Amber Gold to mikrus w porównaniu z „Projektem Chopin” Banku Pekao
Przez 15 godzin premier, ministrowie, prokurator generalny oraz wysocy urzędnicy państwowi tłumaczyli się ostatnio w Sejmie z tego, co Państwo zrobiło w związku z aferą Amber Gold. Aferą, w której około siedmiu tysięcy Polaków straciło oszczędności, ponieważ zawierzyli, że pieniądze, które wpłacają na lokatę inwestowane są w metale szlachetne m.in. w złoto.
W porównaniu z aferą z Amber Gold, sprawa tzw. „Projektu Chopin” wydaje się bez porównania bardziej poważna. Tyle, że jej Państwo Polskie nie poświęca uwagi. Co więcej, wokół niej jest cicho. Czy to dlatego, że dotyczy obecnego szefa Rady Gospodarczej przy premierze? Osoby, która jest obecnie najbliżej ucha szefa polskiego rządu? Chodzi tu o Jana Krzysztofa Bieleckiego.
Przed warszawskim sądem toczą się procesy o podważenie skwitowania działalności Jana Krzysztofa Bieleckiego jako prezesa Banku Pekao SA i o odrzucenie sprawozdań finansowych za część okresu, w którym kierował bankiem. Smaczku dodaje fakt, że sprawę byłemu premierowi i byłemu szefowi Pekao wytoczył drobny akcjonariusz banku, pan Jerzy Bielewicz, prezes Stowarzyszenia „Przejrzysty Rynek”. W czerwcu 2005 roku Jan Krzysztof Bielecki godzi się na podpisanie przez Pekao SA dokumentu o charakterze umowy regulującej zasady przyszłej współpracy z włoskim deweloperem Pirelli & C. Real Estate S.p.A. notowanym na giełdzie w Mediolanie. Warto dodać, że deweloper był wtedy związany kapitałowo i personalnie z włoskim Unicredit, większościowym właścicielem Pekao S.A. Dokument był tajny, i nigdy nie został ujawniony przed inwestorami czy nadzorem, choć trzecią stroną tej umowy okazuje się wspomniany Unicredit, spółka przecież powiązana i dominująca nad Bankiem Pekao SA. Nosi nazwę "Projekt Chopin". Co zawiera? Bank zrzeka się w nim m.in. prawa do sprzedaży swoich nieruchomości i tzw. trudnych kredytów, zabezpieczonych hipotekami.
Luty 2006 roku. Pekao i Pirelli zawierają umowę warunkową sprzedaży 75 proc. spółki deweloperskiej Pekao Development, która należy do Banku. Pirelli kupił spółkę deweloperską Pekao SA za 60 mln złotych, co stanowiło nieco tylko więcej niż… zysk tej spółki za rok 2006.
- Według naszej wyceny, Pekao Development oddano poniżej ceny rynkowej - twierdzi Bielewicz. - Za taką tezą przemawia transakcja sprzedaży 5 projektów z Pirelli Pekao Real Estate (następca Pekao Development) za 240 mln zł oraz oficjalny komunikat Pirelli & C. Real Estate S.p.A., który sam wykupił te projekty z własnej spółki w Polsce i pochwalił się na giełdzie w Mediolanie , że po zrealizowaniu owe 5 projektów przyniosą 1 miliard 680 milionów złotych (420 milionów euro) przychodów. To 21 razy więcej niż Pirelli zapłacił za całą spółkę Pekao Development. O drastycznym zaniżeniu ceny transakcji równie mocno świadczą ówczesne wyceny spółek deweloperskich na warszawskiej giełdzie, albowiem Bank zamiast sprzedawać spółkę do Pirelli mógł ją upublicznić z dużym zyskiem i w zgodzie z własnym interesem. Podczas gdy Pekao Development oddano Pirelli za jednoroczny zysk netto, w tym czasie GTC, spółka giełdowa wyceniana była przez rynek na poziomie 45 - cena akcji do zysk netto. Co więcej, Bank sam poprzez kontrolowany przez siebie Dom Maklerski wprowadził na giełdę Dom Development w październiku 2006 roku uzyskując środki równoważne 25 krotności zysku netto!
O umowie sprzedaży Pekao Development na rzecz Pirelli rynek został poinformowany, z wyjątkiem „małego” szczegółu. A mianowicie nie ujawniono głównego warunku, który Pekao SA musiał spełnić, by transakcja doszła do skutku. Chodzi tu o tzw. Umowę Wspólników, kolejny dokument zawarty między Pekao i Pirelli.
Umowa Wspólników została podpisana 3 kwietnia 2006 roku na okres 25 lat, widnieje na niej podpis Jana Krzysztofa Bieleckiego. O niej jednak rynek nic nie wiedział i formalnie nie wie do dziś (brak wymaganego prawem komunikatu giełdowego). Choć powinien, bo zdaniem Bielewicza Umowa Wspólników zasadniczo zmieniła sytuację i sposób działania Banku Pekao SA, a także… naraża ten Bank na wielomiliardowe straty.
- Ta umowa sankcjonuje drenaż pieniędzy z Banku Pekao SA przez okres 25 lat. Bank musi sprzedawać swoje nieruchomości i hipoteki klientów po cenie i do podmiotów, które wskaże mu Pirelli. Bank został w ten sposób ubezwłasnowolniony - mówi Bielewicz.
Pełnomocnik banku oraz prokurent twierdzą, że Umowa Wspólników owszem została podpisana, ale nie jest realizowana. Bielewicz wskazuje, że twierdzenia Banku są absurdalne, bowiem Pirelli, gdy wchodził na polski rynek w 2006 roku, cały plan biznesowy i działalność w Polsce oparł na współpracy z Pekao SA w ramach Umowy Wspólników i zakupie od Banku jego spółki zależnej Pekao Development.
- Każda, ale to każda inwestycja w Polsce, a Warszawa upstrzona była do niedawna billboardami informującymi o wspólnych projektach Banku z Pirelli, wykonywana jest według zapisów Umowy Wspólników – twierdzi Bielewicz.
Od lat sprawy przeciwko Pekao S.A. toczą się przed warszawskim Sądem Okręgowym. Wątpliwości budzi m.in. wycena spółki Pekao Development w czasie sprzedaży, która nie uwzględnia przychodów ze wszystkich projektów deweloperskich w posiadaniu spółki na dzień sprzedaży, pomija sformułowane wprost plany rozwoju spółki nakreślone w umowie sprzedaży oraz co najbardziej znaczące przechodzi do porządku dziennego nad niebagatelną wartością praw majątkowych oddanych na 25 lat w ręce Pirelli zgodnie z zapisami Umowy Wspólników, na które Bank przecież przystał. Opinię biegłej, dotyczącą wyceny spółki podważył w swojej ekspertyzie były wiceminister finansów prof. Witold Modzelewski. Wskazał, że jej sposób wyceny jest całkowicie błędny. Jerzy Bielewicz złożył wniosek o przesłuchanie prof. Witolda Modzelewskiego w roli świadka i eksperta. Sąd na ostatniej rozprawie 29 sierpnia tego roku nie zdążył jednak rozpatrzyć tego wniosku.
Izabela Kordos