Telewizory w odwrocie? Te modele są najpopularniejsze!
W Polsce sprzedaje się coraz mniej telewizorów. W ostatnim kwartale ubiegłego roku spadek wyniósł niemal 20 proc. rok do roku - wynika z danych firmy GfK. W całym 2022 spadek nie był już tak duży, gdyż wyniósł 1,4 proc.
Dodano, że zmalała również wartość sprzedaży - o 3,1 proc. w całym 2022 roku i o 21,5 proc. w samym czwartym kwartale ubiegłego roku.
Z danych zgromadzonych przez GfK wynika, że polscy konsumenci najchętniej kupują telewizory o przekątnej ekranu w rozmiarze 65, 43, 55 i 50 cali. Skupiają się zatem przede wszystkim na dużych i średnich modelach, rzadziej sięgając po małe egzemplarze (poniżej 40 cali) i bardzo duże telewizory (powyżej 65 cali). Na popularności stale zyskują również produkty zaawansowane technologicznie.
„10 najpopularniejszych modeli na polskim rynku to odbiorniki o rozdzielczość 4k, zbudowane w technologii LCD, z możliwością łączenia się z Wi-Fi. Świadomy konsument wybiera zatem sprzęt nowoczesny technologicznie, SMART, pozwalający na korzystanie z wielu innowacyjnych opcji” – powiedział cytowany w komunikacie Wiesław Peché z GfK.
Jak podaje GfK, pomimo że w całym 2022 roku średnie ceny telewizorów spadły o 1,7 proc. w porównaniu z rokiem 2021, a w ostatnim kwartale ub.r. o 2,2 proc. rok do roku, wielu konsumentów wciąż przekłada decyzję o zakupie nowych odbiorników i czeka na akcje promocyjne.
Według GfK, w najbliższych miesiącach akcje promocyjne mogą jeszcze mocniej zyskać na popularności. Początek 2023 roku pokazał bowiem nieznaczny wzrost średniej ceny telewizorów.
„Jest zbyt wcześnie, by mówić o pojawiającym się trendzie. Wzrost średniej ceny może wynikać bowiem ze struktury sprzedaży modeli o różnej wielkości ekranów lub na przykład ograniczonej dostępności tańszych modeli. Dla branży z pewnością nadchodzą jednak wymagające miesiące, w których producenci i sieci będą musieli na bieżąco dostosowywać swoje strategie do szybko zmieniających się realiów rynkowych” – podkreśla ekspert GfK.
Czytaj też: Motoryzacyjny krach w Rosji! Jest jak za czasów Breżniewa
PAP/kp