USD, to znaczy obejmujący czas niemal od początku rok 2015, opisać można jako szeroką konsolidację. Dolne ograniczenia są w okolicach 1,05 – a górne w zakresie 1,15 – 1,17. Jeśli przyjąć taką wizję, to można rzec, że 3 maja przetestowano konsolidacyjne szczyty – a w takim razie powinno nas czekać kilka tygodni lub nawet miesięcy coraz mocniejszego dolara.

W istocie na razie się to sprawdza. Za nami ponad trzy tygodnie trendu spadkowego, w wyniku którego eurodolar schodził dziś już w okolice 1,1115 (choć oczywiście dokładna ocena zależy od tego, czy mówimy o bid, ask czy średniej – i z jakiej platformy czerpiemy kurs, ale to już niuanse). W każdym razie tendencja jest bez wątpienia aktywna, a wtórują jej dość jastrzębie nastroje w FOMC, czyli komitecie sterującym polityką Rezerwy Federalnej.

W ostatnich dniach i tygodniach jastrzębio wypowiadały się m.in. takie osoby jak E. George, E. Rosengren (który dawniej był gołębiem), J. Wiliams (o możliwości dwóch lub trzech podwyżek stóp w tym roku), J. Lacker czy D. Lockhart. Nieco bardziej stonowany był przekaz J. Powella, który zwrócił uwagę na to, że nawet jeśli dojdzie niedługo do podwyżki, to i tak może się okazać, że i tak w dłuższym terminie stopy będą na nadzwyczaj niskim poziomie, niżej niż przed kryzysem.

Dobrze wypadły w tym tygodniu np. amerykańskie dane o sprzedaży nowych domów za kwiecień, a także finalne publikacje o zamówieniach na dobra bez środków transportu i dobra trwałego użytku (a do tego podwyższono w ich przypadku wyniki marcowe). PKB annualizowany po rewizji wpisał się w założenia, było 0,8 poc.

A na koniec tego wszystkiego wystąpiła (dziś, tj. w piątek) Janet Yellen. Powiedziała m.in., że rynek pracy w ostatnich czasach poprawił się wedle niemal wszystkich miar, że nie dostrzega obecnie oznak rychłego kryzysu finansowego, inflacja powinna powrócić do celu, a w przyszłych miesiącach podwyżka stóp byłaby właściwą rzeczą.

Stąd też i obecny kurs eurodolara. Niewykluczone zatem, a nawet całkiem prawdopodobne, że przed nami wsparcie w rejonie 1,1060. Później oczywiście może się to trochę rozchwiać, mogą pojawić się okresowe korekty i konsolidacje, wcale tego nie wykluczamy, ale generalna perspektywa pozostaje raczej pro-dolarowa. 3 czerwca istotne będą payrollsy, czyli dane z rynku pracy, a także końcowe dane o zamówieniach.

Co w Polsce?

Komisja Europejska pozwała Polskę do Trybunału Sprawiedliwości w temacie braku wdrożenia dyrektywy na temat systemów gwarancji depozytów bankowych – ale w odniesieniu do Trybunału Konstytucyjnego KE prezentuje tak naprawdę znacznie bardziej wyważone stanowisko. Lub może inaczej: czasem grozi, czasem kusi czy też łagodzi napięcie. W każdym razie pozycja rządu polskiego mimo wszystko jest jeszcze dość mocna w relacji do opozycji – oraz KE.

Nie zmienia to oczywiście faktu, że okresami złoty traci na fali kolejnych wzrostów temperatury politycznej, wzajemnych pogróżek i ostrzeżeń. W ostatnim czasie naszej walucie nie sprzyja też to, że wszystko wskazuje na to, że w USA przyjdzie kolejna podwyżka stóp, być może już w czerwcu – a w każdym razie pod to grają rynki finansowe.

Z drugiej strony, ten tydzień przynosi akurat mocne korekty na parach takich jak EUR/PLN czy USD/PLN – i to pomimo tego, że na głównej parze piłka w ogólności jest po stronie waluty amerykańskiej. Na EUR/PLN padła linia 4,40 – a to oznacza, że możemy oczekiwać prób dobijania nawet do 4,3670 czy wręcz 4,3560. Istnieje jednak ryzyko, że tam ów nastrój się wypali i zostanie potwierdzona konsolidacja trwająca od 25 kwietnia. Ostatecznie przecież perspektywa wyższych stóp w USA nie służy rynkom wschodzącym – po co inwestować w miejscach mniej pewnych, skoro w bardziej pewnych będzie coraz większy zarobek?

Na USD/PLN dziś już poszliśmy w górę, mierząc świecą dzienną, tj. po osiągnięciu 3,9245 mamy 3,9470. Teoretycznie jest jeszcze cień nadziei na test linii trendu wzrostowego biegnącej od początku kwietnia, czyli test okolic 3,89 – 3,90. Pamiętajmy jednak, że USD/PLN na ogół, poza jakimiś wyjątkowymi wydarzeniami gospodarczymi i politycznymi w Polsce, dość schematycznie odbija klimat eurodolara – a mocny dolar to... no cóż, to nic innego, jak mocny dolar. Także w relacji do złotego. W roli oporu na USD/PLN można rozważać 3,9740-60 i 3,9870, mierząc po niedawnych szczytach.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych