Informacje

Piotr Woźniak / autor: wPolsce.pl/screen
Piotr Woźniak / autor: wPolsce.pl/screen

TYLKO U NAS

Woźniak: Gazprom zawsze był kompletnie niewiarygodny

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 29 kwietnia 2022, 20:47

    Aktualizacja: 30 kwietnia 2022, 10:14

  • Powiększ tekst

Z Piotrem Woźniakiem, byłym prezesem PGNiG, ministrem gospodarki w latach 2005–2007, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Środowiska i Głównym Geologiem Kraju w latach 2011–2013 rozmawia Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma: Rosyjski Gazprom zakręcił Polsce kurek z gazem, czy to Pana zaskoczyło?

Piotr Woźniak: - Nie jestem zaskoczony tą decyzją i nie powinna być niespodzianką dla nikogo, kto choć trochę interesuje się branżą. Skoro dekretem Prezydenta Federacji Rosyjskiej kontrahenci mają płacić w rublach za surowce, to było oczywiste, że Gazprom zażąda takiej zapłaty, a skoro Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo się nie zgodziło, dostawy zostaną wstrzymane. To i tak wyjątkowa sytuacja, że Gazprom powiadomił wcześniej o wstrzymaniu dostawy dla PGNiG. Od 2004 roku Rosjanie kilkakrotnie już zakręcali gazowy kurek dla Polski i innych krajów wschodniej Europy bez uprzedzenia. Osobiście pamiętam przynajmniej osiem takich przypadków.

AŁ: - Jednak mimo iż skutki „zakręcenia kurka” odczuwały nawet największe kraje Unii Europejskiej, to i tak Gazprom przez lata uważany był za ważnego, potrzebnego i strategicznego dostawcę. Czy teraz ostatecznie stracił wiarygodność?

PW: - Dla mnie Gazprom zawsze był kompletnie niewiarygodny. Natomiast przedstawiciele Komisji Europejskiej głosili – na przekór faktom – że Rosjanie są stałym, pewnym i wiarygodnym partnerem, więc trzeba z nimi utrzymywać i rozwijać współpracę. Obawiam się, że nawet obecna sytuacja tego do końca nie zmieni. To, co teraz słyszymy o konieczności ograniczenia importu z Rosji, to tylko deklaracje. Wiele słów, mało konkretów czyli decyzji i faktów.

AŁ: – Z czego to wynika? Czy chodzi o interesy, wpływy rosyjskie i pieniądze?

PW: - Powszechnie wiadomo, że Niemcy nie zrezygnują z rosyjskiego gazu, podobnie Węgrzy. Z jednej strony w wielu państwach nie ma chęci do całkowitej zmiany dostawcy gazu, więc na pewno określenie i wypracowanie jednego, wspólnego stanowiska i spójnej strategii Unii Europejskiej będzie jeszcze długo zablokowane. Warto postawić na samodzielność , której daliśmy przykład, reorientując dostawy z Rosji do Polski na inne kierunki importu i usuwając Gazprom z grupy dostawców. Z drugiej strony - większość firm z innych krajów Unii przez ostatnie lata po prostu nic - albo bardzo niewiele -robiło, by doprowadzić do dywersyfikacji dostaw surowca. Takie lub podobne do Polski wysiłki podjęły z powodzeniem Litwa, inwestując w pływający terminal LNG i Rumunia, która postawiła na wzrost wydobycia własnego gazu, w tym na szelfie czarnomorskim. W większości jednak kraje Zachodu praktycznie nie zmieniły wcześniejszego podejścia, początkowo nawet zainwestowały w Nord Stream 1 i – jak na przykład Belgia – zwiększyły import z Rosji.

AŁ:- Czyli należy się spodziewać, że niektóre kraje unijne będą płacić za gaz w rublach?

PW: – Tak. Niestety są w Europie firmy, które poddadzą się dyktatowi dekretu pułkownika Władimira Putina, nawet wbrew swoim własnym interesom. Firmy gazowe w każdym kraju UE są zdolne opracować , sfinansować i wdrożyć plan dywersyfikacji dostaw bez negatywnych konsekwencji dla swoich klientów. Ale muszą tego chcieć.

AŁ: - Zatem i postulaty zamknięcia przez Europę gazociągu Nord Stream 1 są nie do zrealizowania?

PW: – Logika wskazywałaby na to, że firmy w Unii Europejskiej powinny zrezygnować teraz z dostaw rosyjskich tym gazociągiem, ale są odbiorcy, którzy w kontraktach z Gazpromem mają wskazany na przykład Greisfald jako miejsce odbioru gazu. A właśnie w tym miejscu na niemieckim wybrzeżu ląduje Nord Stream 1. I na pewno nie zgodzą się na zamknięcie tego rurociągu do czasu wygaśnięcia kontraktów, ponieważ musieliby wynegocjować to powtórnie z Gazpromem albo ze spółką Gazprom Export. A na to nie ma szans.

AŁ: - Od ponad 10 lat w Unii Europejskiej wiele mówi się o solidarności energetycznej. Czy w praktyce istnieje?

PW: – Tak, nawet dłużej – jeszcze od czasów „traktatowych”. Pomimo aktualnej sytuacji uważam, że jednak zasada solidarności energetycznej żyje i ma się dobrze. Teraz będzie czas największej próby. W 2019 roku federalny sąd niemiecki przyznał rację PGNiG w sporze z Gazpromem w sprawie wykorzystania gazociągu OPAL , którym gaz z Nord Stream płynie (wzdłuż polskiej granicy) na południe Niemiec. I w uzasadnieniu swojego wyroku sąd wskazał jednoznacznie, że Gazprom nie może zablokować możliwości przesyłania gazu innego niż rosyjski rurociągiem OPAL, bo to narusza obowiązującą w Unii zasadę solidarności energetycznej. To właśnie uzasadnienie w konsekwencji, doprowadziło do zablokowania drugiej nitki gazociągu czyli Nord Stream 2. Urząd regulacyjny niemiecki nie mógł dokonać certyfikacji Gazpromu jako operatora tego rurociągu, bo znów naruszyłby m.in. europejską zasadę solidarności energetycznej.

AŁ - Czy Nord Stream 2 to temat zamknięty i pozostanie najdroższą rurą zakopaną na dnie Bałtyku?

PW: - O Nord Stream 2 pod zarządem Rosjan już można zapomnieć. Rosyjski gaz na pewno tym rurociągiem nie popłynie jeszcze długo i na pewno nie na warunkach Gazpromu. Zapewne dojdzie do jego sprzedaży innej spółce - do tej pory jest w 100 procentach własnością rosyjskiego koncernu. Trzeba koniecznie monitorować dalszy przebieg zdarzeń, ponieważ historia tej inwestycji dopiero się zaczęła.

_Rozmawiała Agnieszka Łakoma

_Piotr Woźniak był w latach 2016-20 prezesem zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Od 2011 do 2013 roku pełnił funkcję Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska i Głównego Geologa Kraju. Wcześniej w okresie 2005-07 kierował Ministerstwem Gospodarki. _

CZYTAJ TEŻ: Szatański plan Gazpromu! Groźny dla Polski?

CZYTAJ TEŻ: Krach banku Leszka Czarneckiego

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych