Stabilny październik w polskiej gospodarce
Za nami publikacja większości raportów z polskiej gospodarki za październik. Wiele wskazuje na to, że wzrost spowolnił, ale w umiarkowany sposób. Niepokoją przede wszystkim słabe dane o produkcji budowlano-montażowej.
Najbardziej wyczekiwane z danych miesięcznych są raporty o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. W obydwu przypadkach dane okazały się nieco lepsze od oczekiwań rynku, pokazując umiarkowane, ale względnie stabilne tempo wzrostu. Po tąpnięciu indeksu PMI do najniższego poziomu w tej dekadzie można było mieć obawy co do sytuacji w polskim przemyśle, ale produkcja wzrosła o 3,5% r/r. Niewiele, ale też baza odniesienia była wysoka (rok temu produkcja wzrosła o 7,4%).
Mając na uwadze recesję w niemieckim przemyśle to bardzo przyzwoite dane. Sytuacja po stronie popytu od kilku miesięcy delikatnie rozczarowuje. Wydawałoby się, że przy rekordowo niskim bezrobociu, cały czas rosnącym zatrudnieniu i płacach, a także wobec zwiększonych transferów socjalnych, popyt będzie rósł silniej. Tymczasem w ostatnich miesiącach sprzedaż detaliczna mierzona w cenach stałych rośnie nieco powyżej 4% (średnia dla pierwszego półrocza do 5,5%). W tym kontekście dane za październik nie były złe – wzrost sprzedaży nieco przyspieszył i raport był nieco lepszy od oczekiwań rynku, w kategoriach „dyskrecjonalnych” jak sprzęt RTV/ADG czy meble widać nadal solidny wzrost popytu. Spowolnienie w drugiej połowie roku może po części być odpowiedzią na wzrost cen żywności, który jednak nieco ogranicza wzrost realnych dochodów.
Mimo to, przy nadal dość szybko rosnącym funduszu płac (ponad 8% r/r w sektorze przedsiębiorstw) o popyt wewnętrzny jesteśmy spokojni. Niepokoić może niespodziewany spadek produkcji budowlano-montażowej, szczególnie mając na uwadze bardzo dobrą sytuację pogodową. Na ten moment nie ma jeszcze szczegółowych danych, aby wyjaśnić ten fenomen, spowolnienie w tym sektorze byłoby dużą negatywną niespodzianką. Na rynkach globalnych tematem dominującym jest budowanie napięcia w relacjach USA-Chiny, które winduje amerykańskie indeksy na coraz to nowe szczyty. Niemal każda taka sytuacja jest wykorzystywana przez prezydenta Trumpa w celach wizerunkowych, co pokazuje, jak bardzo jest zdeterminowany, aby utrzymać dobrą koniunkturę do przyszłorocznych wyborów. Na rynku walut wtorek zaczyna się dość spokojnie – dziś czekamy głównie na raporty z USA, takie jak bilans handlowy (14:30), sprzedaż nowych domów czy nastroje konsumentów (obydwa o 16:00). Tymczasem o 9:30 euro kosztuje 4,3042 złotego, dolar 3,9078 złotego, frank 3,9140 złotego, zaś funt 5,0324 złotego.