Premier zapewnia: Polski Rosja nie zablokuje
Premier Donald Tusk uważa, że Gazprom i Rosja "naciskają na Europę" w związku z ukraińskimi należnościami za gaz. Nie sądzę, by Polska stała się obiektem blokady gazowej, ale jesteśmy przygotowani na wypadek perturbacji - zapewnił we wtorek premier.
Tusk mówił na konferencji prasowej, że Rosja i Gazprom naciskają na Europę, przede wszystkim Europę Zachodnią i instytucje finansowe, by odzyskać od Ukrainy zaległe pieniądze za gaz.
"Różnie się wycenia aneksję Krymu. Dziś trudno powiedzieć, kto jest czyim dłużnikiem - czy Ukraina wobec Gazpromu i Rosji, czy to Rosja w świetle prawa międzynarodowego nie jest faktycznym dłużnikiem wobec Ukrainy. Choćby dlatego, że zajęła jej ziemie także z infrastrukturą, także ze złożami gazu na szelfie wokół Krymu" - powiedział Tusk.
Podkreślił, że niektórzy politycy europejscy - biorąc pod uwagę bezpieczeństwo gazowe własnych krajów - chcą, by Ukraina otrzymała pomoc finansową i przeznaczyła ją na zwrot pieniędzy dla Gazpromu. "Moim zdaniem to jest nie do zaakceptowania, ale niewykluczone, że najbardziej uzależnione od rosyjskiego gazu państwa Europy Zachodniej będą nadal naciskały na taki rozwój wydarzeń" - powiedział.
Premier podkreślił jednocześnie, że nie sądzi, aby Polska stała się "obiektem blokady gazowej", ale - jak zapewnił - jest przygotowana na wypadek "drastycznych" perturbacji. "Nawet gdyby coś złego się wydarzyło, Polacy nie odczują tego na własnej skórze" - zaznaczył.
We wtorek rzecznik rosyjskiego koncernu Siergiej Kuprijanow poinformował, że Gazprom wystawił ukraińskiemu Naftohazowi wstępny rachunek za dostawy gazu w czerwcu na 1,66 mld dol.; kwota ta ma zostać zapłacona z góry do 2 czerwca. Dodał, że począwszy od 3 czerwca Naftohaz będzie otrzymywać gaz dla odbiorców na Ukrainie tylko w opłaconych ilościach.
Kuprijanow przekazał, że w przeliczeniu na cały miesiąc oznacza to 3,42 mld metrów sześciennych gazu; przy cenie 486,5 dol. za 1000 metrów sześciennych daje to 1,66 mld dol.
Rzecznik Gazpromu podał, że dług Ukrainy za odebrany gaz wynosi 3,508 mld dol.
O niezwłocznym przejściu na system przedpłat w dostawach gazu na Ukrainę w poniedziałek zadecydował premier Rosji Dmitrij Miedwiediew. Uznał przy tym, że także Komisja Europejska powinna dać Kijowowi jednoznaczny sygnał, iż długi za gaz powinny zostać uregulowane.
Strona rosyjska uważa, że Ukraina powinna płacić za gaz z pieniędzy otrzymywanych od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. 30 kwietnia MFW przyznał Kijowowi kredyt w wysokości 17,1 mld dol. Pierwszą transzę - 3,2 mld dol. - Ukraina już otrzymała.
W zeszły czwartek minister energetyki Ukrainy Jurij Prodan oświadczył, że jego kraj nie będzie wnosić przedpłat za rosyjski gaz przy żądanej przez Gazprom cenie 480 dol. za 1000 metrów sześc.
(PAP)