Trump, Draghi, May – tydzień nazwisk
Jaki obraz się wyłania?
3 stycznia tego roku notowano na eurodolarze minimum 1,0340. Jeśli weźmiemy pod uwagę następne minima – z 2 marca i okresu od 7 do 17 kwietnia (w pewnym przybliżeniu), to dostaniemy linię wzrostową. Obecnie biegnie w pobliżu 1,0750. W kwietniu trend się zaostrzył – i to silnie. Powiedzmy, że zaktualizowana linia biegnie przez dołki z 17 kwietnia i 11 maja. A zatem jesteśmy prawie przy niej, niemalże ją testujemy, choć właściwsze byłoby zejście do 1,1120.
Przy 1,1120 nie byliśmy, niemniej minima z tego tygodnia to ok. 1,1165. Dolar sporo zyskał po tym, jak okazało się, że przekaz EBC pozostaje – generalnie rzecz biorąc – gołębi. Mario Draghi potwierdził, że operacja QE potrwa przynajmniej do końca roku i że może zostać przedłużona. Z komunikatu co prawda wycofano fragment o możliwości dalszego obniżania stóp, ale przecież parcia z oprocentowaniem jeszcze bardziej w dół nikt już nie oczekiwał.
Ciekawe jest to, że dolar zyskuje pomimo problemów politycznych Trumpa. W gruncie rzeczy jednak prawdziwym zagrożeniem byłaby realna szansa na to, że Trump straci prezydenturę. Tymczasem szansa na to nie jest aż tak duża, choć propagandowo rzecz wygląda poważnie: przeciwko prezydentowi zeznaje były szef FBI, Trumpa oskarża się o powiązania z Rosjanami etc. Ale poza polityką jest też gospodarka, a w tym miesiącu, w przyszłym tygodniu, Fed prawdopodobnie podwyższy stopę procentową.
Pytanie: czy w kolejnych miesiącach nastąpi trzeci w tym roku ruch? To nie jest przesądzone. Jeśli jednak rynek uzna, że na to się zanosi, to zaktualizowana linia trendu wzrostowego może zostać pokonana, niemniej w odwodzie pozostaje stara linia. Mielibyśmy zatem znaczną korektę. Później jednak rynek mógłby się zreflektować. "Do zrobienia" pozostaje rejon 1,15 – 1,17, jeżeli brać pod uwagę 2,5-letnią konsolidację. EBC na razie prowadzi politykę luźną, ale co jakiś czas pojawiać będą się pogłoski o jej zaostrzeniu, a w końcu być może faktycznie do tego dojdzie.
W czwartek odbyły się wybory w Wielkiej Brytanii. Theresa May poniosła... odniosła zwycięstwo, poniosła porażkę? To złożone. Konserwatyści wygrali, ale nie aż taką większością, na jaką liczyli. W czwartek para GBP/USD podchodziła do 1,2975 w maksimach, ale w minimach notowano 1,2695, zaś dziś dochodziliśmy do 1,2635. Funt zatem sporo stracił i generalnie nadal jest słaby, choć próbowano poprawiać jego kondycję. Para funt-dolar przypomina od pewnego czasu eurodolara – od stycznia rośnie, potwierdziło się to w marcu, potem proces jeszcze bardziej się zaostrzył. Rośnie, czyli funt zyskuje – tak więc ostatnie ruchy można postrzegać jako poważną, ale jednak korektę w tym obrazie.
Na złotym
GBP/PLN zaliczał w tym tygodniu zarówno 4,8545, jak i 4,7485. Generalnie złoty pozostaje mocny do funta i jeszcze się wzmocnił. Jesteśmy jednakowoż przy wsparciu, biorąc pod uwagę początek listopada 2016. W długim terminie warto mieć na względzie linię spadkową prowadzoną po szczytach z 25 maja i 5 grudnia (minionego roku). Pewnym jej potwierdzeniem był 21 kwietnia 2017.
Na euro-złotym mamy oczywiście w pamięci półroczną linię spadkową, która została znów potwierdzona. Ale z drugiej strony warto dostrzec minima z 16 maja, 31 maja, 5 czerwca i w końcu z dzisiejszej sesji. To coś w rodzaju łagodnego, ale jednak uporczywego trendu wzrostowego, na razie będącego jeszcze korektą w ramach tendencji korzystnej dla PLN. Podejrzewamy jednak, że pokonanie 4,15 będzie trudne. Jeśli Fed będzie prowadził ostrzejszą politykę i podnosił stopy, to nie pomoże to złotemu. Jeżeli taką politykę będzie prowadzić EBC, to... to również. Zawsze pozostaniemy na gorszej pozycji, jeżeli na rynku będzie się opłacało inwestować w "poważne" waluty.
Dolar-złoty też od grudnia biegnie na południe, złoty się umacnia. Minima z początku czerwca to ok. 3,7050. Na razie mamy ok. 3,74, trwa lekka korekta. Jeśli na eurodolarze utrzyma się bardziej intensywna linia wzrostowa (por. pierwsza część naszych rozważań), to dolar się osłabi, na USD/PLN będzie to korzystne (a na EUR/PLN niekoniecznie).