"Okrzyki i protesty". Wybory prezydenckie w Rosji [ZDJĘCIA]
Niedziela jest trzecim i ostatnim dniem wyborów prezydenckich w Rosji, które odbywają się dwa lata po inwazji Kremla na Ukrainę i miesiąc po śmierci w więzieniu przywódcy opozycji Aleksieja Nawalnego. Głosowanie poprzedziły zmiany w konstytucji usuwające limit kadencji Władimira Putina.
Limit kadencji usunęły zmiany w konstytucji Rosji przeprowadzone latem 2020 roku z inicjatywy Putina. Wówczas przeforsowano punkt głoszący, że w przypadku osoby zajmującej stanowisko prezydenta w momencie przyjęcia poprawek jej kadencje zaczynają być liczone od nowa. Nie było wątpliwości, że chodziło o usunięcie ograniczeń dla samego Putina - rządził on już od 2012 roku przez dwie sześcioletnie kadencje i druga, dozwolona przez „starą” konstytucję, kończyła się w 2024 roku.
Oznacza to, że Putin będzie mógł - jeśli trzymać się tych formalnych zapisów - rządzić co najmniej do 2036 roku, gdy ukończy 84 lata. Na czele państwa stoi od 2000 roku, gdy na swego następcę wyznaczył go pierwszy prezydent Rosji Borys Jelcyn. Pełnienie przez Putina urzędu premiera (w latach 2008-12) już wówczas było oceniane jako formalny wybieg, który pozwalał ominąć limit kadencji prezydenckich, nie łamiąc jednak konstytucji.
Podobnie jak głosowanie nad zmianami w konstytucji, wybory prezydenckie trwają przez trzy dni. Tę technikę wyborczą przetestowano najpierw w 2020 roku, pod pretekstem zmniejszenia zagrożenia epidemicznego (wcześniej istniało w Rosji głosowanie przedterminowe, ale udział w nim brało około 1 proc. wyborców). Również w 2020 roku rozszerzono możliwość głosowania poza lokalami wyborczymi. Metody te powtórzono podczas wyborów parlamentarnych w 2021 roku. Rozciągnięcie głosowania na trzy dni i przeniesienie je poza lokale wyborcze osłabiło kontrolę społeczną i możliwość obserwacji. Szerokie pole do nadużyć daje oddanie głosu drogą elektroniczną (DEG), które - jak oceniała niezależna „Nowaja Gazieta.Jewropa” - już od pierwszego zastosowania (w Moskwie w 2019 roku) było używane do fałszowania wyników.
Na karcie do głosowania znajdują się nazwiska Putina i jego formalnych kontrkandydatów: Nikołaja Charitonowa, Władisława Dawankowa i Leonida Słuckiego. Putin, jak przypomniała rosyjska redakcja BBC, jest od 2023 roku poszukiwany przez Międzynarodowy Trybunał Karny w związku z deportacjami dzieci ukraińskich (co stanowi zbrodnię wojenną).
Charitonow jest kandydatem Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF), Słucki reprezentuje Liberalno-Demokratyczną Partię Rosji (LDPR), niegdyś kierowaną przez Władimira Żyrinowskiego, natomiast Dawankow - partię Nowi Ludzie i z jej ramienia jest wiceprzewodniczącym parlamentu. Ugrupowania zasiadające w parlamencie Rosji nie są opozycją - pozostają lojalne wobec Kremla i jego polityki.
Kto wygra?
Niezależny portal Meduza podał w marcu br., powołując się na źródła na Kremlu, że plan władz zakłada wynik ponad 80 proc. głosów dla Putina przy wysokiej frekwencji - od 70 do 80 procent. Według tych źródeł frekwencję ma zapewnić mobilizacja wyborców całkowicie zależnych od państwa: pracowników instytucji budżetowych, zakładów państwowych i dużych firm lojalnych wobec władz. Na nich wywierana jest presja, by przyszli na wybory, przyprowadzając ze sobą kolejne osoby, np. spośród członków rodziny i znajomych. Kreml uważa, że mobilizacja „budżetówki”, głosowanie kilkudniowe i DEG udaremnią wszelkie wysiłki opozycji - podała Meduza.
Chodzi przede wszystkim o akcję protestu, do której wezwała Julia Nawalna, wdowa po zmarłym w łagrze przywódcy opozycji Aleksieju Nawalnym. Z emigracji zaapelowała ona do Rosjan, by przyszli do lokali wyborczych 17 marca równo w południe, na znak protestu wobec Kremla. Jeśli gest ten będzie masowy, przeciwnicy władz - zdaniem Nawalnej - zdadzą sobie sprawę, jak dużą grupę stanowią.
Nawalny był najważniejszym przeciwnikiem politycznym Kremla, mimo że CKW nigdy nie dopuściła go do wyborów prezydenckich. Został aresztowany w styczniu 2021 roku i uwięziony, a 16 lutego br. władze więzienne poinformowały o jego śmierci w kolonii karnej za kołem podbiegunowym. W minionej dekadzie Nawalny był w stanie - jako jedyny z opozycjonistów - zmobilizować Rosjan do masowych protestów (pod hasłami przeciwko korupcji) i proponować strategie wyborcze osłabiające wyniki kremlowskiej partii Jedna Rosja.
Po inwazji rosyjskiej na Ukrainę, trwającej od 24 lutego 2022 roku, w Rosji przestały działać media niezależne, takie jak „Nowaja Gazieta” czy telewizja Dożd. Uznawani za „zagranicznych agentów” dziennikarze i aktywiści są represjonowani bądź zmuszani do wyjazdu z kraju. Od sierpnia 2023 roku w areszcie przetrzymywany jest Grigorij Mielkonjanc, współprzewodniczący ruchu Gołos, który przez lata monitorował wybory w Rosji i nagłaśniał naruszenia.
Julia Nawalna, która po śmierci męża zaangażowała się w działalność polityczną, wezwała Zachód w artykule opublikowanym w dzienniku „Washington Post”, by nie uznawał wyników wyborów z 17 marca. Z podobnym apelem zwrócił się z więzienia na Syberii działacz opozycyjny i dziennikarz Władimir Kara-Murza, skazany na 25 lat za rzekomą „zdradę stanu”.
Lokale wyborcze są otwarte w godzinach 8-20 (czasu lokalnego). Zgodnie ze strefami czasowymi w Rosji jako pierwsze otworzyły się w piątek rano lokale wyborcze na Kamczatce (dziewięć godzin wcześniej niż w Moskwie, a więc 14 marca o godz. 21 czasu polskiego), a jako ostatnie zamknięte zostaną w obwodzie królewieckim (nastąpi to godzinę później niż w Moskwie: 17 marca o godz. 19 czasu polskiego).
Głosowanie nazywane „przedterminowym” trwało też w ostatnich dniach na okupowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy - obszarach obwodów zaporoskiego, chersońskiego, donieckiego i ługańskiego. Rosyjska redakcja BBC podała 14 marca, że według relacji mieszkańców ludzie współpracujący z Rosjanami obchodzą z urnami mieszkania w asyście uzbrojonych wojskowych.
W piątek i sobotę z całej Rosji napływały liczne doniesienia o incydentach podczas wyborów - np. w Petersburgu w drzwi do lokalu wyborczego rzucono koktajl Mołotowa, a w Moskwie podpalono budkę do głosowania, a także wlano środek odkażający do urny z głosami. Funkcjonariusze struktur siłowych zatrzymywali nie tylko sprawców takich czynów, ale również m.in. osoby, które nanosiły własne komentarze na kartach do głosowania.
W sobotę agencja Ukrinform powiadomiła za źródłami w ukraińskim wywiadzie wojskowym (HUR), że specjaliści komputerowi tej służby włamali się do systemu usług państwowych Rosji, za pośrednictwem którego trwa głosowanie elektroniczne. HUR potwierdził, że wyborcze serwisy internetowe zostały zhakowane. Przeprowadzono też atak na portale partii rządzącej Jedna Rosja.
Włochy
Wolna Rosja”, „Rosja bez Putina”, „nie dla wojny” - takie okrzyki wznoszono w niedzielę przed rosyjską ambasadą w Rzymie, do której ustawiła się długa kolejka głosujących w wyborach prezydenckich.
W ten sposób Rosjanie odpowiedzieli na ostatni apel Aleksieja Nawalnego pod hasłem „W samo południe przeciwko Putinowi”.
Wielu Rosjan mieszkających we Włoszech przyszło na głosowanie z transparentami i kartkami, na których znalazły się hasła przeciwko Putinowi. Jedno z nich umieszczono na wózku spacerowym dziecka.
Niektórzy śpiewają, słychać cały czas wznoszone okrzyki - takie sceny sprzed ambasady przy rzymskiej via Gaeta opisują włoskie media.
Do komisji wyborczej numer 8118, zorganizowanej w Wiecznym Mieście, długa kolejka zaczęła ustawiać się przed południem. Była to reakcja na ostatni apel lidera antykremlowskiej opozycji Aleksieja Nawalnego, zmarłego 16 lutego w kolonii karnej za kołem podbiegunowym.
We Włoszech głos w rosyjskich wyborach prezydenckich, trwających od piątku do niedzieli, można oddawać tylko w niedzielę - oprócz lokalu w ambasadzie w Rzymie, także w konsulatach w Mediolanie, Genui i Palermo.
Przyjechaliśmy z Neapolu, by zagłosować i zaprotestować. Chcieliśmy być blisko z tymi, którzy podzielają nasze emocje. Nie boję się wejść do ambasady, jesteśmy przecież we Włoszech - powiedziała dziennikarzom młoda Rosjanka, trzymająca portret Nawalnego.
Rosja bez Putina - kartkę z takim hasłem miała starsza kobieta, która na wybory przyszła wraz z wnuczkiem.
Media odnotowują, że w mniejszości byli ci, którzy w kolejce do wyborów wznosili okrzyki z poparciem dla Putina.
Łotwa. Demonstracja przeciwko Putinowi w Rydze
W Rydze w niedzielę kilkaset osób przyszło na akcję „W samo południe przeciwko Putinowi”, którą ogłosiła Julia Nawalna, wdowa po zmarłym liderze antykremlowskiej opozycji Aleksieju Nawalnym. Łotewska policja sprawdza dokumenty osób biorących udział w głosowaniu w rosyjskiej ambasadzie.
W pobliżu ambasady Rosji w Rydze na pikiecie zebrali się ludzie z antywojennymi i antyputinowskimi plakatami oraz z flagami Ukrainy. Kilkaset osób przyszło też na ryską akcję „W samo południe przeciwko Putinowi”, która odbywa się tego dnia w wielu miastach na świecie. Niezależny rosyjski portal Nowaja Gazieta.Jewropa przekazał, że kolejka do ambasady liczyła około południa 500 osób.
Jak poinformowała agencję LETA straż graniczna, do południa sprawdzono dokumenty blisko 350 osób, które przyszły zagłosować do ambasady Rosji w Rydze. W przypadku 14 spośród nich stwierdzono, że pozwolenia tych osób na pobyt na Łotwie straciły ważność.
Łotewska policja ostrzegała w ostatnich dniach, że podczas „wyborów” prezydenckich może dojść na Łotwie do prowokacji. Zapowiedziała kontrolę osób przybywających na głosowanie do ambasady w Rydze. Funkcjonariusze sprawdzają, czy obywatele Rosji mają prawo przebywać na terytorium Łotwy.
Dotychczas policja nie odnotowała przypadków wykorzystywania symboli gloryfikujących rosyjską agresję na Ukrainę.
Litwa. Protest Rosjan w Wilnie
Kilkaset osób w południe ustawiło się przed ambasadą Rosji w Wilnie, gdzie w niedzielę odbywa się głosowanie w wyborach prezydenckich. Wielu trzymało portrety zmarłego lidera rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego, a także transparenty z napisami: „Putin morderca”, „Putin zabił Nawalnego”, „Jestem przeciwko Putinowi”.
Dawno nie widziałem tylu ludzi, którzy przyszli, by wyrazić nam swoje poparcie - powiedział agencji BNS Iwan Żdanow, jeden z organizatorów antyputinowskiej akcji na Litwie w dniu wyborów, dyrektor założonej przez Nawalnego Fundacji Antykorupcyjnej (FBK)na Litwie.
Przed budynkiem ambasady Rosji w Wilnie, jedynym lokalu wyborczym w rosyjskich wyborach na Litwie, służbę pełni policja i straż graniczna. Głosujący są wpuszczani do budynku po jednej osobie lub rodzinie, a przed wejściem powinni zostawić telefony komórkowe i inne rzeczy.
Rosyjska placówka dyplomatyczna zachęcała też swych obywateli mieszkających na Litwie do głosowania w obwodzie królewieckim, gdzie w pobliżu litewskiej granicy otwarto kilka lokali wyborczych. Litewska straż graniczna poinformowała, że w niedzielę wyborczą granicę przekroczyło około 100 osób, mniej niż zazwyczaj.
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Wkrótce zwolnienia. „Ludzie muszą się nauczyć”
Turów do zamknięcia? Czy niemieccy ekolodzy wygrali?
Przed nami tąpnięcie oprocentowania obligacji
Rząd Tuska pozbawi Polskę miliardowych wpływów?
pap, jb