Informacje

Białoruś / autor: fot. Fratria
Białoruś / autor: fot. Fratria

"Wagner" przy granicy! "3 tys. lekkiej piechoty"

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 21 lipca 2023, 08:13

  • Powiększ tekst

Ćwiczenia Sił Zbrojnych Republiki Białorusi i Grupy Wagnera przy granicy z Polską to element mający rozdrażnić NATO – mówi redaktor naczelny miesięcznika „Wojsko i Technika” Andrzej Kiński. Jego zdaniem, stacjonujące na Białorusi oddziały Grupy Wagnera nie stanowią zagrożenia militarnego.

Jak poinformował w czwartek b. ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka, na Białorusi może przebywać ok. 2500-3000 najemników z Grupy Wagnera.

CZYTAJ TEŻ:

Wagner uderzy na Polskę? Znamy plan Rosji!

Wybudują to przy pierwszej elektrowni jądrowej

3 tys. lekkiej piechoty, nawet biorąc pod uwagę, że ci ludzie mają doświadczenie bojowe, nie odgrywa większej roli. To fakty medialne, a nie rzeczywiste zagrożenie” – ocenił Kiński.

Podkreślił jednocześnie, że za duża doza spokoju również nie jest w tym przypadku dobra. „Trzeba obserwować rozwój sytuacji. Są to ludzie, którzy mają doświadczenie w działaniach nieregularnych, mogą próbować przeniknąć na teren państw bałtyckich, gdzie język rosyjski nie jest niczym dziwnym” – zaznaczył.

W ocenie Kińskiego, stacjonujące na Białorusi oddziały Grupy Wagnera nie stanowią zagrożenia militarnego. „To samo można powiedzieć o regularnych oddziałach białoruskiego wojska, które przekazała Rosjanom wiele egzemplarzy sprzętu. Przemysł obronny, przede wszystkim zakłady remontowe pracują na rzecz Rosjan. Nie wiemy też, ile amunicji z zasobów Białorusi trafiło na front” – mówił.

Dodał, że w fatalnym stanie jest morale białoruskiego wojska. „Być może właśnie to był powód, dla którego Kreml nie zdecydował się na zaangażowanie Białorusi w wojnę. Rosjanie obawiali się, że znaczna część żołnierzy szybko przejdzie na stronę Ukrainy” – stwierdził. „Myślę, że dopóki trwa gorąca faza konfliktu na Ukrainie nie będzie większego zagrożenia dla Polski i państw bałtyckich ze strony sił skupionych na Białorusi, czy w obwodzie królewieckim” - podkreślił.

Odnosząc się do słów szefa Grupy Wagnera, który miał zapowiedzieć, że jego najemnicy będą szkolić Białorusinów i stworzą w ten sposób „drugą najsilniejszą armię świata” stwierdził, że jest to niemożliwe. „Potrzebne byłyby ogromne zasoby finansowe i profesjonalne siły zbroje dysponujące nowoczesnym uzbrojeniem i dużymi zapasami amunicji. Dla mnie los samej Grupy Wagnera jest niepewny. Jeżeli jej członkowie nie będą otrzymywali pieniędzy, to wyjadą i poszukają pracy gdzie indziej. Na świecie jest wiele grup najemniczych” – mówił Kiński.

Obecność Grupy Wagnera na Białorusi trzeba monitorować, ale nie powinniśmy panikować” – przekonywał ekspert.

W czwartek agencja Reutera poinformowała o kontynuacji szkolenia białoruskiego wojska z rosyjską Grupą Wagnera. Jak wskazała agencja, w tej fazie ćwiczenia mają odbywać się poligonie w pobliżu Brześcia, przy granicy Białorusi z Polską. Jak podaje ukraińska agencja UNIAN, szkolenia - według zapowiedzi Mińska - mają trwać na poligonie koło Brześcia przez tydzień. Biorą w nich udział oddziały białoruskich Sił Operacji Specjalnych wspólnie z przedstawicielami Grupy Wagnera.

Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało w czwartek PAP, że granica Polski jest bezpieczna, a resort na bieżąco monitoruje sytuację. „Jesteśmy przygotowani na rozwój różnych scenariuszy w miarę rozwoju sytuacji” – zapewniono. (PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych