Globalne ryzyka wciąż straszą inwestorów
Ostatnie dni to znów powrót globalnej awersji do ryzyka na parkiety. Wszystko za sprawą wydarzeń na rynkach wschodzących oraz kolejnych zapowiedziach Trumpa dotyczących eskalacji wojen handlowych. Pomimo tego, że Wall Street trzyma się mocno, to obawy o kondycję europejskich i azjatyckich parkietów ponownie zaniepokoiły inwestorów.
Wczoraj wszystkie waluty rynków wschodzących znalazły się pod presją w związku z niesamowitym osłabieniem argentyńskiego peso oraz podwyżką stóp procentowych przez bank centralny o 1500 punktów bazowych do 60 proc. Podobnie jak w przypadku kryzysu w Turcji również sytuacja w Argentynie wywołała falę wyprzedaży, co znalazło odbicie również na naszym parkiecie i złotym. Dzisiaj z kolei ponownie otrzymaliśmy kolejne informacje z Turcji, które tym razem mogą jednak stanowić pierwszy promyczek nadziei na poprawę sytuacji w tym kraju. Chodzi o podniesienie podatku na depozyty dolarowe oraz nałożeniu 10 proc. stawki na depozyty w tureckiej lirze o zapadalności powyżej jednego roku.
Po tych informacjach po początkowych spadkach obserwujemy delikatne umocnienie liry, lecz z godziny na godziny turecka waluta oddaje swoje wcześniejsze zyski. Nie są to działania, które spowodują zatrzymanie kryzysu walutowego, lecz z pewnością dają nadzieję, że w najbliższych dniach rząd i bank centralny podejmą bardziej zdecydowane działania, które mogłyby uratować stąpającą po krawędzi turecka gospodarkę.
Drugim punktem zapalnym ostatnich godzin jest nie kto inny jak Donald Trump. Prezydent USA dosyć ostro wypowiadał się na temat stosunków gospodarczych z Unią Europejską i zdementował plotki o ewentualnym zniesieniu taryf celnych na europejskie samochody.
Kluczowa wydaje się jednak informacja na temat będących obecnie przedmiotem dyskusji ceł na chińskie towary o wartości 200 mld dolarów. Trump zapowiedział, że taryfy celne mają wejść w życie już w przyszłym tygodniu, co wywarło presję na chińskie parkiety, pomimo lepszych odczytów PMI za sierpień. W ślad za indeksami w Azji idą również ich europejskie odpowiedniki, które kończą miesiąc na minusach.
Na Książęcej sytuacja pomimo ostatnich spadków wydaje się cały czas opanowana. Indeks blue chipów dociera do średniej 200-sesyjnej od góry, więc najbliższe sesje będą z pewnością testem rynkowego sentymentu, który w dalszym ciągu, patrząc przez pryzmat badań nastrojów inwestorów indywidualnych pozostaje niedźwiedzi. Nie ma się jednak czemu dziwić skoro indeksy małych i średnich spółek pomimo odbicia w sektorze blue chipów szorują po minimach, co sprawia, że zmiany w ostatnich kilkunastu miesiącach na różnych poziomach kapitalizacji podlegają nieskorelowanym wahaniom. Odbiera to także wartość prognostyczną cotygodniowym badaniom nastrojów w kontekście najszerszego indeksu - WIG, gdzie udział kapitalizacji blue chipów jest znaczny, a jak wiadomo poruszają się one w ślad za ruchami większego kapitału z zagranicy, a nie pod dyktando krajowych inwestorów.
Tydzień kończymy w mieszanych nastrojach. Indeksy za oceanem po dobrym początku tygodnia rozpoczynają sesję w mieszanych nastrojach. Trend wzrostowy na Wall Street wydaje się niezagrożony. Przed nami wrzesień, który w ostatnich 30 latach był trzecim najgorszym miesiącem w roku ze średnią stopą wzrostu -0,24% dla indeksu S&P500. Trzeba jednak pamiętać, że na takie statystyki trzeba patrzeć z przymrużeniem oka, czego potwierdzeniem jest powiedzenie “sell in may and go away”, które w przypadku nowojorskiego parkietu również w tym roku nie miało zastosowania.