TYLKO U NAS
Baltic Pipe. Rekordowy zysk Norwegów. Polska z gazem
Norweska rządowa agencja – Norweska Dyrekcja Morska – poinformowała właśnie o rekordowym wydobyciu w tym kraju gazu ziemnego i ropy naftowej. Według oficjalnych danych w chwili obecnej aż połowa zapotrzebowania na gaz w Unii Europejskiej pokrywana jest dzięki zasobom Skandynawów. W ten sposób udało się Europie uniezależnić od dostaw z Rosji. Niemała w tym zasługa rządu Prawa i Sprawiedliwości i jego ogromnej determinacji w budowie gazociągu Baltic Pipe.
Rekordowe 379 mln m sześc. gazu dziennie – taką wydajność udało się osiągnąć w grudniu 2023 roku firmom wydobywczym w Norwegii. Specjaliści nie mają wątpliwości, że to wynik historyczny. Nie udałoby się jednak tego zrobić, gdyby nie możliwość szybkiego transportu „błękitnego paliwa” do Europy. Jednym z najważniejszym elementów systemu przesyłowego jest zbudowany z polskiej inicjatywy i uruchomiony we wrześniu 2022 gazociąg Baltic Pipe o rocznej przepustowości 10 mld m sześc.
Z danych polskiego operatora gazociągu – GazSystem – wynika, że w chwili obecnej zaspokaja on 50 proc. dostaw gazu do naszego kraju. Choć dziś trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie polskiej gospodarki bez tej inwestycji, jeszcze kilka lat temu jej powstanie wcale nie było takie pewne. Dość wspomnieć, że o gaz z Norwegii Polacy walczyli 30 lat.
Piach w tryby i kamienie pod nogi
Od 1945 roku, po przejęciu Kresów Wschodnich przez Związek Sowiecki i wepchnięcie naszego kraju w sowiecką strefę wpływów Polska została niemal całkowicie uzależniona od dostaw gazu i ropy naftowej właśnie z ZSRS. Nie czas i miejsce, by szerzej opisywać tu zawiłości polsko-sowieckich wymian handlowych, ale bezspornym faktem jest, że zapotrzebowanie na energię w „bratnich krajach” stało się jednym z motorów napędowych gospodarki rosyjskiej od lat 50. Od tego czasu ZSRS systematycznie rozwijał swoją sieć gazociągów i ropociągów czego najlepszym przykładem jest powstanie w latach 60. ropociągu „Przyjaźń” (Drużba). Rura stała się środkiem nacisku w relacjach między państwami bloku wschodniego i swoistym symbolem uzależnienia Europy Środkowej od Wielkiego Brata z Moskwy. O ile jednak w PRL-u podejmowano próby sprowadzania ropy m.in. z krajów arabskich tankowcami, to jeśli chodzi o gaz, przez długie lata nie dysponowaliśmy infrastrukturą, która mogłaby być wykorzystana do sprowadzania surowca z innych kierunków.
Nie dziwi zatem fakt, że po transformacji ustrojowej, jednym z pierwszych i najbardziej śmiałych pomysłów rządu premiera Jana Olszewskiego w 1992 r. była próba stworzenia infrastruktury i możliwości pozyskiwania błękitnego paliwa z Europy Zachodniej. Naturalnym kierunkiem wydawała się Norwegia i właśnie z tym państwem były prowadzone pierwsze rozmowy na ten pozyskania gazu. Pomysł jednak upadł wraz z rządem Olszewskiego, a kolejne gabinety dążyły do zacieśniania współpracy z Rosją czego efektem było powstanie gazociągu jamalskiego, którym gaz popłynął nie tylko do Europy Środkowej, ale dalej został połączony z zachodnią siecią przesyłową.
Choć powstanie gazociągu jamalskiego pozwoliło Polsce osiągnięcie pewnych korzyści finansowych, to jednak jeszcze trwalej uzależniło nas od surowca z Rosji. Próby dywersyfikacji dostaw jako pierwszy podjął rząd Jerzego Buzka pod naciskami polityków prawicy, podpisano nawet kontrakty na gaz z Norwegii, ale z projektu wycofał się gabinet postkomunistów i PSL.
Pierwszy impet i zaciągnięty hamulec
Dopiero wyborcze zwycięstwo PiS i Lecha Kaczyńskiego zmieniło nasze położenie. To wówczas z inicjatywy śp. prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego krystalizować zaczęły się projekty gazoportu w Świnoujściu i właśnie gazociągu Baltic Pipe.
Plany te zostały zawieszone przez wyborczą porażkę PiS w wyborach 2007 roku i tragiczną śmierć prezydenta w kwietniu 2010 roku. Terminal powstawał wolno, a Baltic Pipe ugrzęzło w urzędniczych procedurach torpedowanych przez różne zrzeszenia niemieckie czy inspirowane przez Rosjan ekologiczne organizacje duńskie. W między czasie kwitł sojusz rosyjsko-niemiecki i powstawał gazociąg Nord Stream.
Rząd Donalda Tuska w latach 2008-2014 zdawał się wspierać niemiecko-rosyjskie inicjatywy, a rękoma ówczesnego wicepremiera odpowiedzialnego za gospodarkę - Waldemara Pawlaka - podpisał niezwykle niekorzystny dla Polski układ gazowy z Federacją Rosyjską.
Dopiero zwycięstwo wyborcze obozu Zjednoczonej Prawicy sprawiło, że temat uniezależnienia się energetycznego od Rosji wrócił na agendę. Tempa nabrał też projekt gazociągu Baltic Pipe.
»» O sektorze paliwowo-gazowym czytaj tutaj:
Gaz-System pracuje nad polsko-ukraińskim łącznikiem
Gaz-System w gigantycznym projekcie wodorowym
PERN rozbuduje bazę paliw w Dębogórzu
Orlen podbija Węgry i całą Europę
Przełom w 2022 roku
W 2019 roku duński Urząd Ochrony Środowiska wydał pozwolenie środowiskowe na budowę gazociągu i prace budowlane przyśpieszyły, to w maju 2021 roku na skutek presji „środowisk ekologicznych” zgoda została cofnięta przez Komisję Odwoławczą ds. Środowiska i Żywności i budowa stanęła. Politycy zarówno w Polsce, jak i Danii zwracali uwagę, że decyzja ta godzi w bezpieczeństwo i interesy obu państw, a głównym jej beneficjentem jest nie flora i fauna Bałtyku, a rosyjskie i niemieckie spółki zarabiające na gazociągach Nord Stream. Wszystko zmieniła inwazja Rosji na Ukrainę i już 1 marca 2022 roku, duńscy urzędnicy zweryfikowali swoje stanowisko i zaledwie w pół roku inwestycję dokończono.
Wbrew twierdzeniom polityków ówczesnej polskiej opozycji Baltic Pipe to nie pojedyncza rura, a liczący ok. 900 km cały system gazociągów wiodących z Morza Północnego do Polski.
Jak przypomniała podczas otwarcia gazociągu ówczesna minister klimatu Anna Moskwa gazociąg Baltic Pipe to istotne, lecz nie jedyne źródło dostaw do systemu gazowego.
W marcu tego roku został zakończony pierwszy etap rozbudowy terminalu LNG w Świnoujściu, cztery miesiące później, w maju, funkcjonowanie rozpoczęło połączenie systemów gazowych Polski i Litwy, a od października funkcjonować będzie połączenie międzysystemowe Polska-Słowacja. Zakończone w tym roku inwestycje umożliwiają import dodatkowych 18,8 mld m sześć. gazu rocznie. Istniejąca infrastruktura wraz z zrealizowanymi inwestycjami infrastrukturalnymi, od stycznia 2023 r., umożliwiać będzie sprowadzenie do Polskiego systemu gazowego blisko 35 mld m sześc. gazu rocznie – zapewniła minister.
Dane płynące z norweskich agencji potwierdzają, że plan został zrealizowany w stu procentach. Teraz trzeba tylko pilnować żeby nikt tego nie zniszczył
Piotr Filipczyk
»» Ministerstwo klimatu uderza w Lasy Państwowe czytaj tutaj:
Wycinka z błogosławieństwem klimatycznym
»» Wielki kontrakt zbrojeniowy zagrożony? czytaj tutaj: