"Wagner" przy granicy! "3 tys. lekkiej piechoty"
Ćwiczenia Sił Zbrojnych Republiki Białorusi i Grupy Wagnera przy granicy z Polską to element mający rozdrażnić NATO – mówi redaktor naczelny miesięcznika „Wojsko i Technika” Andrzej Kiński. Jego zdaniem, stacjonujące na Białorusi oddziały Grupy Wagnera nie stanowią zagrożenia militarnego.
Jak poinformował w czwartek b. ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka, na Białorusi może przebywać ok. 2500-3000 najemników z Grupy Wagnera.
CZYTAJ TEŻ:
Wagner uderzy na Polskę? Znamy plan Rosji!
Wybudują to przy pierwszej elektrowni jądrowej
„3 tys. lekkiej piechoty, nawet biorąc pod uwagę, że ci ludzie mają doświadczenie bojowe, nie odgrywa większej roli. To fakty medialne, a nie rzeczywiste zagrożenie” – ocenił Kiński.
Podkreślił jednocześnie, że za duża doza spokoju również nie jest w tym przypadku dobra. „Trzeba obserwować rozwój sytuacji. Są to ludzie, którzy mają doświadczenie w działaniach nieregularnych, mogą próbować przeniknąć na teren państw bałtyckich, gdzie język rosyjski nie jest niczym dziwnym” – zaznaczył.
W ocenie Kińskiego, stacjonujące na Białorusi oddziały Grupy Wagnera nie stanowią zagrożenia militarnego. „To samo można powiedzieć o regularnych oddziałach białoruskiego wojska, które przekazała Rosjanom wiele egzemplarzy sprzętu. Przemysł obronny, przede wszystkim zakłady remontowe pracują na rzecz Rosjan. Nie wiemy też, ile amunicji z zasobów Białorusi trafiło na front” – mówił.
Dodał, że w fatalnym stanie jest morale białoruskiego wojska. „Być może właśnie to był powód, dla którego Kreml nie zdecydował się na zaangażowanie Białorusi w wojnę. Rosjanie obawiali się, że znaczna część żołnierzy szybko przejdzie na stronę Ukrainy” – stwierdził. „Myślę, że dopóki trwa gorąca faza konfliktu na Ukrainie nie będzie większego zagrożenia dla Polski i państw bałtyckich ze strony sił skupionych na Białorusi, czy w obwodzie królewieckim” - podkreślił.
Odnosząc się do słów szefa Grupy Wagnera, który miał zapowiedzieć, że jego najemnicy będą szkolić Białorusinów i stworzą w ten sposób „drugą najsilniejszą armię świata” stwierdził, że jest to niemożliwe. „Potrzebne byłyby ogromne zasoby finansowe i profesjonalne siły zbroje dysponujące nowoczesnym uzbrojeniem i dużymi zapasami amunicji. Dla mnie los samej Grupy Wagnera jest niepewny. Jeżeli jej członkowie nie będą otrzymywali pieniędzy, to wyjadą i poszukają pracy gdzie indziej. Na świecie jest wiele grup najemniczych” – mówił Kiński.
„Obecność Grupy Wagnera na Białorusi trzeba monitorować, ale nie powinniśmy panikować” – przekonywał ekspert.
W czwartek agencja Reutera poinformowała o kontynuacji szkolenia białoruskiego wojska z rosyjską Grupą Wagnera. Jak wskazała agencja, w tej fazie ćwiczenia mają odbywać się poligonie w pobliżu Brześcia, przy granicy Białorusi z Polską. Jak podaje ukraińska agencja UNIAN, szkolenia - według zapowiedzi Mińska - mają trwać na poligonie koło Brześcia przez tydzień. Biorą w nich udział oddziały białoruskich Sił Operacji Specjalnych wspólnie z przedstawicielami Grupy Wagnera.
Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało w czwartek PAP, że granica Polski jest bezpieczna, a resort na bieżąco monitoruje sytuację. „Jesteśmy przygotowani na rozwój różnych scenariuszy w miarę rozwoju sytuacji” – zapewniono. (PAP)