Informacje

Węgiel na terenie firmy TOREC w Toruniu / autor: PAP
Węgiel na terenie firmy TOREC w Toruniu / autor: PAP

Węgiel jest i ogrzewa nasze domy!

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 grudnia 2022, 12:11

  • Powiększ tekst

Węgla nie ma i nie będzie – informowała w lipcu jedna z prywatnych telewizji. We wrześniu straszono, że na rynku opałowym zabraknie 2,5 miliona ton węgla. Opowiadał o tym Łukasz Horbacz z Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla w tej samej telewizji.

W październiku samorządowcy narzekali, że nie mają węgla do dystrybucji wśród mieszkańców.

Największym problemem rządzących jest teraz fakt, że tego węgla nie ma. I nie chcą się do tego przyznać – mówiła cały czas w tej samej telewizji Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu.

Mówi się, że samorządy mają dystrybuować węgiel, tylko rząd nie zrobił niczego, żeby węgiel był dostępny; węgla nie ma, a kiedy się pojawia, to jest w cenach nie do zaakceptowania – mówił w październiku Donald Tusk.

To na węglu rząd miał „się przejechać”, „zatopić” i „upaść”. Ale kiedy spółki PGE Paliwa i Węglokoks stanęły na wysokości zadania i niemałym trudem zaczęły sprowadzać duże ilości surowca – to fakowa narracja zaczęła tracić sens. Trzeba było znaleźć nowy temat do siania dezinformacji…

Właściciel składu węgla mówił w niej o węglu sprowadzanym z Kolumbii i Indonezji.

Ten węgiel się nie nadaje do pieców, którymi palą Polacy. On spełnia normy kaloryczności, ale problemem jest rozmiar ziarna, bo to de facto jest miał węglowy, który jest wykorzystywany w elektrowniach i ciepłowniach.

Jesteśmy frajerami, którzy wydali 20 mld zł na sprowadzenie błota, którego nikt nie potrzebuje - powiedział pewien znany związkowiec, który lubi rok 1980.

We wrześniu media obiegł filmik pokazujący węgiel sprowadzony z Indonezji w porcie w Świnoujściu i jego złą jakość. Media pisały, że to węgiel sprowadzony w ramach „rządowej akcji zakupów tego surowca”. Tymczasem węgiel został sprowadzony, ale przez prywatnego importera, który został oszukany.

Stacja telewizyjna pokazała ogrodnika, który narzekał na złą jakość węgla sprowadzonego do Polski z Australii. Jako dowód pokazano, że węgiel nie pali się na szufli, podpalany od góry palnikiem gazowym. Wszyscy wiedzą, że taki test nie jest miarodajny, dla tej stacji telewizyjnej i wielu mediów stał się on jednak dowodem na to, że sprowadzany węgiel jest złej jakości. W rzeczywistości był to jednostkowy przypadek – węgiel sprowadzony przez prywatnego przedsiębiorcę, który uznał reklamację ogrodnika. Rozkręcono jednak spirale manipulacji, której efektem była jeszcze większa panika na rynku.

Po wprowadzeniu ceny maksymalnej niektóre media „alarmują” o spadku cen węgla na światowych rynkach i sugerują, że „rząd się pospieszył”, bo cena maksymalna może być wkrótce niższa od rynkowej. „Miała być cena gwarantowana 3 ton węgla po 1.000 zł. za tonę. 3X1.000=3.000zł.Teraz ma być dopłata 3.000 zł. Ale węgiel kosztuje 3.000 zł. za tonę. 3X3.000=9.000! 9.000-3.000 = 6.000zł.Czyli Polak na dzisiejszym manewrze rządu straci 3.000zł.względem poprzedniego rozwiązania.” – taka analizę naukową przeprowadził na TT Cezary Tomczyk

W listopadzie pokazano reportaż, wg którego węgiel nie może zostać dostarczony do punktów dystrybucji z powodu zatorów na torach i problemów logistycznych.

To, że będziemy mieć towar w portach, nie oznacza, że gospodarstwa domowe będą mieć węgiel na ogrzania na zimę – powiedział Przemysław Hołowicz z firmy logistycznej CSL.

Pomimo tego ogromnego wysiłku dezinformacyjnego, węgiel pali się już w polskich domach, kupiony po cenie obiecanej przez rząd.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych