Niskie stopy procentowe nie gwarantują uniknięcia stagnacji
Niskie stopy procentowe nie uchronią rozwiniętych krajów Europy przed ryzkiem stagnacji, podobnej do tej, z którą od lat boryka się Japonia - mówili dziś ekonomiści podczas debaty "Rola stóp procentowych w gospodarce".
Debatę zorganizowało Towarzystwo Ekonomistów Polskich.
Mówiąc o polityce stóp procentowych prof. Andrzej Sławiński (były członek RPP) wskazał na przypadek Japonii, która od dawna cierpi na chroniczną słabość popytu krajowego i przez kilkanaście lat walczyła z deflacją. W związku z tym, że w Japonii nikt nie oczekuje wzrostu inflacji, długoterminowe stopy procentowe są tam praktycznie na zerowym poziomie.
"Zaczyna się mówić, że kraje wysoko rozwinięte mogą wejść w fazę długoterminowej stagnacji, tak jak w Japonii" - powiedział Sławiński. Dodał, że łagodzenie polityki pieniężnej zaczęło się w Japonii w marcu 2001 r. i nie wiadomo, kiedy się skończy. "Pojawia się pytanie, czy w Europie, przy chronicznej słabości popytu krajowego, ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej nie potrwa znacznie dłużej, niż wszyscy tego oczekują" - powiedział.
Dodał, że Japonia boryka się z dramatycznym starzeniem społeczeństwa, a proces ten dotyczy - choć nie jest na razie tak dotkliwy - także niektórych krajów europejskich, np. Niemiec. Akcja kredytowa w Japonii nie ruszyła przez kilkanaście lat - podobną sytuację można obserwować w strefie euro. Według Sławińskiego odpowiedzią na problemy Japonii nie byłyby reformy strukturalne, bowiem wydajność pracy w Japonii jest o wiele wyższa niż w Europie, czy USA. "To wciąż nowoczesna, wydajna gospodarka. W Europie jest gorzej (...) tu wzrostu wydajności nie ma" - dodał.
Dr Maciej Krzak z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych CASE mówił, że stopy procentowe są odzwierciedleniem cen w przyszłości. "Stawiałbym raczej na obniżki stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego ze względu na ryzyko deflacji" - powiedział Krzak.
Jego zdaniem natomiast ewentualna podwyżka stóp procentowych nie pozostałaby bez wpływu na ceny akcji, ale krachu raczej nie należałoby się spodziewać (wyższe stopy procentowe powodują, że koszt pieniądza rośnie, a na atrakcyjności zyskują obligacje). "Bardziej spodziewałbym się bessy i recesji niż krachu" - zaznaczył. Ekonomista zwrócił uwagę, że krachy na giełdach związane są zwykle z wcześniejszą euforią inwestorów, która prowadzi do boomu, tymczasem nie ma ku temu żadnych przesłanek.
Obniżek stóp procentowych NBP nie spodziewa się natomiast dr Andrzej Kondratowicz (Uniwersytet Warszawski, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej). Jego zdaniem mimo istotnych podobieństw między sytuacją rozwiniętych krajów europejskich, a Japonią, są też znaczące różnice. Do nich zaliczył np. politykę imigracyjną.
"Europa i Polska prowadzą politykę aktywną i pozwalającą na imigrację (...). Zawsze to robiliśmy. Natomiast Japonia jest krajem kompletnie zamkniętym. Mimo problemów wewnętrznych wynikających ze starzenia się społeczeństwa i stagnacji (...) Japonia nie sięga po narzędzie dużej imigracji" - powiedział.
Jego zdaniem nie należy też demonizować stagnacji w Japonii. "Jeżeli gospodarka, taka jak japońska, może funkcjonować w dłuższym okresie czasu w miarę przyzwoicie, bez bardzo głębokich załamań tylko w stagnacji, ale przy wysokich poziomach dochodu, to nie ma powodu do narzekania" - dodał.
Także główny ekonomista Societe Generale Jarosław Janecki nie sądzi, aby RPP obniżyła stopy procentowe. Janecki powiedział, że nie mamy do czynienia z ryzykiem deflacji, która miałaby się utrzymywać przez kolejne kwartały, a oczekiwana inflacja jest zdecydowanie powyżej zera.
Według ekonomisty groźba powielenia w Europie scenariusza japońskiego jest jednak całkiem realna. "Wydaje mi się, że ważniejszym problemem prawdopodobnie będzie to, że w Stanach Zjednoczonych i Azji będziemy mieli do czynienia z dużo wyższym wzrostem niż w przypadku Europy wchodzącej w okres starzenia społeczeństw" - powiedział. Dodał, że przykład Japonii pokazał, iż sprowadzenie stóp do zera i tak nie jest w stanie pobudzić gospodarki. "Ale czy potrzebny jest nam wzrost PKB do szczęścia?" - zaznaczył.
(PAP)