Wojna dezinformacyjna przybiera na sile! Jak z nią skutecznie walczyć?
Od rozpoczęcia wojny na Ukrainie minęło już ponad 8 miesięcy. Tymczasem Putin używa w tej wojnie nie tylko broni konwencjonalnej, ale także propagandy oraz celowo wywołanego kryzysu energetycznego. Retoryką Kremla posługują się także często rodzimi politycy, by zbić kapitał polityczny.
Pamiętajmy, że Polska od lat jest celem ataków informacyjnych i propagadnowych ze strony Federacji Rosyjskiej. A jak na tym tle wypadają wypowiedzi prominentnych polityków?
Tu cytat z wywiadu Waldemara Pawlaka, wicepremiera i ministra gospodarki w rządzie PO-PSL dla Polskiego Radia z połowy października 2020 roku: „A co panu się źle rosyjski gaz pali w kuchence?”.
Jeszcze na początku tego roku Waldemar Pawlak starał się przekonać Polaków, że Gazociąg Baltic Pipe nie jest Polsce potrzebny. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówił tak:
„Moim zdaniem dodatkowy gazociąg do Polski nie jest potrzebny. W 2010 roku podpisaliśmy aneks do umowy z Rosjanami, który pozwolił na rewers wirtualny na gazociągu jamalskim. Następnie zaczął działać także rewers fizyczny. Mamy możliwość importu gazu z kierunku zachodniego. Budowa nowego gazociągu jest bezzasadna” - twierdził.
W ten trend wpisuje się również posłanka PO Klaudia Jachira, która przed wybuchem wojny na Ukrainie pisała o długoletnim kontrakcie na dostawy gazu.
W powielaniu fałszywej narracji, uderzającej w rząd Zjednoczonej Prawicy, ale co najważniejsze w polską rację stanu, biorą również udział tak zwani eksperci, którzy do szerzenia dezinformacji wykorzystują media oraz portale społecznościowe.
Tutaj pojawia się choćby były dziennikarz, pr-owiec, a obecnie tzw. ekspert Piotr Maciążek, który jeszcze w 2019 roku lansował tezę (wywiad dla portalu Onet.pl z połowy listopada 2019 roku), podobną do tej suflowanej przez polityków opozycji, że kontrakt na rosyjski gaz może być dla Polski najkorzystniejszy.
„(…) nowy atrakcyjny kontrakt z Rosjanami w warunkach dywersyfikacji może sprawić, że wschodni gaz może okazać się tańszy od tego z Norwegii lub USA” - mówił.
Dziś ten sam Piotr Maciążek krytykuje ogłoszony ostatnio przez polski rząd plan budowy dwóch elektrowni atomowych. Działania decydentów przedstawia jako błędne i niefachowe.
„Jesteśmy państwem bez elektrowni jądrowych, zamiast oprzeć się na sprawdzonym modelu finansowym z innych państw, realizujemy własny model czysto teoretyczny, nigdzie nie sprawdzony w dodatku napisany nie przez specjalistów, a przez dwóch urzędników z ministerstwa klimatu. Proszę mi powiedzieć czy to się może udać” - mówił Piotr Maciążek w rozmowie, jaką przeprowadził z nim Salon24.
Warto też zauważyć, że im bardziej intensyfikowane są działania związane z budową elektrowni atomowych w Polsce, tym bardziej nasilają się kampanie medialne i lansowane przez tzw. ekspertów tezy, które mają te działania zdyskredytować.
Przykładem może być rozmowa na antenie TOK FM z początku listopada tego roku, gdzie na pytanie redaktora o współpracę Polski z Koreą Płd. w zakresie budowy elektrowni jądrowej, Maciążek odpowiada:
„Zdecydowanie jest to alternatywny projekt, o ile to w ogóle można nazwać projektem, a nie zagrywką PR-ową. Trudno traktować taką inicjatywę poważnie.”
Oczywiście celem dezinformacji jest też wprowadzanie paniki i straszenie Polaków. Jako jaskrawy przykład takiej sytuacji (dotyczący braku węgla) można z kolei przytoczyć wypowiedź Piotra Maciążka dla Salonu24 z końca października tego roku:
„Elektrownie w Polsce nie pracują z pełną mocą już od wakacji, od lipca. No dlaczego ? Można domniemywać, jestem niemal pewny, że racjonują węgiel”
Inny przykład takiego działania widać u Grzegorza Onichimowskiego, eksperta Instytutu Obywatelskiego, think thanku Platformy Obywatelskiej, który pod przykrywką eksperta energetycznego szerzy dezinformację i również straszy Polaków.
Na swoim profilu w mediach społecznościowych opublikował on film nieznanego pochodzenia, który sugeruje, że spółki Skarbu Państwa sprowadzają do Polski węgiel złej jakości.
Z kolei przedstawiciele i prezesi spółek energetycznych za każdym razem wyjaśniają, tłumaczą i prostują rewelacje tzw. ekspertów.
Przykładem może być Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej, który w Polskim Radiu mówił:
„Nasz węgiel, to pragnę podkreślić z pełną odpowiedzialnością jest węglem wysokiej jakości, ma wysoką wartość opałową, jest badany w porcie nadania i w porcie odbioru przez niezależne certyfikowane laboratoria. Każdy transport ma potwierdzenie, taki certyfikat, że spełnia określone parametry”.
Może w tej sytuacji również lepiej posłuchać uważnie apelu Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej:
„Nie napędzaj strachu – dezinformacja i wysokie ceny energii to broń Putina”.
Czytaj też: Buda: Atom będzie stanowił 30-35 proc. miksu, reszta z OZE
red