Eksperci o inflacji: Ile wyniesie w 2023 roku?
Spodziewamy się średniorocznej inflacji w 2023 roku na poziomie 14,5 proc. r/r oraz około 7,5 proc. w roku 2024 - napisali w czwartkowym komentarzu analitycy ING Banku Śląskiego. Wskazali, że przy obecnym nastawieniu RPP szanse na podwyżki stóp w tym cyklu są minimalne.
Ekonomiści odnieśli się do czwartkowej konferencji prasowej prezesa NPB Adama Glapińskiego, poświęconej ocenie bieżącej sytuacji ekonomicznej. Zwrócili uwagę, że szef banku centralnego poinformował, że RPP nie podjęła decyzji o zakończeniu cyklu podwyżek stóp procentowych. „Gdyby cykl podwyżek się zakończył, to bym to oświadczył. Rada Polityki Pieniężnej nie podjęła takiej decyzji, nasze założenia co do przebiegu inflacji do marca to są tylko założenia. Nadal jesteśmy w stanie zawieszenia” - powiedział Glapiński.
Jednak - jak napisali ekonomiści ING - cykl podwyżek został efektywnie zakończony. „Naszym zdaniem przy obecnej funkcji reakcji Rady szanse na podwyżki stóp procentowych w najbliższych miesiącach są minimalne” - czytamy.
Odnieśli się również do wypowiedzi prezesa, który zaznaczył, że „w Polsce nie przewidujemy recesji, ale może się zdarzyć, że zejdziemy do tempa wzrostu PKB do około zera”. Glapiński dodał, że koniunktura w całym świecie wysokorozwiniętych krajów demokratycznych się pogarsza, tempo wzrostu PKB spada, a w wielu krajach, m.in w Niemczech sytuacja zmierza w kierunku recesji. W opinii analityków, „przewodniczący RPP nie odnosił się bezpośrednio do danych o strukturze PKB w III kwartale 2022, w szczególności do wyraźnego osłabienia konsumpcji”.
Wskazali, że prezes NBP zwrócił uwagę, na pojawiające się sygnały globalnej dezinflacji, jednak - jak powiedział - szczyt inflacji w Polsce nastąpi w styczniu i lutym przyszłego roku z uwagi na wzrost cen regulowanych. A od końca I kwartału 2023 r inflacje zacznie „systematycznie i szybko” spadać, natomiast powrót inflacji do przedziału dopuszczalnych odchyleń od celu NBP nastąpi dopiero w 2025 „Prezes – naszym zdaniem słusznie – nie przykładał zbyt wielkiej wagi do spadku inflacji w październiku, mając świadomość, że nie jest to punkt zwrotny” - napisali
W ocenie ekonomistów ING, Adam Glapiński nie jest zaskoczony, że rynek wycenia spadek stóp procentowych pod koniec 2023, ale on sam takiego ruchu nie zapowiada. Napisali, że deklaracje prezesa NBP o pauzie w cyklu nie mają większego znaczenia, a cykl został efektywnie zakończony, nawet jeżeli Rada formalnie nie podjęła takiej decyzji. Dodali, że profesor Glapiński trzyma się scenariusza nakreślonego w ostatniej projekcji, zakładającego szczyt CPI w I kwartale 2023 r., potem spadek poniżej 10 proc. r/r na koniec przyszłego roku, przy braku recesji w krajowej gospodarki.
Ocenili, że niektóre elementy wypowiedzi prezesa wskazują na dużą niepewność: „A. Glapiński nie widzi przestrzeni do obniżek stóp pod koniec 2023 i zwraca uwagę na wiele ryzyk inflacyjnych: związanych z cenami żywności, pro-inflacyjnym wpływem Tarcz oraz rynkiem surowców” - napisali.
„W naszej ocenie inflacja bazowa będzie uporczywie wysoka w 2023 i wciąż mamy znaczący nawis inflacyjny związany z szerokim mrożeniem cen energii, gazu, ogrzewania i paliw. Oznacza to, że wciąż istnieje ryzyko istotnego wzrost cen energii dla dużych firm w 2023 (małe korzystają z mrożenia cen niektórych nośników energii) oraz podwyżek cen dla odbiorców detalicznych w 2024” - czytamy. Analitycy spodziewają się średniorocznej inflacji w 2023 roku na poziomie 14,5 proc. r/r oraz około 7,5 proc. w roku 2024. Podkreślili, że walka z inflacją nie skończy się jednak wraz ze spadkiem CPI do 10%r/r pod koniec 2023 roku. „Jednak przy obecnym nastawieniu Rady szanse na podwyżki stóp, w tym cyklu, są minimalne” - ocenili.
Czytaj też: Kaczyński o polityce zagranicznej: My nie kłaniamy się nikomu
PAP/kp