Analizy

Świąteczne wyjazdy będą droższe

źródło: Marcin.R Kiepas niezależny analityk

  • Opublikowano: 12 grudnia 2016, 16:28

    Aktualizacja: 12 grudnia 2016, 16:35

  • Powiększ tekst

Świąteczne wyjazdy będą kierowców drożej kosztować. Wszystko za sprawą decyzji producentów ropy o ograniczeniu jej wydobycia i słabego złotego, co przekłada się wyższe ceny benzyny na stacjach. Niestety trzeba się przyzwyczaić do tego, że litr popularnej 98-ki będzie kosztował ponad 5 zł.

W poprzednim tygodniu ceny paliw na polskich stacjach mocno poszły w górę. Średnia cena litra benzyny bezołowiowej 98, jak informowały firmy monitorujące ten rynek, wzrosła o 12 gr do 4,98 zł i była najdroższa od 14. miesięcy. W tym tygodniu bariera 5 zł zostanie przełamana, a przed styczniem nie zapowiada się, żeby ceny były niższe. Zanosi się raczej, że będziemy obserwować odwrotną relację. Mianowicie, z każdym tygodniem benzyna będzie droższa. Aczkolwiek nie będzie drożeć już w tak mocnym tempie jak dotychczas.

Paliwa drożeją na stacjach w ślad za notowaniami ropy na świecie, które to napędzane są informacjami o ograniczeniu jej produkcji. W weekend producenci ropy spoza kartelu OPEC (Organizacja Krajów-Eksporterów Ropy Naftowej) zadeklarowali, że ograniczą swoje wydobycie ropy o 558 tys. baryłek dziennie, po tym jak na spotkaniu 30 listopada kartel zdecydował się obciąć je o 1,2 mln baryłek. Decyzja ta była wprawdzie oczekiwana, ale reakcję rynku wywołała nowa deklaracja Arabii Saudyjskiej (największy producent ropy), że od 1 stycznia ograniczy ona wydobycie poniżej poziomu zadeklarowanego podczas niedawnego szczytu OPEC (10,06 mln b/d). Wrażenie robi również fakt, że producenci ropy z OPEC i spoza kartelu pierwszy raz od 2001 roku porozumieli się ws. ograniczenia wydobycia.

W reakcji na weekendowe informacje o cięciu wydobycia przez kraje spoza OPEC oraz nową deklarację Arabii Saudyjskiej, w poniedziałek ceny ropy mocno wystrzeliły w górę. Ropa Brent podrożała o ponad 5% do 57,23 USD, co jest poziomem nieoglądanym od lipca 2015 roku. Prawdziwe wrażenie robi jednak to, że notowania ropy wybił się górą z obserwowanej od ponad 7. miesięcy konsolidacji (o wzrostowym nachyleniu), która zamykała się przedziałem 43,50-55,00 USD. To może zapowiadać szybki ruch najpierw do 60 USD za baryłkę, a następnie do docelowego poziomu 66 USD. Ostatnio tyle ropa Brent kosztowała w maju 2015 roku.

Dalszego wzrostu cen ropy nie jest w stanie zamortyzować złoty, który w dalszym ciągu grzeszy słabością. Wprawdzie poziomy powyżej 4,20 zł za dolara są wykorzystywane do realizacji dużych zysków na USD/PLN, ale wciąż nie ma przesłanek mogących sugerować, że w najbliższym czasie polska waluta umocni się do amerykańskiej. Wręcz przeciwnie. Jeżeli w najbliższą środę Rezerwa Federalna (Fed), nie tylko podwyższy stopy procentowe o 25 punktów bazowych (to jest już w cenach), ale też utwierdzi rynki w przekonaniu, że zakładane w 2017 roku trzykrotne zaostrzenie polityki monetarnej jest prawdopodobnym scenariuszem, to koniec roku przyniesie umocnienie dolara. Również w relacji do złotego. W tym układzie notowania USD/PLN nie tylko nie będą amortyzować spodziewanych dalszych wzrostów cen ropy, ale wręcz je wzmocnią, przekładając się na wzrost cen paliw na polskich stacjach. W efekcie w pierwszym tygodniu stycznia za popularną 98-kę możemy zapłacić nawet (średnio) 5,15-5,20 zł.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych