Zmiana zasady gry
Do tej pory to Stany Zjednoczone były swego rodzaju bezpieczną przystanią, której nie objęło spowolnienie gospodarcze na świecie. Owszem obserwowaliśmy gorsze dane za ostatni kwartał minionego roku, ale już początek bieżącego rozwiał pewne wątpliwości dotyczące spowolnienia.
Teraz jednak koszmar spowolnienia, recesji i załamania rynków finansowych powraca. Co obecnie dzieje się w największej gospodarce na świecie? Dolar amerykański umacnia się w zasadzie nieprzerwanie od początku 2018 roku. Po części to oczywiście efekt przeprowadzonych podwyżek stóp procentowych przez Rezerwę Federalną. Niemniej, aby mogło do tego dojść, sytuacja gospodarcza w Stanach Zjednoczonych musiała być dobra. I taka w zasadzie była i utrzymała się dobra przez większość ostatnich kilkunastu miesięcy, w przeciwności do tego, co zaczęło się dziać w Europie czy w Chinach. Stany Zjednoczone pozostały mocne przez cały 2018 rok i pierwszy kwartał zaprezentował się doskonale. Wzrost wyniósł 3,2% w tempie annualizowanym, co było jednym z lepszych wyników za początek roku w ostatnich latach. Niemniej wzrost napędzany był w dużej mierze wzrostem zapasów oraz pozytywnym wpływem eksportu netto, który z kolei jest krótkoterminowym czynnikiem związanym z wojną handlową. Cały 2018 rok to w zasadzie efekt cięcia podatków. Teraz jednak nie ma w zasadzie powodów dlaczego gospodarka miałaby odbijać.
Za to powodów do spowolnienia jest całkiem sporo. Wystarczy wspomnieć w zasadzie o kilku z nich: wojna handlowa, wysokie ceny ropy naftowej czy w końcu wysokie poziomy stóp procentowych, które powodują już pewne problemy na rynku nieruchomości.
Gospodarka trzymała się jednak nieźle prezentując naprawdę zachęcające dane, głównie z rynku pracy. Jednak wczorajsza publikacja indeksów PMI była jak kubeł zimnej wody dla rynków finansowych. Okazuje się, że sytuacja nie jest cukierkowa i Stany Zjednoczone naprawdę spowalniają i boją się efektów wojny handlowej. Oczywiście nie ma też katastrofy. Indeks PMI dla przemysłu pozostaje powyżej granicy 50 punktów z odczytem przy poziomie 50,6 punktów. Oczekiwano jedynie niewielkiego spadku do 52,5 z poziomu 52,6 punktów. Ważne jest jednak to, że znacząco pogorszyły się również nastroje w usługach. Indeks PMI dla usług wynosi zaledwie 50,9 punktów. Sektor usług reaguje z opóźnieniem na spowolnienie gospodarcze, ale tak drastyczne obniżenie poziomu tego indeksu nie wróży nic dobrego.
Teoretycznie dolar wciąż nie ma alternatywy. Z drugiej strony euro nie ma już zbytnio powodów do dalszych strat, gdyż praktycznie wszystkie negatywne czynniki są w tym momencie wycenione w tej walucie. Wobec tego rynek może zadawać sobie pytanie, czy to odpowiedni moment na sprzedaż dolara?
O poranku za euro musieliśmy płacić 4,2998 zł, za dolara 3,8412 zł, za funta 4,8662 zł, za franka 3,8322 zł.