Prof. Bałaban: Ręce precz od SKOK-ów!
Uczestnicy Konferencji nt. "Prawnej i faktycznej pozycji polskiej spółdzielczości" wystosowali apel do Komisji Europejskiej o podjęcie działań na rzecz nadania Międzynarodowym Zasadom Spółdzielczości rangi prawa europejskiego.
Zdaniem sygnatariuszy apelu jest to niezbędne, żeby ruch spółdzielczy w Polsce mógł nadal istnieć. A to dlatego, że ich zdaniem, zmiany w polskim prawie zmierzają do likwidacji spółdzielni. Pod petycją zebrano już 130 tys. podpisów.
Według uczestników konferencji, którą zorganizowały w Sejmie Związki Rewizyjne Spółdzielni Mieszkaniowych symbolem negatywnych zmian w tym zakresie stała się posłanka PO Lidię Staroń. Jej nazwisko w wystąpieniach prelegentów przywoływano wielokrotnie. W jednoznacznie negatywnym kontekście.
Z obszerną analizą sytuacji prawnej ruchu spółdzielczego w Polsce wystąpił konstytucjonalista prof. Andrzej Bałaban.
-- Spółdzielczość to jest problem faktyczny, bo spółdzielców jest naście milionów. To problem prawny i polityczny. Niestety między działalnością polityków i ideami spółdzielczości nastąpiło rozejście dróg. Doświadczają tego wszyscy - mówił. - To czego się chce dziś dokonać, to jest niszczenie tego, co sprawdzone.
Prof. Bałaban odniósł się między innymi do sytuacji prawnej SKOK-ów, którym nowe przepisy zdecydowanie utrudniają działalność.
-- Kasy nie mogą być jednocześnie bakiem i spółdzielniami - zauważył.
Jak podkreślał petycja do Parlamentu Europejskiego powstała po to, by zainteresować Unię problemami spółdzielczości. I właśnie by osiągnąć ten cel w dokumencie zrezygnowano z argumentacji prawnej, natomiast opatrzono ją tysiącami podpisów.
-- Dla Unii nie liczą się argumenty prawne , ale poparcie społeczne - przekonywał profesor.
Zaakceptowany przez uczestników konferencji apel zostanie przesłany na ręce wiceprezydenta Komisji Europejskiej Antonio Tajaniego.
Rozmowa z prof. Andrzejem Bałabanem
Czy w Polsce istnieje dziś dobry klimat dla rozwoju spółdzielczości? Jaka jest kondycja tego ruchu?
Prof. Andrzej Bałaban: Ogromny potencjał gospodarczy spółdzielczości w Unii i w Polsce jest faktem. Nie powinniśmy więc zagubić relacji pomiędzy tym, co ma być tworzone, czyli wspólnotami mieszkaniowymi, a tym co już jest. Ci, którzy już istnieją mają być chronieni. Mają tzw. prawa nabyte, gwarancje państwowe. A my tutaj zatracamy chyba proporcje w poszukiwaniu nowych rozwiązań - jakiejś spółki europejskiej, tworzonej na bazie spółki akcyjnej, czy wspólnot mieszkaniowych tylko dlatego, że ktoś wydzielił mieszkanie w bloku, w którym mieszka tysiąc rodzin. I teraz mamy podporządkować wszytko jego interesom. Spółdzielnia jest ogromnym dobrem społecznym i dlatego trzeba ją chronić.
Czy można mówić o dyskryminacji spółdzielni w stosunku do innych form działalności gospodarczej?
W polskim prawie od 8-10 lat mamy do czynienia wyłącznie z dyskryminacją.
Na czym ona polega?
Na ingerencji w autonomię spółdzielczą. Bo te przepisy mówiące o zgromadzeniach ogólnych zamiast zgromadzeń przedstawicieli tam gdzie, zgromadzenie przedstawicieli się nie sprawdza, to obligatoryjne przekształcanie we wspólnotę spółdzielni, w której wyodrębniono mieszkanie... I niestety dziesiątki, a nawet setki kolejnych przykładów - to wszystko jest - tu trzeba użyć mocnych słów - bezprawną i bezsensowną ingerencją we wspólnoty. Polska jeśli nie jest wypełniona strukturami obywatelskimi - to jest pustka, w której jest administracja państwowa, która się ciągle rozwija. Spółdzielnie biorą na siebie zadania państwowe, robią to za własne pieniądze i państwo powinno temu sprzyjać, pomagać, a nie bezmyślnie, niekompetentnie, w sposób impertynencki - atakować te struktury.
Czy dostrzega pan niebezpieczeństwo w ciągłych zmianach przepisów i regulacji państwowych wobec SKOK-ów?
SKOK-i sprowadzono na równię pochyłą. To jest rodzaj polskich instytucji finansowych, których w Polsce prawie nie ma, prowadzonych bardzo uczciwie, na bardzo jasnych zasadach. SKOK-i miały dotąd tylko sukcesy, a utrudnia się ich działalność poprzez ciągłą zmianę reguł ich rozliczania, poprzez próbę upodabniania ich do banków. A one bankami nie są. To są instytucje drobnych oszczędności i drobnych kredytów. I jedyne co można tu powiedzieć, to: Ręce precz od SKOków!
not. ansa