Rynek pierwotny obligacji rynkiem emitenta
Coraz częściej emitenci obligacji zachęceni sukcesem emisji, w krótkim czasie ponawiają je, eksperymentując przy tym przy warunkach emisji. Inwestorzy cierpliwie znoszą obniżki kuponów.
Obserwacje z początku roku, sugerujące możliwość wzrostu marż, powoli stają się nieaktualne. W obliczu popytu inwestorów detalicznych na obligacje korporacyjne, władze spółek kierują swoje myśli w przeciwnym kierunku. Zmiana warunków emisji, którą zaproponował i z sukcesem uplasował Alior Bank, na długo pozostanie przykładem obrazującym warunki plasowania emisji wśród inwestorów detalicznych w I połowie 2016 r. Gwoli przypomnienia – w ciągu tygodnia bank obniżył marżę o 25 pkt bazowych i dołożył dwa lata do terminu wykupu, a emisja i tak rozeszła się szybciej niż pomarańcze za komuny, ale – co warto odnotować – w 99 proc. wśród inwestorów detalicznych.
Innym zjawiskiem, które obserwujemy coraz częściej, jest repetowanie emisji. Sukces oferty skłania do szybkiej decyzji o przeprowadzeniu kolejnej. Pierwszy raz obserwowaliśmy to zjawisko trzy lata temu, gdy pierwsze publiczne emisje plasował PKN Orlen. Również Orlen jako pierwszy (jesienią 2013 r.) zrewidował warunki emisji, oferując w odstępie kilku dni niższe oprocentowanie inwestorom, którzy chcieliby wziąć udział w powtórzonej ofercie, obniżając kupon o 10 punktów bazowych.
W ostatnich dniach zamiar powtórzenia publicznej emisji zadeklarował PCC Rokita (można sądzić, że oferta pojawi się krótko po majówce). Chemiczna grupa działa jednak dalece subtelniej niż Alior – oprocentowanie nie zmieniło się, za to o rok wydłużono termin zapadalności obligacji. Będzie to pierwsza publiczna emisja obligacji przeprowadzana przez podmiot niefinansowy o zapadalności sześciu lat, od czasów emisji stałokuponowych papierów Orlenu z kwietnia 2014 r. Nawiasem mówiąc, również Orlen oferował wówczas 5-proc. kupon, co nie spotkało się z dobrym przyjęciem (zapisy trzeba było wydłużać), ale dziś te same obligacje notowane są po 107,5 proc. PCC Rokita ma jednak patent na inwestorów – spółka „zawsze” oferowała obligacje o stałym oprocentowaniu i bez problemu znajdowała na nie chętnych. W ostatniej emisji zapisy trzeba było redukować o rekordowe 82 proc.
O dobrej koniunkturze na rynku pierwotnym przekonał się także Getin Noble Bank, który uplasował emisję wartą 35 mln zł, redukując zapisy o prawie 30 proc. Inwestorów przyciągnął rekordowy kupon (5 pkt proc. ponad WIBOR6M za siedmioletnie obligacje podporządkowane) i można się zastanawiać, czy w kolejnej emisji GNB nie będzie chciał go nieco obniżyć. Innym sposobem na wykorzystanie koniunktury może też być zwiększenie wartości emisji. GNB nie jest przecież w sytuacji, w której może machnąć ręką na kilkanaście milionów złotych w funduszach uzupełniających kapitał własny.
Wygląda więc na to, że rynek pierwotny jest już solidnie rozgrzany, a inwestorzy detaliczni z mnogości różnych produktów finansowych zdecydowanie preferują te dające im stały dochód. W tych okolicznościach można pozwolić sobie na optymizm względem perspektywy REIT w Polsce. Pierwsza konferencja branżowa dotycząca zbiorowego inwestowania w nieruchomości na wynajem (biura, magazyny, galerie i mieszkania) cieszyła się znakomitą frekwencją. Wciąż jednak nie wiadomo kiedy nowe możliwości inwestycyjne faktycznie upowszechnią się choćby na miarę obligacji firm, ponieważ do tego niezbędne są zmiany prawne. Gdy uda się je przeprowadzić, kapitału i pomysłów nie zabraknie.