Ten kraj będzie deportował imigrantów!
Brytyjska Izba Gmin rozpoczyna we wtorek dwudniową debatę nad budzącym duże kontrowersje oraz ogromne podziały wewnątrz rządzącej Partii Konserwatywnej projektem ustawy mającej umożliwić deportacje nielegalnych imigrantów do Rwandy.
Ponad 50 posłów z prawego skrzydła konserwatystów domaga się wprowadzenia poprawek, które zaostrzyłyby projekt, a to wystarczająca liczba, aby go utrącić, co z kolei byłoby ogromnym problemem dla premiera Rishiego Sunaka.
„Wszyscy są sfrustrowani”
„Wiem, że wszyscy są sfrustrowani, też jestem sfrustrowany tą sytuacją, i chcą zobaczyć koniec tej prawnej karuzeli. Jestem przekonany, że projekt ustawy, który mamy, jest najtwardszy, jaki ktokolwiek widział i myślę, że rozwiąże tę kwestię raz na zawsze” - powiedział w poniedziałek szef brytyjskiego rządu.
Problem w tym, że posłowie z prawego skrzydła partii wcale nie uważają, iż projekt, jeśli wejdzie w życie w obecnej wersji, usunie przeszkody prawne uniemożliwiające deportacje nielegalnych imigrantów do Rwandy. I według części opinii prawnych ich obawy nie są nieuzasadnione.
>>>>>> CZYTAJ TEŻ: Wojna z Rosją? Niemcy nie mają czym walczyć!
Brytyjski rząd zawarł w kwietniu 2022 r. umowę z władzami Rwandy, licząc, że perspektywa szybkiej deportacji do tego kraju będzie zniechęcała kolejne osoby przed podejmowaniem prób nielegalnego przedostania się do Wielkiej Brytanii. Zgodnie z umową, do Rwandy mogliby być wysyłani wszyscy nielegalni imigranci ubiegający się o azyl, niezależnie od ich narodowości. Tam byłyby rozpatrywane ich wnioski o azyl i jeśli mieliby podstawy do jego przyznania, otrzymywaliby go - ale w Rwandzie, a nie w Wielkiej Brytanii.
Europa zburzyła plan
Ale choć z tytułu umowy Wielka Brytania przekazała Rwandzie do tej pory 240 mln funtów, nie udało się tam wysłać jeszcze ani jednej osoby. Uniemożliwiły to najpierw apelacje składane przez prawników nielegalnych imigrantów, a później interwencja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który nakazał brytyjskim sędziom zbadanie, czy plan deportacji jest zgodny z prawem.
Sprawa ostatecznie trafiła do brytyjskiego Sądu Najwyższego, który w połowie listopada orzekł, że nie jest, gdyż istnieje ryzyko odsyłania przez Rwandę ubiegających się o azyl do krajów pochodzenia, zatem nie może być ona uważana za bezpieczny kraj trzeci. W odpowiedzi na te obiekcje na początku grudnia Wielka Brytania zawarła z Rwandą nową umowę, która to uniemożliwia, a rząd złożył projekt ustawy stwierdzającej, że Rwanda jest bezpiecznym krajem trzecim i pozwalającej na niestosowanie niektórych zapisów brytyjskiej ustawy o prawach człowieka.
Miał to być kompromis akceptowalny zarówno dla umiarkowanego skrzydła partii, które nie chce, by Wielka Brytania wycofywała się z krajowych i międzynarodowych zobowiązań w zakresie ochrony uchodźców oraz prawego skrzydła, które chciało, by projekt w odniesieniu do spraw azylowych nie uwzględniał całej ustawy o prawach człowieka, a także zawierał dodatkowe uprawnienia do odrzucania skarg na mocy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
W połowie grudnia Izba Gmin poparła projekt w pierwszym głosowaniu. Choć wówczas posłowie z prawego skrzydła Partii Konserwatywnej też grozili, że zagłosują przeciwko, ostatecznie tego nie zrobili, uznając, że zamiast utrącać go w całości na początku, lepiej spróbować wymusić zmiany na kolejnym etapie ścieżki legislacyjnej.
Sporo poprawek
W związku z tym złożyli szereg poprawek do projektu, z których część zostanie poddana pod głosowanie. Koncentrują się one na dwóch zasadniczych sprawach: przyznaniu rządowi domyślnego prawa do ignorowania interwencji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (to taka interwencja zatrzymała niedoszły pierwszy lot deportacyjny) oraz ograniczeniu liczby osobistych okoliczności, na które imigrant mógłby się powołać, aby uniknąć wysłania do Rwandy.
Jednak poprawki te na pewno nie przejdą, bo nie popiera ich rząd, nie popiera ich większość posłów Partii Konserwatywnej i nie popiera ich opozycja. W tej sytuacji jest wysoce prawdopodobne, że cały projekt ustawy zostanie poddany pod głosowanie w środę wieczorem w takiej wersji, w jakiej został złożony przez rząd.
A wtedy posłowie z prawego skrzydła konserwatystów staną przed trudnym wyborem - czy poprzeć projekt w wersji, którą uważają za niewystarczającą do zablokowania deportacji, czy też utrącić go, co jednak będzie oznaczało, że prawdopodobnie cały plan deportacji do Rwandy upadnie, a być może wraz z nim rząd Sunaka.
>>>>>> CZYTAJ TAKŻE: Putin nie uwierzy. Niemiecka lewica chce gazu z Rosji
Brytyjski premier nie chce im ustępować, bo liczy na to, że pomimo całego hałasu, które robi prawe skrzydło, to jednak posłowie z tej frakcji dojdą do wniosku, iż lepsza jest ustawa, która daje jakieś szanse na deportacje niż brak ustawy i brak deportacji. Ale pewności co do tego mieć nie może, bo do utrącenia projektu w środowym głosowaniu wystarczy, że zbuntuje się zaledwie 29 posłów.
Trzeba też pamiętać, że nawet jeśli rząd wygra środowe głosowanie, nie kończy to jeszcze sprawy, bo oznaczać to będzie tylko, że projekt trafi do Izby Lordów, której członkowie mogą zgłaszać swoje poprawki i wielokrotnie odsyłać go z powrotem do Izby Gmin. A ponieważ w Izbie Lordów Partia Konserwatywna nie ma większości, z pewnością przeciwnicy planu deportacji będą to robić, aby uniemożliwić Sunakowi spełnienie obietnicy, że pierwsze samoloty do Rwandy wylecą wiosną.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński
PAP/ as/