Informacje

Większość frankowiczów w Polsce „franka” nie widziała na oczy  / autor: Pixabay
Większość frankowiczów w Polsce „franka” nie widziała na oczy / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

W tym cały jest ambaras, aby obie strony chciały naraz

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 6 kwietnia 2023, 14:03

  • 1
  • Powiększ tekst

Od kilkunastu lat mamy do czynienia z tzw. kredytami frankowymi, a od ośmiu lat problem z nimi związany jest realny i wraca jak bumerang, m.in. przy okazji kolejnych orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE, np. w 2019 czy w roku bieżącym. W kręgu zainteresowania Trybunału znajdują się chociażby kwestie uznawania umów o tzw. kredyty frankowe za nieważne i zmiany ich na złotowe czy konieczności zapłaty bankowi wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przez tzw. frankowicza – rozpoczyna swój felieton na łamach bieżącego wydania „Gazety Bankowej” prof. Małgorzata Zaleska, Dyrektor Instytutu Bankowości SGH, Przewodnicząca Komitetu Nauk o Finansach PAN.

Określenie „tzw.” jest użyte w powyższym akapicie celowo, gdyż większość kredytobiorców „franka” nie widziała na oczy i stąd m.in. mamy dziś ambaras. Wykreowano bowiem obok klasycznego ryzyka kredytowego i stopy procentowej również ryzyko walutowe, które następnie doprowadziło do materializacji ryzyka prawnego.

Od początku materializacji ryzyka związanego z kredytami frankowymi zastanawiano się nad łagodzeniem skutków, ale idealnego rozwiązania – spełniającego oczekiwania wszystkich stron i zachowującego poczucie namiastki sprawiedliwości – nie znaleziono. Problem ten obok finansowego stał się ponadto wyzwaniem politycznym, w tym elementem kampanii wyborczych. W początkowych latach istnienia problemu zwracano uwagę przede wszystkim na rozgrywający się dramat frankowiczów, obecnie zaś ciężar zainteresowania przenosi się na konsekwencje dla banków, wynikające m.in. z orzekania przez sądy na korzyść frankowiczów. Skutkuje to bowiem zawiązywaniem miliardowych rezerw przez banki, co generuje koszty i obniża ich wyniki finansowe. Utworzenie zaś prawie 100 proc. rezerw na kredyty frankowe grozi materializacją ryzyka systemowego, za co zapłacą wszyscy klienci banków, nawet ci, którzy nie zaciągnęli żadnego kredytu. Ponadto koszty finansowe i wizerunkowe poniosą te banki, które nigdy nie udzielały kredytów frankowych.

W przypadku materializacji ryzyka systemowego konieczne jest z reguły podjęcie decyzji politycznej w zakresie ratowania stabilności sektora bankowego. To szczególnie trudne w roku wyborczym, bo – jak już wspomniano – nie ma dobrego rozwiązania, satysfakcjonującego większość społeczeństwa.

Idealnym rozwiązaniem, choć świat jest daleki od ideału, byłaby partycypacja obu stron transakcji w kosztach rozwiązania problemu kredytów frankowych. Tym bardziej, że każda ze stron konfliktu – zarówno profesjonalne banki, jak i nieprofesjonalni klienci – ma coś na sumieniu, choć z pewnością w różnym stopniu. Jednak w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Równocześnie w ograniczonym zakresie zawierane są ugody między klientami i bankami, a zatem możliwe i praktykowane jest porozumienie się stron, co zmniejsza skalę problemu. Potencjalnym i w miarę łagodnym sposobem częściowego zniwelowania problemu, z punktu widzenia banków, byłoby znalezienie sposobu stopniowego spisywania strat z tytułu kredytów frankowych przez lata, a nie z dnia na dzień. Tym samym w przypadku zaistnienia istotnych wyzwań w zakresie utrzymania stabilności sektora bankowego zmiany ustawowe będą prawdopodobnie konieczne.

W ujęciu perspektywicznym należy zaś z pewnością dążyć do dalszego, istotnego podniesienia świadomości finansowej społeczeństwa, w tym w zakresie odpowiedzialności i konsekwencji za błędne decyzje (nie powinno się bowiem ratować klienta z każdej opresji finansowej). Klient wyedukowany finansowo i świadomy jest z pewnością tzw. klientem trudnym dla banków, ale powinien jednocześnie potrafić podejmować odpowiedzialne decyzje finansowe.

Należy równocześnie wyrazić oczekiwanie, że do wzrostu wiedzy i umiejętności w zakresie finansów przyczyni się wdrożenie w szkołach nowego przedmiotu „Biznes i zarządzanie”. Zaproponować można przy tym modyfikację nazwy przedmiotu na: „Biznes: zarządzanie i finanse”, bowiem w treści programowej są – i słusznie – m.in. odniesienia do usług finansowych dla gospodarstw domowych oraz konsekwencji płynących z nieodpowiedzialnego zadłużania się.

Prof. Małgorzata Zaleska, Dyrektor Instytutu Bankowości SGH, Przewodnicząca Komitetu Nauk o Finansach PAN, Członek korespondent PAN

Więcej informacji i komentarzy ze świata finansów i gospodarki czytaj w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” (nr 04/2023), dostępnym także jako e-wydanie, także na iOS i Android

Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj

Okładka / autor: Fratria
Okładka / autor: Fratria

Powiązane tematy

Komentarze