WYWIAD
"Wrzutka" o lokalizacji to mógł być balon próbny
Z Kacprem Płażyńskim, gdańskim posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawiamy o wynikach kontroli poselskiej w urzędzie wojewódzkim w Gdańsku. Polityk zareagował na słowa wojewody pomorskiej Beaty Rutkiewicz, która uznała, że “w związku z dużą liczbą uwag oraz rozmów, które prowadziła, zasadne jest powtórne przyjrzenie się i przeanalizowanie wydanej decyzji środowiskowej dla lokalizacji elektrowni w Lubiatowie”. Podobne opinie wygłaszał także wywodzący się z Platformy Obywatelskiej wicemarszałek zarządu Województwa Pomorskiego.
Jakimi przesłankami kierowała się p. wojewoda pomorska, kiedy wygłaszała swoją opinię o możliwej zmianie lokalizacji elektrowni atomowej?
Kacper Płażyński: Pani wojewoda kierowała się opinią Donalda Tuska. Sekwencja wydarzeń jest tutaj oczywista. W czasie kampanii wyborczej lider Platformy mówił o tym, że należy rozważyć zmianę lokalizacji elektrowni atomowej, później - niejednokrotnie - wspominali o tym ważni członkowie tej formacji. Także Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego i jednocześnie szef struktur PO w województwie pomorskim, na poważnie rozważał tę kwestię. Dlatego wspomniane wypowiedzi pani wojewody i wicemarszałka Bonny nie były przypadkowe i były konsultowana z przełożonym pani wojewody, czyli z Donaldem Tuskiem.
Po reakcji wydaje mi się, że to mógł być też balon próbny, żeby sprawdzić reakcję na tę decyzję. Na szczęście Polacy - od lewej do prawej strony - komentatorzy, specjaliści, także ci z partii Razem, stanęli w obronie atomu. Dlatego rząd Tuska teraz wycofuje się z tych zapowiedzi, ale oczywiście nie mamy pewności, że będzie to trwały kierunek. Wiemy, że Tusk nie raz zmieniał zdanie w wielu kwestiach, nie tylko dotyczących jego osoby.
Dlaczego ten temat wrócił w takiej formie?
Politycy PO uprawiają nieuprawnioną demagogię. W czasie konferencji, na której padły wspomniane słowa, politycy PO powoływali się chociażby na memorandum sporządzone w marcu 2023 roku pod egidą marszałka Struka, pod którym podpisało się szereg samorządowców działających na terenie, na który elektrownia będzie na różne sposoby oddziaływać. Ja przeczytałem to memorandum i tam nie ma ani słowa o tym, ani sugestii nawet, aby tę lokalizację zmieniać. Wręcz przeciwnie, jest oczekiwanie, że wraz z powstaniem tej elektrowni jądrowej poprawi się szereg kwestii infrastrukturalnych.
Skąd więc nagle pojawił się Żarnowiec?
Żarnowiec i teren kiedyś przygotowywany pod elektrowni jądrową będzie rekultywowany i przygotowany pod nowe inwestycje. W związku z czym państwo, którzy brali udział w tej konferencji w mojej ocenie celowo próbowali wprowadzić opinię publiczną w błąd. Jakiś powód do tego, żeby tak robić musieli mieć.
Te słowa wywołały kryzys nie tylko w rządzie, ale także w stosunkach dwustronnych ze Stanami Zjednoczonymi i do sprawy musiał odnosić się ambasador USA w Polsce.
Oczywiście rozumiem zachowanie ambasadora Brzezińskiego, bo on dba o interes swojego kraju. Do tej pory najwięcej do powiedzenia w zakresie energetyki jądrowej mieli Francuzi i nie jest tajemnicą, że Amerykanie chcą wejść na ten rynek przez Polskę, więc im bardzo zależy. Nie zmienia to jednak faktu, że dla mnie przykład zachowania pani minister Hennig-Kloski czy ministra Bodnara, ale także kilku innych polityków, którzy często wręcz czapkują przed ambasadorem, jest widokiem dość żałosnym.
Rozmawiał Artur Ceyrowski
»» Więcej o kwestii lokalizacji pierwszej polskiej elektrowni atomowej czytaj tutaj:
Płażyński alarmuje: sprawa atomu „leży odłogiem”
PiS o atomie: niech się premier Tusk wypowie!