WYWIAD
"Do lipca wskażemy drogę, jak dojść do unijnych celów"
Przedstawiony przez Komisję Europejską cel redukcji emisji CO2 o 90 proc. do 2040 r. nie jest wiążący dla Polski, to otwarcie dyskusji - podkreśliła w rozmowie z PAP minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Dodała, że propozycja KE będzie przez nas „twardo i ambitnie” negocjowana.
Minister powiedziała także, że na transformacji klimatycznej nie mogą stracić zwykli ludzie. Zapowiedziała ponadto stworzenie programu/strategii pochłaniania, wychwytu i magazynowania dwutlenku węgla w Polsce.
Michał Boroń, Polska Agencja Prasowa: 6 lutego br. Komisja Europejska wydała komunikat, w którym zarekomendowała redukcję emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej o 90 proc. do 2040 r., względem poziomów emisji z 1990 r. Co ta propozycja oznacza dla Polski?
Paulina Hennig-Kloska: Chciałam podkreślić, że to nie jest żaden wiążący dokument dla Polski, ani dla innych krajów członkowskich. Propozycja Komisji to otwarcie dyskusji o kolejnym celu przejściowym w drodze do neutralności klimatycznej, którą Wspólnota ma osiągnąć w 2050 r. Zapewniam, że polski rząd będzie ambitnie, aktywnie i twardo negocjować propozycję KE. Na razie koncentrujemy się na „widełkach” wyznaczonych przez naszych poprzedników, czyli celu na 2030 rok i potem drodze do neutralności klimatycznej w 2050 r.
Jakie było stanowisko polskiego rządu podczas negocjacji tej propozycji KE? Czy np. powiedzieliśmy, że zgodzimy się na ten cel, ale pod pewnymi warunkami, czy nie zgodzimy się, bo nie jesteśmy na to gotowi?
W naszym stanowisku dla Komisji podkreśliliśmy, że mamy obecnie dwa cele, czyli wynegocjowany przez rząd PiS cel redukcji emisji do 2030 r. o 55 proc. oraz deklarację dojścia do neutralności klimatycznej w 2050 r. W naszym stanowisku przedstawionym wskazaliśmy, że KE musi oszacować wpływ przedstawionej propozycji redukcyjnej na PKB poszczególnych państw członkowskich. Wskazaliśmy również, że należy uwzględnić różny start państw, uwarunkowania historyczne, położenie geopolityczne i klimatyczne. Inaczej to wygląda z perspektywy Francji, Hiszpanii czy Portugalii, a inaczej z naszej perspektywy. Trzeba pamiętać, że polska energetyka jest nadal uzależniona od paliw kopalnych, mamy też wieloletnie zaniedbania w transformacji. Trzeba wziąć pod uwagę PKB na mieszkańca, bo to ono pokazuje zdolność wzięcia na swoje barki procesu transformacyjnego. Wyznaczając przejściowe cele redukcyjne w drodze do 2050 r. trzeba te wszystkie warunki wziąć pod uwagę. To musi być wszystko dobrze policzone, bo dobrze wiemy, że złe podejście do tego tematu da przestrzeń w Europie populistom, którzy będą straszyć i chwiać stabilnością UE.
Jak Polska przygotowuje się do spełnienia tych celów klimatycznych?
Zobowiązania PiS podjęte na 2030 rok niestety nie poszły w parze ze strategią dojścia do tego celu. Tak samo nie ma strategii dojścia do neutralności klimatycznej w 2050 r. Nasi poprzednicy próbowali zbić termometr i udawać, że gorączki nie ma. Teraz musimy wykonać pracę za nich i do końca pierwszego półrocza chcemy przedstawić drogę, jak Polska chce osiągnąć cel na 2030 r. i w 2050 r. Przede wszystkim musimy uruchomić instrumenty wsparcia dla ludzi i gospodarki. W naszej ocenie były one wdrażane przez naszych poprzedników zbyt powolnie i niewystarczająco. To wymaga radykalnego przyspieszenia. Osiągając ambitne cele klimatyczne musimy pamiętać o gospodarce i człowieku. Naszym zadaniem - jako rządu - jest podanie ręki tym osobom, dla których może być to najtrudniejsze lub które mogą być zagrożone ubóstwem energetycznym. Wciąż ponad 60 proc. naszej energii produkujemy z węgla i to będzie stanowić ogromne wyzwanie, czyli przejście transformacji gospodarki.
Czy ambitna polityka klimatyczna UE nie zdusi naszej gospodarki i konkurencyjności?
Jeśli nie przejdziemy na czystą energię, to nasza gospodarka będzie niekonkurencyjna. Obowiązkiem państwa jest wsparcie gospodarki, by mogła osiągnąć ten cel, by przeszła transformację. Rozwój czystych źródeł energii to nowe technologie, kolejne miejsca pracy.
Transformacja będzie nas bardzo dużo kosztować.
To prawda, ale koszty pozostania w obecnym miejscu będą w przyszłości jeszcze większe. Dla mnie celem jest tworzenie takich mechanizmów, aby transformacja była szansą, a nie obciążeniem. Była powodem budowania przewag Polski chociażby w nowych technologiach, efektywności energetycznej. Uważam, że np. NCBR (Narodowe Centrum Badań i Rozwoju - PAP) dotychczas zbyt mało był nastawiony na nowe technologie w obszarze energetycznym i klimatycznym. Będziemy to podnosić na poziomie zespołu międzyresortowego ds. transformacji, który niebawem wznowi prace. To musi być motor dla nowych technologii, które powinny powstawać w Polsce. Uważam, że dotychczas państwo było za mało nastawione na badania i rozwój w tym obszarze.
Trzeba pamiętać, że nie w każdym sektorze zredukujemy emisyjność. Jedna z kompletnie zaniedbanych przez poprzednią ekipę i niewykorzystanych gotowych ścieżek, to technologie wychwytu, pochłaniania i magazynowania CO2. Taką gotową strategią, która została schowana „do szuflady” jest strategia dotycząca mokradeł. Dzięki odtworzeniu takich miejsc i zwiększeniu retencji możemy ograniczyć emisję CO2 o 10 proc.
Unia Europejska stawia też na CCS (carbon capture and storage; technologia wychwytu i składowania dwutlenku węgla). Niektóre branże, np. cementowanie, będą miały duży problem ze swoją emisyjnością i będą musiały gdzieś „schować” swoje emisje. Czy ministerstwo wyjdzie z jakąś inicjatywą w tej sprawie?
Planujemy przyjąć strategię rozwoju dla tego obszaru we współpracy z resortem aktywów państwowych, spółkami Skarbu Państwa i Ministerstwem Przemysłu.
Wskazywała pani głównie na energetykę, a co z dostosowaniem się rolnictwa, transportu i budownictwa do nowych zasad. Te sektory też będą musiały obniżyć swoje emisje.
Niewątpliwie obszary te mają dużo niższą gotowość do zmiany, bo o ile transformację w energetyce próbuje się kreować od wielu lat, to efektywność energetyczna, zeroemisyjny transport czy ograniczenie emisji w rolnictwie wciąż są wyzwaniem.
Czy kolejne propozycje redukcyjne KE nie zmuszą nas do wcześniejszego wygaszenia kopalni węgla? Teraz tę datę ustaliliśmy na 2049 r. Umowa społeczna w tej sprawie nie została też jeszcze notyfikowana.
Komisja notyfikowała już program dla pracowników odchodzących z górnictwa i energetyki opartej na węglu. Taki program jest dziś najbardziej potrzebny. Z drugiej strony to jak szybko będziemy odchodzić od produkcji energii z węgla, będzie zależeć nie od tego, jak długo mogą żyć nasze kopalnie, ale od tego, jak szybko będziemy mieli nowe, czyste źródła energii.
Kiedy można się spodziewać ostatecznych decyzji co do redukcyjnych propozycji KE?
Myślę, że negocjacje potrwają ok. 1,5 roku, czyli także w czasie polskiej prezydencji w Radzie UE. Mandat do negocjacji będzie miała nowa Komisja, która zostanie wybrana po wiosennych wyborach.
Rozmawiał Michał Boroń (PAP), oprac. Sek
»» O działaniach Ministerstwa Klimatu i Środowiska czytaj tutaj:
Nowy park narodowy w Dolinie Dolnej Odry? Przypadek?