Brak zwrotu opłaty sądowej jest konstytucyjny
Trybunał Konstytucyjny uznał, że zgodne z konstytucyjną zasadą równego traktowana stron przed sądem są przepisy ustawy o kosztach w sprawach cywilnych, niepozwalające na zwrócenie połowy opłaty pozwanemu, jeśli doszło do ugody sądowej.
Wyrok ogłosił we wtorek przewodniczący pięcioosobowego składu orzekającego w tej sprawie sędzia TK Piotr Tuleja. Chodzi o sprawy wnoszone w trybie nakazowym. TK zasygnalizował jednak Sejmowi, żeby zajął się sprawą.
Sprawę do Trybunału wniosła kobieta, która została w trybie nakazowym pozwana o zapłatę za roboty budowlane. Żeby sąd zajął się - w jej ocenie niesłusznym żądaniem - musiała wpłacić trzy czwarte opłaty sądowej, która wynosi 5 proc. wartości sporu. Zgodnie z zasadami, jedną czwartą uiściła firma wnosząca o wydanie nakazu zapłaty. W trakcie sporu doszło do ugody między sądowej stronami. Sąd zwrócił połowę opłaty wniesionej przez pozywającego, czyli przez firmę, a kobiecie odmówił zwrotu pieniędzy.
W ocenie skarżącej przepisy w nieuzasadniony sposób różnicują status stron procesu w zakresie ich prawa do sądu w przypadku ugody w postępowaniach nakazowych.
Trybunał podkreślił, że gwarancja równego traktowania dotyczy stron postępowania, ale w tym przypadku zróżnicowanie zwrotu opłaty po ugodzie nie pozwala na uznanie, że przepis jest niekonstytucyjny. Zaskarżony przepis realizuje założone w ustawie zasady, m.in. ma zachęcić strony do przedsądowego porozumienia.
Zaskarżony przepis nie wpływa też na żadne obowiązki i uprawnienia stron w toku postępowania - tłumaczył w uzasadnieniu sędzia sprawozdawca Stanisław Rymar. Nie wprowadza nierówności w dochodzeniu praw w postępowaniu nakazowym - dodał. W ocenie TK tak sformułowany przepis ma skłaniać powoda do prowadzenia działań ugodowych i poszukiwania porozumienia z pozywającym jeszcze przed udzieleniem przez sąd ochrony w formie przymusu sadowego.
Rymar tłumaczył też, że do ugody sądowej dochodzi w sytuacji, gdy roszczenie jest przynajmniej częściowo zasadne, lub że pozwany nie dysponuje żadnym dowodem podważającym twierdzenia powoda. "Tym samym zaskarżony przepis nie może być postrzegany, jako wprowadzający stan niepewności dla bilansu ekonomicznego podejmowanych czynności procesowych, który miałby skutkować wniesieniem sprzeciwu od nakazu zapłaty" - dodał.
Pomimo tego Trybunał sygnalizuje jednak Sejmowi, że można mówić o pewnej luce w prawie, a przepisy dotyczące zasady zwrotu opłaty uiszczonej w postępowania nakazowym "wymagają szczególnego potraktowania przez ustawodawcę" - zaznaczył Rymar w uzasadnieniu.
W imieniu marszałek Sejmu poseł Wojciech Szarama (PiS) wnosił o uznanie przepisów za konstytucyjne. Podkreślał m.in., że postępowanie cywilne jest, co do zasady odpłatne, a ktoś, kto kwestionuje nakaz jest zobowiązany wnieść opłatę sądową. Jeśli dochodzi do ugody sądowej, oznacza to, że strona nie tylko uznała zasadność wniesienia sprawy do sądu, ale też przyznała, że jest zobowiązana do zapłaty.
Reprezentujący kobietę mecenas Michał Kwieciński podnosił, że przedmiotem skargi nie jest generalna zasada podziału opłaty pomiędzy strony, czy sama zasada wnoszenia opłat w sprawach cywilnych. Przypomniał jednak, że we wszystkich innych sprawach, co do zasady przy zawarciu ugody zwraca się połowę uiszczonej kwoty. "W naszym przypadku przy kwocie sporu ok. 2 mln zł, ta połowa opłaty, której klientka nie odzyskała to kilkadziesiąt tysięcy złotych, a więc kwota niebagatelna" - podkreślił.
O uznanie zgodności z konstytucją wnosił też w imieniu prokuratora generalnego prok. Jarosław Karalus.
Wyrok jest prawomocny.
(PAP)