Konsumenci pomogą gospodarce, ale jej nie uskrzydlą
Po rozczarowujących danych, dotyczących polskiej gospodarki w pierwszych dwóch kwartałach, wciąż największe nadzieje na przyspieszenie w drugiej połowie roku pokładane są we wzroście konsumpcji. Wpływ tego czynnika na poprawę dynamiki PKB może okazać się niewystarczający, jeśli zawiodą pozostałe.
Choć udział spożycia gospodarstw domowych w PKB, sięgający około 53 proc., wskazuje na istotną rolę tej kategorii w kreowaniu wzrostu gospodarczego, a w pamięci wciąż mamy opinię o zbawiennym wpływie konsumpcji z czasów, gdy Polska zyskała miano zielonej wyspy na tle pogrążonego w recesji otoczenia, wiele wskazuje na to, że rachuby na powtórzenie tego scenariusza są zbyt optymistyczne. Patrząc na dane z ostatnich kilkunastu lat, można dostrzec, że dynamika spożycia gospodarstw domowych wyraźnie przekraczała 3 proc. jedynie w czasie wychodzenia z kryzysu w latach 2002 i 2004 oraz boomu gospodarczego w okresie 2006-2008. W pozostałych latach, pomijając spowolnienie z 2012 i 2013 r., mieściła się w przedziale od 2,3 do 3,5 proc. W latach 2010-2011, obejmujących epokę zielonej wyspy, wynosiła odpowiednio 2,6 i 3,3 proc., przekładając się na sięgające 3,6 i 5 proc. tempo wzrostu PKB.
Trudno rzecz jasna na tej podstawie wnioskować, jak sytuacja ułoży się w najbliższych kwartałach, w których spodziewany jest wzrost konsumpcji. Warto jednak zwrócić uwagę, że we wspomnianych dwóch latach mieliśmy do czynienia ze stosunkowo wysoką, sięgającą 4,2 proc., dynamiką popytu krajowego, obejmującego nie tylko spożycie gospodarstw domowych, ale także wydatki rządowe i inwestycje. Od początku 2015 r. dynamika spożycia gospodarstw domowych stabilizuje się w poszczególnych kwartałach na poziomie 3-3,2 proc., mimo wyraźnie poprawiającej się w tym czasie sytuacji na rynku pracy. Nawet uwzględniając pozytywny wpływ na konsumpcję indywidualną programu 500 plus, trudno oczekiwać silnego jej wzrostu, będącego w stanie zrównoważyć ewentualne słabsze zachowanie pozostałych parametrów, czyli wydatków rządowych, inwestycji oraz pozytywnego efektu nadwyżki eksportu nad importem na wzrost PKB.
Tezę tę potwierdzają wyniki pierwszego kwartału 2016 r., w którym mimo wzrostu spożycia z 3 do 3,2 proc., PKB zwiększył się o rozczarowujące 3 proc., głównie wskutek pierwszego od kilku lat spadku inwestycji. Ponadto trzeba zauważyć, że silny, sięgający 4,3 proc. wzrost gospodarczy w czwartym kwartale ubiegłego roku, został osiągnięty w warunkach obniżenia się tempa wzrostu spożycia gospodarstw domowych z 3,1 do 3 proc. i można wnioskować, że wysoką dynamikę PKB zawdzięczaliśmy głównie zwyżce popytu krajowego z 3 do 4,5 proc. oraz sięgającej 15 mld zł nadwyżce w handlu zagranicznym, przy jednocześnie przyzwoitej, wynoszącej 4,4 proc. dynamice nakładów na środki trwałe. Te porównania wskazują, że polski konsument nie jest jednak filarem, na którym można opierać scenariusze przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego w okolice 4 proc. Kluczowe znaczenie dla ich realizacji mają więc pozostałe czynniki i to od nich będzie zależeć kondycja gospodarki w kolejnych miesiącach oraz w przyszłym roku. Wzrost konsumpcji daje jedynie czas na ich uruchomienie. Odejście od optymistycznego scenariusza sygnalizuje najnowsza modyfikacja prognoz Ministerstwa Rozwoju, redukująca tempo wzrostu PKB na obecny rok z 3,8 do 3,5 proc. oraz zakładająca dynamikę spożycia ogółem sięgającą 3,9 proc. i wzrost inwestycji o zaledwie 1,5 proc. z poprzednio szacowanych 4,7 proc.
W ostatnim czasie pojawiło się kilka sygnałów, na podstawie których można wnioskować, że osiągnięcie w obecnym roku dynamiki PKB wyższej niż 3,5 proc. będzie bardzo trudnym zadaniem. Jednym z nich jest trwająca od kilku miesięcy spadkowa tendencja wskaźnika PMI. Wartość tego indeksu, który z wyprzedzeniem wskazuje kierunek koniunktury gospodarczej, obniżyła się w lipcu do 50,3 punktu, a więc do poziomu bliskiego sytuacji, w której można spodziewać się spowolnienia gospodarczego. Na razie mamy stabilizację dynamiki PKB w okolicy 3-3,1 proc., co byłoby zbieżne ze wskazaniami płynącymi ze strony PMI, sygnalizującymi stagnację wielkości produkcji, spadek liczby nowych zamówień w przemyśle oraz zmniejszenie zamówień eksportowych.
Choć nie są znane szczegółowe informacje GUS na temat struktury czynników wpływających na dynamikę PKB w drugim kwartale, dostępne dane cząstkowe sugerują zwiększający się negatywny wpływ sytuacji w naszym otoczeniu. W całym pierwszym półroczu nadwyżka w handlu zagranicznym wyniosła 18,2 mld zł. Jednak 15,9 mld zł osiągnęła ona już w pierwszych trzech miesiącach roku, co sugeruje, że w drugim kwartale wyniosła zaledwie 2,3 mld zł. Byłby to wynik najsłabszy od końca 2012 r., odzwierciedlający pogorszenie się koniunktury u naszych partnerów handlowych. Mimo zaskakująco wysokiego, sięgającego 3,1 proc. wzrostu gospodarki niemieckiej, zanotowała ona spadek importu w drugim kwartale. Utrzymanie się tej tendencji wpływałoby negatywnie na dynamikę naszego PKB, tym bardziej, że udział Niemiec w polskim eksporcie zwiększył się w pierwszym półroczu z 26,9 do 27,2 proc. Niekorzystne prognozy dla globalnej gospodarki sugerują, że czynniki zewnętrzne mogą być w perspektywie kilku kwartałów dodatkowym czynnikiem utrudniającym nam osiągnięcie przyspieszenia tempa wzrostu.