Analizy

Catalyst: rosną kontrakty na stopy procentowe

źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

  • Opublikowano: 30 października 2016, 12:06

  • Powiększ tekst

Dziesięcioletni IRS przebił w piątek 2,6 proc. i zarazem brexitowy szczyt. To może być zachętą do lokowania w obligacje o zmiennym oprocentowaniu, ale pośpiechu nie ma.

Przyczyny są takie same na całym świecie – obawy lub nadzieje (zależnie od zajętej pozycji) na zmianę polityki głównych banków centralnych. Z tym też wiąże się wzrost rentowności obligacji skarbowych, także polskich. Jednak w tym wypadku, choć dziesięcioletnie obligacje osiągnęły poziom 3,12 proc., do brexitowej paniki jeszcze trochę brakuje (3,3 proc.).

Wnioski? Po pierwsze, nie bać się. Catalyst jest rynkiem lokalnym, luźno powiązanym ze światowymi rynkami. Jest też zdominowany przez obligacje o zmiennym oprocentowaniu, które są wolne od ryzyka stopy procentowej. Gdyby miał wzrosnąć WIBOR, oprocentowanie obligacji również wzrośnie. Na razie jednak, choć stawki IRS dyskontują wzrost stóp procentowych, to pieśń przyszłości. Stawki FRA, które dyskontują zachowania WIBOR w dwuletnim horyzoncie, utrzymują się w pobliżu aktualnych stawek WIBOR. Co oznacza, że rynek terminowy zakłada iż w tym czasie nie dojdzie ani do podwyżek, ani obniżek stóp procentowych w Polsce. To prawda, że FRA są wyżej niż np. w wakacje (1,5 proc.), ale wtedy jeszcze uważano, że Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na obniżkę stóp. Teraz wiadomo już, że taki ruch nie jest rozważany inaczej niż hipotetycznie. Po drugie, większość obligacji firm w Polsce ma relatywnie krótkie terminy zapadalności.

Odległe scenariusze, które dziś dyskontuje rynek terminowy, w ogóle nie będą miały wpływu na wysokość kuponów, bo zanim domniemane scenariusze będą się realizować, większość papierów zostanie wykupiona. Poszukujący kilkuletnich inwestycji (te zaczynają dominować w ofertach publicznych) na wszelki wypadek mogą przeważać obligacje o zmiennym oprocentowaniu i tak zresztą trudno byłoby im przeważyć stałokuponowe obligacje, bo ich po prostu brakuje. Całkowite wycofanie się ze stałego oprocentowania w portfelu też nie wydaje się dziś dobrym posunięciem. Rynek terminowy nie raz sugerował już, że RPP będzie podnosić stopy (np. po brexicie), do czego jak wiemy nie doszło.

Pozostaje pytanie, czy wzrost rentowności obligacji skarbowych może przełożyć się na wysokość marż oferowanych w nowych emisjach. Efektem wzrostu rentowności obligacji skarbowych jest bowiem zmniejszenie spreadu między papierami skarbowymi (w teorii najbezpieczniejszymi) a korporacyjnymi. Rynek może tolerować niższą różnicę między rentownościami, a może też wymóc na emitentach obligacji podniesienie kuponów, ale do tego droga daleka. Po pierwsze, nadal nie wiadomo, czy tendencja wzrostu rentowności obligacji skarbowych jest trwała. Od półtora roku rentowność dziesięcioletnich papierów waha się w zakresie 2,7-3,3 proc., a wahania w tym obszarze nie przeszkadzały dotąd emitentom obligacji w obniżaniu marż i wydłużaniu zapadalności obligacji. Po drugie, wiele zależy od sytuacji poszczególnych emitentów, a ze względu na rozmiar rynku i brak powszechnych ratingów trudno o zbudowanie wiarygodnych statystyk. Można posługiwać się intuicją i bliską obserwacją poszczególnych papierów, ale na generalne wnioski to zbyt mało. Po trzecie wreszcie, jest jeszcze rynek kredytowy z wciąż relatywnie łatwym dostępem do taniego pieniądza. Obligacje są dla większości firm tylko uzupełnieniem finansowania bankowego albo w ogóle nie braną pod uwagę alternatywą.

A w praktyce? Zarówno Best jak i Ghelamco uplasowały swoje emisje w całości, choć zabrało to więcej czasu niż zazwyczaj. Obwiniane są regulacje MAR (nikt do końca nie wie, co można umieścić w prezentacjach), ale można też mówić o lepszym dostosowaniu warunków emisji do popytu (Best). Ostatecznie chodzi o to, by obligacje emitować po tak niskim koszcie, jaki jest w stanie zaakceptować rynek, a nie tak szybko jak się da. Z nową emisją wychodzi zaś PCC Rokita, który zwiększył liczbę oferujących (BDM wspierają DM Alior Banku i mBanku) i będzie to ciekawy test apetytów inwestorów na siedmioletnie obligacje o stałym oprocentowaniu.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych