Informacje
fot. Internet
fot. Internet

Konferencja premiera: Nic się nie stało, nikt nie będzie zdymisjonowany

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 16 czerwca 2014, 15:41

  • Powiększ tekst

Podzielam opinię prezesa NBP – niezależnie od tego, w jak paskudny sposób mówili, to nie rozmawiali o przestępczych dealach, ale o wspólnych działaniach NBP i rządu — mówił premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej zorganizowanej po wybuchu afery taśmowej.

Premier stwierdził, że nic się nie stało - nie będzie żadnych dymisji, a szef rządu w zasadzie uznał, że jest zadowolony z zachowania podsłuchanych. Jedyne uwagi kierował wobec Sławomira Nowaka:

Chodzi o ujawnione zachowania o charakterze nielegalnym. Dzisiaj prokurator generalny – i taka jest też moja ocena tego zdarzenia – podjął działania dotyczące rozmowy byłych ministrów: pana Sławomira Nowaka i pana Parafianowicza. Jeśli sformułowania i słowa, które zostały zacytowane padły w rozmowie między oboma ministrami, to prokuratura ma tutaj co robić. Dlatego nie może być w żadnym wypadku akceptacji i tolerancji dla takich zachowań... — mówił Tusk.

Premier podkreślił, że zachowanie Nowaka rozczarowało go, ale nie ma w tej sprawie nic do zarzucenia swojemu otoczeniu:

Nie mam w tej sprawie nic do dodania, jeśli chodzi o działania wobec byłych ministrów. Wyjaśnieniem tej sprawy zajęła się prokuratura. Osobiście dla mnie to duże rozczarowanie i nie zmienia tego fakt, że dzisiaj Sławomir Nowak wycofał się z życia publicznego i Platformy. To rozczarowanie jest głębsze i nie dotyczy tylko kwestii współpracy... — urwał szef rządu.

Samą rozmowę Nowaka z Parafianowiczem nazwał „dyskwalifikującą”.

Najbardziej groteskowo Tusk odniósł się do rozmowy Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem:

W tym aspekcie podzielam opinię prokuratora – że ta pierwsza analiza tych wypowiedzi nie wskazuje na przekroczenie prawa. Jest dość bulwersujący styl – źle jest, że kuchnia wygląda w taki sposób i ludzie ze sobą rozmawiający, niewiedzący, że są słuchani, używają języka nie do zaakceptowania. Ale nie naszą rolą jest ocena kultury zachowań, tylko decyzje, działania i ocena tych działań pod względem prawnym... — mówił.

Premier podkreślił, że charakter rozmów obu panów był „propaństwowy”.

Jeśli chodzi o czysto merytoryczną ocenę tego, co usłyszeliśmy, to nie znajduję tam spraw, które kazałyby mi podejmować jakieś decyzje wobec ministra Sienkiewicza. Podzielam opinię prezesa NBP – niezależnie od tego, w jak paskudny sposób mówili, to nie rozmawiali o przestępczych dealach, ale o wspólnych działaniach NBP i rządu — ocenił.

Szef rządu irytował się z powodu interpretacji, które sugerowałyby winę obu polityków.

Niektóre interpretacje i to, co mówili obaj politycy, nie zawsze miało się do rzeczywistości. Gdy obaj politycy wyrażali krytyczne opinie wobec ministra Rostowskiego, ja byłem w akcji namawiania go, by pozostał na stanowisku… (…) Nie wysyłałem pana ministra Sienkiewicza - to spotkanie odbyło się z inicjatywy prezesa NBP. Po tym spotkaniu pan minister poinformował mnie, na jaki temat rozmawiano — podkreślił premier.

Tusk złościł się też na sugestie kłamstw w sprawie wiedzy dot. Amber Gold.

Pojawia się też wątek dotyczący mnie - odnośnie do Amber Gold. Prezes Belka przy okazji innej sprawy wspomniał mi, że ocenia tę kwestię jako niepokojącą - było to w czasie, w którym zajmowała się tą sprawą prokuratura. Śledczy dwukrotnie się tym zajmowali…. (…) Zaprzeczałem sugestiom, bym upominał mojego syna, dysponując tajnymi informacjami ze służb, gdy rozpoczął współpracę z OLT — mówił Tusk, dodając, że teza o jego wcześniejszej wiedzy w temacie jest „absurdalna:.

Mocno podkreślał wątek nielegalnych podsłuchów.

Nie chcę w żaden sposób umniejszać negatywnego znaczenia informacji, jakie przedostały się do opinii publicznej poprzez nielegalne nagrywanie. Chcę jednak podkreślić, że po raz pierwszy w historii po 1989 roku mamy do czynienia z sytuacją z zorganizowanym z zewnątrz podsłuchem. Krążą informacje, by sądzić, że ten proceder był dobrze zorganizowany, trwał dłuższy czas. To przestępstwo miało nie dobro publiczne, ale permanentne podsłuchiwanie polityków partii rządzącej — mówił.

I dodawał:

Destabilizuje się państwo polskie przez zorganizowany proceder zakładania podsłuchów! — grzmiał Tusk.

Apelował też do opozycji.

Proponuję, by panowie się zastanowili, czy chcą stanąć ramię w ramię z tymi, którzy dali im narzędzia do sformułowania takich postulatów — mówił premier.

Tusk powiedział też, że spodziewa się publikacji kolejnych nagrań i taśm:

Warszawa aż huczy od pogłosek, że będą następne materiały - będę starał się oddzielać to, co jest interpretacją, nadużyciem lub atakiem politycznym od tego, co jest brzydką sprawą, która wymaga działań o charakterze prawnym — tłumaczył.

Dopytywany przez dziennikarzy o rozmowę Parafianowicz-Nowak, odpowiedział:

Ta rozmowa dyskwalifikuje tych polityków. Czy doszło do działań przestępczych? To rozstrzygnie prokuratura. Ocena polityczna jest miażdżąca - czy do tego dojdzie negatywna ocena pod względem karnym? To decyzja prokuratury — mówił Tusk.

Zaznaczył, że kariera Nowaka zakończyła się definitywnie. Zapewnił, że dopóki będzie rządził Platformą, nie będzie szans na powrót byłego ministra transportu.

Premier był też zapytany o ocenę służb specjalnych.

Każdy wątek jest badany w tej sprawie. Nie mam zastrzeżeń co do działania dzisiejszych szefów służb specjalnych. Szczególnie będzie to dotyczyło BOR, ale także wszystkich innych służb, czy ludzi dawnych funkcjonariuszy w służbach — deklarował, sugerując, że za sprawą mogą stać służby specjalne Polski, jak i zagraniczne.

Nie muszę chyba tłumaczyć, jak niebezpieczne mogą być tego typu praktyki... — urwał.

Zaznaczył, że nie będzie ani przedterminowych wyborów, ani dymisji.

Rozumiem namiętności, które targają prezesem Kaczyńskim. Ale nie będę uczestniczył w tym planie, bo ten plan napisał ktoś inny... — tajemniczo zasugerował Tusk, mówiąc o „wspólnikach” nagrywających.

Odniósł się też do szans odwołania jego rządu poprzez propozycję konstruktywnego wotum nieufności:

Rząd obejmuje ten, kto wygrywa wybory. Ale możliwa jest też druga reguła - następuje zmiana kadencji, gdy ci, którzy wygrali, tracą większość. Jeśli się okaże, że Jarosław Kaczyński będzie przekonujący dla liderów innych partii, w tym tej koalicyjnej, i powstanie nowa większość, to ja znam reguły gry… (…) Natomiast jeśli pytacie mnie o ocenę - to nie chciałbym być na miejscu polityka, który organizuje zmianę ekipy rządowej na podstawie przestępczych podsłuchów — irytował się szef rządu.

svl/ wPolityce.pl/

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych