Agencja S&P nie wierzy rządowym prognozom budżetowym
W poniedziałek minister finansów przedstawił pierwsze liczby dotyczące konstruowanego na przyszły rok budżetu. Ma się zmieścić odrobinę poniżej pilnowanego przez Komisję Europejską progu 3% PKB, ale taka informacja to za mało, żeby umocnić złotego. Liczy się to jak odniosą się do tego agencje ratingowe. Pierwsza odezwała się agencja S&P i nie wydaje się przekonana, że będzie dobrze.
Agencja S&P znów jest pierwsza w ocenianiu Polski. W końcu to jej styczniowa decyzja o obniżeniu polskiego ratingu - rozpoczęła okres uważnego śledzenia przez inwestorów perspektyw fiskalnych i wszelkiej komunikacji głównych agencji pod tym kątem. Dla złotego oznaczało to powracające okresy podwyższonej zmienności i wizyty na nie widzianych od lat poziomach po słabszej stronie. Z szybkiej odpowiedzi jaką dała agencja S&P na prezentację głównych liczb następnego budżetu bije sceptycyzm. Choć agencja nie widzi potrzeby reagowania ratingiem to przyznaje, że podstawia własne liczby do wyliczeń ile jej zdaniem tak naprawdę może wynieść przyszłoroczny deficyt zamiast używać rządowych założeń makroekonomicznych co do wzrostu gospodarczego i inflacji.
Jak pisaliśmy wczoraj kłopotliwe jest nie tylko opieranie się na ryzykownym założeniu, że uda się poprawić ściągalność podatków - co już wcześniej piętnowały agencje ratingowe - co fakt, że w 2017 negatywny dla budżetu efekt obniżenia wieku emerytalnego ujawni się tylko w ostatnich trzech miesiącach roku. Dlatego nawet dopięcie budżetu na przyszły rok z deficytem poniżej 3% PKB może nie wystarczyć do odwołania przez agencje stanu podwyższonej gotowości do obniżania polskiej oceny, co wyraża perspektywa negatywna. Po prostu pełny efekt niższego wieku emerytalnego w 2018 i kolejnych latach (a będzie on miał tendencję do narastania w czasie) może okazać się zbyt mocnym ciosem dla dłuższych perspektyw fiskalnych.
S&P przypomniała w swojej odpowiedzi o tej gotowości, jeśli tylko rzeczywistość budżetowa zacznie odbiegać od jej własnych wyliczeń a już pokazuje Polsce najniższą ocenę spośród trzech głównych agencji. Jednak według kalendarza analiz na ten rok ma zająć się gruntownym przeglądem Polski dopiero pod koniec roku i wydać opinię 2 grudnia. Przypominamy jednak, że już 9 września wypowiedzieć ma się Moody’s, która w maju zdecydowała się na zmianę perspektywy dla Polski ze stabilnej na negatywną na bazie wątpliwości co do wydajności nowych źródeł dochodów w tym roku (podatek bankowy, podatek na markety) i zakładanych korzyści z planów poprawienia ściągalności podatków. Już wtedy agencja sygnalizowała, że jej zdaniem obniżanie wieku emerytalnego może wykoleić finanse publiczne. Teraz musi się odnieść do sztywnego wpisania tych ryzykownych elementów w budżet 2017.
Na rynkach globalnych zobaczyliśmy wczoraj umocnienie dolara w ramach pompowania oczekiwań przed piątkowym wystąpieniem Janet Yellen. Pomogły mu też dane o sprzedaży domów w USA na rynku pierwotnym, która wzrosła do najwyższych poziomów od dziewięciu lat. Dziś o 9:30 dolar kosztuje 3.8163 złotego, euro 4.3088 złotego, za franka trzeba płacić 3.9597 złotego, a za funta 5.0313 złotego.