Informacje

Granica Polski z Białorusią / autor: PAP
Granica Polski z Białorusią / autor: PAP

Wiceszef MON: imigranci na granicy z Białorusią to akcja Łukaszenki

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 19 sierpnia 2021, 10:55

  • Powiększ tekst

Dziwię się politykom, szczególnie Platformy Obywatelskiej, którzy te działania próbują dezawuować, dyskredytować i krytykować - mówił w kontekście sytuacji na granicy z Białorusią, wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz w rozmowie ze Stanisławem Janeckim dla portalu wPolityce.pl.

Szef MON Mariusz Błaszczak wysłał na granicę z Białorusią blisko tysiąc żołnierzy. Mają wspomagać działania funkcjonariuszy Straży Granicznej, w związku z napływem nielegalnych imigrantów, których Białorusini próbują przerzucić na stronę polską.

Jest to świadoma, zakrojona na szeroką skalę akcja Łukaszenki — podkreślił w PolskimRadiu24 wiceszef MON.

Służby raportują, że samoloty dowożą uchodźców z południa do Mińska. Dalej są transportowani w sposób zorganizowany na granicę z Polską albo z Litwą. To nie są osoby przypadkowe. Pamiętajmy, że granica z Białorusią to granica z Unią Europejską, za którą odpowiada Polska — dodał.

Jak mówił Skurkiewicz, „działania na granicy są podejmowane w porozumieniu z Frontexem – agencją, która jest odpowiedzialna za granicę UE, której zresztą siedziba jest w Warszawie, więc to nie jest nic nadzwyczajnego”.

Dziwię się politykom, szczególnie Platformy Obywatelskiej, którzy te działania próbują dezawuować, dyskredytować i krytykować. To jest absolutnie nieporozumienie — stwierdził polityk w rozmowie ze Stanisławem Janeckim.

W środę późnym wieczorem samolot z ewakuowanymi z Kabulu z Polakami i polskimi współpracownikami oraz ich rodzinami na pokładzie wylądował na lotnisku w Warszawie. Boeing Dreamliner 787 wystartował z międzynarodowego portu lotniczego Nawoi w Uzbekistanie, gdzie zostały wcześniej przetransportowane wojskową maszyną osoby ewakuowane z Kabulu.

Jak informował wcześniej w środę wiceszef MSZ Marcin Przydacz, blisko 50 osób ewakuowanych wojskowym samolotem z Kabulu jest pod opieką konsula w Uzbekistanie, a do Polski zabierze ich samolot cywilny.

Skurkiewicz, sprecyzował w Polskim Radiu 24, że nie chodzi o 50 osób, a blisko 80. Wyjaśnił, że poprzednie informacje o ewakuowanych przekazywano w środę w południe.

To były informacje po wylądowaniu w Uzbekistanie pierwszego samolotu z ewakuowanymi osobami. I w istocie pierwszy przywiózł blisko 50 osób do Uzbekistanu z Kabulu — wyjaśnił.

Dodał, że w środę udało się wykonać jeszcze jeden lot.

I to było w sumie wczoraj (w środę) do Warszawy przyleciało blisko 80 osób ewakuowanych z Kabulu. Niestety te dwa loty wykonaliśmy do Kabulu ze względu na to, że sytuacja się tam bardzo się zaostrzyła, były strzały i również działania dość niebezpieczne — relacjonował.

Według niego, strona amerykańska, która odpowiada za lotnisko w Kabulu, podjęła taką decyzję, że „już nie było zgody na kolejne lądowanie”.

Mamy kolejną grupę, która jest przygotowana — powiedział. Wyraził przekonanie, że w czwartek uda się kolejne osoby ewakuować.

Wiceminister obrony przypomniał, że już w czerwcu polskie służby ewakuowały z Afganistanu osoby, które tego wtedy oczekiwały.

My, jako Rzeczypospolita Polska wszystkich tych, którzy współpracowali z naszymi kontrahentami, z naszymi misjami dyplomatycznymi ewakuowaliśmy praktycznie do końca czerwca, bo ostatnia rodzina z Afganistanu, która chciała wyjechać jeszcze w czerwcu, została ewakuowana 27 lub 28 czerwca — podkreślił.

Dziś są ewakuowani ci, którzy takiego akcesu nie wyrażali jeszcze kilka miesięcy temu, czy kilka tygodni temu. Niestety ta bardzo dynamiczna sytuacja w Afganistanie, która bardzo szybko się zmieniała, spowodowała, że tych osób do nas się sporo zwracało (o ewakuację) — dodał.

Skurkiewicz zwrócił uwagę, że w samolocie LOT-u Boeing Dreamliner 787, który z Uzbekistanu przyleciał w środę wieczorem do Warszawy, „były również osoby, które reprezentowały inne nacje, chociażby bodajże były osoby z Niemiec, czy też z Holandii”.

Więc my, zgodnie z poleceniem pana premiera (Mateusza Morawieckiego) bardzo mocno wspieramy również inne instytucje, czy to NATO-wskie, czy unijne, czy między innymi Międzynarodowy Komitet Olimpijski, bo taka prośba z tej strony była artykułowana — podkreślił.

Jak zapewnił, „wszystkie osoby, które się do nas zwracają, i które oczywiście będziemy mogli po pierwsze zweryfikować pozytywnie, po drugie one dotrą na lotnisko - bo dziś problemem jest dotarcie na lotnisko przedarcie się przez ten kordon talibów na płytę lotniska - my będziemy w stanie zabezpieczyć i przewieźć do Europy”.

Skurkiewicz zaznaczył, że działania strony polskiej, w tym m.in. MON, MSZ, są podejmowane w „korelacji ze stroną amerykańską, która odpowiada za to, co dzieje się na lotnisku w Kabulu”.

Te działania są podejmowane tylko i wyłącznie w sytuacji, gdy jest zapewnione bezpieczeństwo tejże operacji. Dlatego też wczoraj (w środę) wykonaliśmy tylko dwa loty (powietrznymi) statkami wojskowymi, a nie więcej. Więc liczymy, że dzisiaj będzie tych lotów zdecydowanie więcej — powiedział.

Skurkiewicz przypomniał, że szef MON Mariusz Błaszczak podjął decyzję o tym, że „te trzy samoloty, które wyleciały z Polski, (…) one pozostają tam, w rejonie tej misji, i one będą odpowiedzialne za transport tych uchodźców, osób, które chcą opuścić Afganistan właśnie z Kabulu do Uzbekistanu”.

W Uzbekistanie oni przesiadają się na samoloty polskich linii lotniczych LOT, co odbywa się praktycznie tak, że z jednego statku przechodzą do drugiego samolotu. Taka jest umowa również ze stroną uzbecką. Więc to wszystko jest bardzo profesjonalnie przygotowane, zgrane praktycznie co do minuty — zapewniał Wojciech Skurkiewicz.

wPolityce.pl/PAP/RO

CZYTAJ TEŻ: W Warszawie wylądował kolejny samolot z Afganistanu

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych