Informacje

Mateusz Morawiecki / autor: PAP
Mateusz Morawiecki / autor: PAP

AKTUALIZACJA

Mateusz Morawiecki o stanie wyjątkowym, inflacji, relacjach z UE, lockdownie, rekonstrukcji rządu

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 4 września 2021, 09:34

    Aktualizacja: 4 września 2021, 09:46

  • Powiększ tekst

Jeżeli trzeba będzie, to stan wyjątkowy na polsko-białoruskiej granicy zostanie przedłużony, bo wschodnia granica musi być chroniona, to moje zobowiązanie wobec obywateli - mówił w radiu RMF FM premier Mateusz Morawiecki.

O wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni wnioskował rząd w związku z sytuacją na granicy z Białorusią. W Usnarzu Górnym k. Krynek (Podlaskie) - po białoruskiej stronie granicy - od trzech tygodni koczuje grupa imigrantów, która chce dostać się do Polski. Zdaniem rządu, te i inne osoby są przywożone na granicę przez służby białoruskiego reżimu, a akcja ma charakter „wojny hybrydowej”.

Szef rządu w rozmowie z RMF FM był pytany, czy te 30 dni wystarczą.

Jeżeli trzeba będzie, to te 30 dni zostanie przedłużone, ale granica musi być chroniona. Nie może być tak, że granicę wschodnią swobodnie przekraczają ludzie, którzy są nielegalnymi migrantami - odpowiedział.

Dopytywany, czy już dziś zakłada, że stan wyjątkowy zostanie przedłużony, odparł:

Nie zakładam tego dzisiaj, ale nie wykluczam takiej ewentualności. Musimy przede wszystkim chronić granicę, to jest nasze zobowiązanie, to moje zobowiązanie wobec obywateli. Na pewno zrobimy wszystko, żeby granica była bezpieczna - zapewnił.

Premier zwracał też uwagę na rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe Zapad-21. „To nie jest zabawa, to są poważne ćwiczenia wojskowe tuż za naszą granicą” - podkreślił Morawiecki.

Pytany, czy Polsce grozi jakiś incydent wojskowy, premier odparł, że lepiej zapobiegać niż leczyć.

Lepiej uprzedzać ewentualne fakty, zwłaszcza kiedy widzieliśmy ten festyn na granicy, kiedy niektórzy robili sobie z tego naprawdę żarty i biegali tam wzdłuż granicy, zachowywali się w sposób nieodpowiedzialny. Samo to mogło doprowadzić do prowokacji - zauważył.

Jak dodał, gdyby ktoś się przedarł do Białorusi, mogłoby dojść do niebezpiecznych sytuacji.

Osoby prowadzące działalność gospodarczą na terenie objętym stanem wyjątkowym otrzymają rekompensatę za straty; tarcza jest już przygotowana, nie będziemy żałowali środków finansowych, żeby zrekompensować realne straty - zadeklarował mówił premier Mateusz Morawiecki.

Tarcza jest już przygotowana, aplikacja będzie w bardzo prosty możliwa do złożenia, a kryteria księgowe, czy finansowe będą bardzo klarowne, bo będą opierały się o dochody - dodał.

Dopytywany, jakie środki rząd przeznaczy na rekompensaty, premier zapewnił:

Mamy taki budżet, jaki trzeba. Nie będziemy żałowali tutaj sił, środków, w tym przypadku środków finansowych, żeby zrekompensować realne straty wszystkim, którzy prowadzą działalność gospodarczą - zadeklarował.

Morawiecki uspokajał też, że „każdy, kto chce dojeżdżać do pracy, bo takie głosy też się pojawiły, nie będzie miał z tego powodu żadnych trudności”.

Mamy pełne prawo do tego, żeby z krajowych środków odbudowy skorzystać. Jestem przekonany, że prędzej czy później Polska otrzyma te środki. Będę rozmawiał z decydentami w Komisji Europejskiej - powiedział premier Mateusz Morawiecki.

Krajowy Plan Odbudowy to podstawa do sięgnięcia przez Polskę w ramach Funduszu Odbudowy po dodatkowe środki z UE na walkę ze skutkami pandemii koronawirusa w gospodarce.

Szef rządu pytany w RMF FM o przyszłość KPO odpowiedział, że fakt, że Bruksela opóźnia zatwierdzenie środków dla Polski jest deliktem, czyli przekroczeniem uprawnień. „Oni złamią zapisy regulaminowe dotyczącego Krajowego Planu Odbudowy” - powiedział. „My mamy pełne prawo do tego, żeby z krajowych środków odbudowy skorzystać” - dodał.

Mam dobrą wiadomość dla Polski, jestem przekonany, że prędzej czy później Polska otrzyma te środki, ale jeszcze lepsza wiadomość jest taka, że my sobie dzisiaj radzimy bardzo dobrze w oparciu o polskie środki, w oparciu o to, co my wygenerowaliśmy z systemu finansów - podkreślał Morawiecki.

Pytany, czy będzie opóźnienie w inwestycjach, premier zaprzeczył.

Przyszykowaliśmy w taki sposób nasze plany finansowania, plany płynnościowe, żeby inwestycje były przez przeszkód - powiedział.

Z kolei na pytanie, czy przy opóźnieniach wypłaty środków unijnych będzie konieczna korekta budżetu państwa, Morawiecki odparł: „Korekta budżetu, zdradzę panu redaktorowi, w tym roku prawdopodobnie będzie konieczna, ale korekta budżetu w górę, ponieważ dochody idą lepiej niż zakładaliśmy, gospodarka jest rozpędzona”. Dopytywany, czy nawet tak będzie, jeśli pieniądze z UE się opóźnią, odpowiedział: „Oczywiście, nawet jak w ogóle te pieniądze w tym roku nie przyjdą, bo myśmy zresztą zakładali, że one przyjdą raczej na koniec tego roku, początek przyszłego”.

Nie dopuszczamy takich relacji z Komisją Europejską na zasadzie pana i klienta. Polska nie ma nad sobą żadnego pana. To nie są stosunki wasalne. Polska nie będzie się ubiegać o coś na zasadzie proszącej, tylko my mamy pełne prawo do tego - mówił.

Ja oczywiście będę rozmawiał z decydentami w Komisji Europejskiej, mamy oczywiście też przygotowane różnego rodzaju nasze rezerwy - zapewniał szef rządu.

Według niektórych mediów cytujących unijnego komisarza ds. gospodarczych Paolo Gentiloniego miał on powiedzieć podczas posiedzenia komisji ekonomiczno-budżetowej Parlamentu Europejskiego, że przyczyną przeciągających się negocjacji z Warszawą na temat polskiego KPO jest kwestia dyskusji na temat wyższości prawa unijnego nad krajowym, która właśnie toczy się w Polsce.

Nie planujemy żadnej rekonstrukcji rządu - powiedział Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem spać spokojnie mogą np. ministrowie Michał Kurtyka i Michał Dworczyk.

Nie planujemy żadnej rekonstrukcji rządu, choć od czasu do czasu zmiany się zdarzają, bo taka jest dynamika życia politycznego” - powiedział premier. „Nie ma żadnych planów dymisji - dodał.

Dopytywany, czy minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka pozostanie, szef rządu przyznał, że „Michał Kurtyka sam od dłuższego czasu rozważa swoją przyszłość i to jest prawda, bo dzieli się tymi informacjami z różnymi osobami”. „Bardzo go proszę o to, aby zajmował się cały czas klimatem, tym, czym się zajmuje” - mówił Morawiecki.

Został też zapytany o szefa KPRM Michała Dworczyka.

Żadnych planów negatywnych. Jestem wdzięczny panu ministrowi Michałowi Dworczykowi za tak skuteczne działania, to jest człowiek pełen energii i zapału do działania, nie boi się podejmowania (decyzji). Zresztą jest tak, że jak ktoś się nie boi i działa odważnie, od czasu do czasu jakieś potknięcie następuje. Cieszę się, że mamy takich ludzi, taki rząd, który bierze byka za rogi - podkreślał premier.

Nie planujemy dzisiaj żadnego lockdownu, bo on może oznaczać duże straty w gospodarce, ubytek miliardów złotych - oświadczył Mateusz Morawiecki.

Premier pytany w RMF FM od jakiej średniej dziennej liczby zakażeń rząd planuje wprowadzić obostrzenia, odparł, że według danych otrzymywanych od różnych instytutów badawczych podczas IV fali może być kilkanaście tysięcy zakażeń dziennie.

Jak patrzę na te różne dane, to uważam, że może być nawet 20 tys., czy przekroczyć 20 tys. - stwierdził. Zauważył, że obecnie chorują osoby bardziej odporne, młodsze i one rzadziej trafiają do szpitali.

IV fala nadchodzi, przestrzegam przed nią i my utrzymujemy zarówno zdolności do przyjęcia pacjentów na bardzo wysokim poziomie; już dzisiaj jest 6 tys. łóżek gotowych, w ciągu kilku dni może być 12 tys., a pacjentów mamy dzisiaj 300 - mówił.

Sądzę, że jak ludzie zrozumieją, że ta fala rośnie - a ona już rośnie, przyrost następuje - to zainteresowanie programem szczepień będzie wyższe - dodał.

Z tego powodu - jak mówił - rząd utrzymuje w gotowości ponad 10 mln szczepionek i cały wielki system szczepień.

Pytany z kolei o poziom zaszczepienia przeciw Covid-19, zwrócił uwagę, że wśród ciężkich przypadków Covid-19 i zgonów, według niektórych danych 98-99 proc. to są osoby niezaszczepione. „Trudno o lepszy dowód na to, ze szczepienia działają. Dlatego utrzymujemy cały system w gotowości bojowej, zdolny do zaszczepienia dziennie 700 tys. szczepień. Oznacza to, że w ciągu tygodnia możemy podać dawkę 5 mln osób” - mówił.

Pytany jak sprawić, by większy odsetek Polaków się szczepił, odparł:

Nie zamierzamy wdrażać rozwiązań takich, które zresztą w Europie nikt nie wdraża dzisiaj, czyli takiego absolutnego przymusu.

Szef rządu dopytywany o wprowadzenie ewentualnych lokalnych lockdownów, zapewnił:

Nie planujemy dzisiaj żadnego lockdownu, bo on może oznaczać duże straty w gospodarce, a więc też ubytek miliardów złotych. Straciliśmy gigantyczne pieniądze, m.in. właśnie dlatego, że ratowaliśmy miejsca pracy; przeznaczyliśmy ponad 200 mld zł na ratowanie miejsc pracy - przekonywał.

Dopytywany, co z ograniczeniami, jeśli dzienna liczba zakażeń doszłaby do 20 tys., premier odpowiedział, że pewne ograniczenia mogą wtedy być, podobne do niektórych funkcjonujących w przeszłości, ale - jak zaznaczył - „te decyzje będziemy jeszcze podejmować”.

W sprawie wysokiej inflacji w Polsce działania może podjąć bank centralny, ale to jest prerogatywa tej niezależnej instytucji - mówił Mateusz Morawiecki. Dodał też, że w Polsce obecnie „płace rosną szybciej niż inflacja”.

Z inflacją jest tak, że może wobec niej działać w odpowiedni sposób niezależny bank centralny i bank centralny sądzę, że jakieś kroki przedsięweźmie, ponieważ to jest rola banku centralnego - odpowiedział Morawiecki, dodając, że rząd w tej sprawie nie wpływa na NBP.

Dopytywany, czy nastąpi podwyżka stóp procentowych w Polsce, premier odpowiedział, że być może tak, ponieważ również w innych krajach jak np. na Węgrzech lub w Czechach takie decyzje są podejmowane. „Zapewne nasi decydenci w banku centralnym również rozważają takie scenariusze” - mówił.

Szef rządu podkreślając, że polityka monetarna prowadzona jest na zasadzie zupełnej niezależności, zaznaczył, że sprawa inflacji go martwi, choć - jak mówił - inflacja jest najwyższa od 20 lat nie tylko w Polsce, ale w całej strefie euro, a także najwyższa od wielu lat w Stanach Zjednoczonych.

To jest zjawisko wokół nas występujące szeroko i wiążące się z podwyżką cen za baryłkę ropy, na którą nie mamy wpływu, surowce, miedź - bardzo droga, na którą nie mamy wpływu. To wszystko ciągnie ceny w górę, więc będziemy starali się je zdusić - zapewnił Morawiecki.

Szef rządu zwrócił też uwagę, że w Polsce obecnie „płace rosną szybciej niż inflacja”.

I to jest chyba najważniejsze, że płace kiedy rosną szybciej niż inflacja - wprawdzie rośnie takie ryzyko nakręcenia oczekiwań inflacyjnych i to mnie niepokoi i to mnie martwi, ale ważniejsze jest to, że obywatel ma w swojej kieszeni więcej poprzez podwyżki wynagrodzeń - mówił Morawiecki.

Premier powtórzył też, że w sprawie rosnącej inflacji sądzi, że „będą działania również po stronie banku centralnego”. „Ale to jest prerogatywa niezależnej instytucji” - zastrzegł.

PAP/RO

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych