Informacje

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Eksperci: Instytucje finansowe mylą CSR z reklamą i marketingiem

Polska Agencja Prasowa

  • Opublikowano: 3 lipca 2014, 20:19

  • 1
  • Powiększ tekst

Społeczna odpowiedzialność biznesu (Corporate Social Responsibility) - to wychodzenie naprzeciw potrzebom lokalnych społeczności, a nie marketing czy reklama; instytucje finansowe nadal często to mylą - mówili uczestnicy konferencji poświęconej współpracy w ramach CSR.

Mieczysław Bąk z Krajowej Izby Gospodarczej mówił o małej świadomości CRS wśród firm. Wskazał, że z przeprowadzonych dwa lata temu badań wynika, iż około jedna trzecia małych i średnich firm w ogóle nie wie, co to jest CSR. "To pokazuje skalę problemu" - powiedział. Podkreślił, że CSR to odpowiedzialność przedsiębiorstwa wobec właścicieli, ale także wobec środowiska lokalnego, przyrody, rynku oraz pracowników.

Dodał, że zdaniem Komisji Europejskiej CSR jest elementem podnoszącym konkurencyjność przedsiębiorstwa i wspomagającym sprzedaż. "Musimy jednak odróżnić typowe działania reklamowe od działań na rzecz lokalnych społeczności czy środowiska" - zaznaczył.

Według redaktor serwisu CSR.forbes.pl Magdaleny Krukowskiej, mówiąc o CSR często mamy na myśli działalność filantropijną, charytatywną, czy zaangażowanie społeczne. Tymczasem działalność CSR instytucji bankowych - to wychodzenie naprzeciw potrzebom lokalnych społeczności, których duże instytucje finansowe nigdy by nie obsłużyły.

"To może się wiązać z zaakceptowaniem większego ryzyka, czy mniejszego zysku (...) całą strategią inwestycyjną, która zakłada, że nie inwestujemy w pewne branże lub przedsiębiorstwa, które uważamy za nieodpowiedzialne, nieetyczne, czy nieekologiczne" - mówiła. Jej zdaniem w Polsce mało mówi się o CSR w tym kontekście, a znacznie więcej o zaangażowaniu społecznym, które jest elementem polityki sprzedażowej. Zdaniem Krukowskiej banki spółdzielcze, czy SKOK-i mogą być propagatorami CSR.

Także Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich uważa, że pojęcie CSR jest nadużywane. "Ono w chwili obecnej jest modne, a wszystko to, co modne spotyka się z ryzykiem, że pod dane pojęcie zostaną wciągane działania, które w rzeczywistości mają inny charakter" - powiedział. Według niego sponsoring jakiegoś przedsięwzięcia - to raczej działalność z zakresu marketingu niż rzeczywistego przekonania o społecznej odpowiedzialności biznesu.

Podając przykład CSR wskazał, że w Polsce są obszary, gdzie w promieniu kilkunastu kilometrów jest tylko jeden bankomat, zwykle należący do banku spółdzielczego. Utrzymywanie takiego urządzenia - często nierentowne - jest odpowiedzią na bezpośredni problem społeczny. Pensje są bowiem przelewane na konta, a nie wypłacane w kasach. Tymczasem ludzie potrzebują gotówki, ponieważ w małych miastach, czy na wsi płatności kartą nie są rozpowszechnione.

Prezes Krajowego Związku Banków Spółdzielczych Krystyna Majerczyk-Żabówka mówiła, że banki takie ze swej natury działają lokalnie, często świadcząc usługi, które dla banków komercyjnych byłyby nieopłacalne. Poinformowała, że przedmiotem ich działalności statutowej jest wspieranie interesów gospodarczych swoich członków, jak również działalność społeczno-wychowawcza i kulturalno-oświatowa.

Natomiast prezes SKOK Wołomin Mariusz Gazda powiedział, że w statutach kas są zapisane działania na rzecz społeczności lokalnych i współdziałania z tymi społecznościami. "W tym wypadku bardzo się nie różnimy od banków spółdzielczych" - powiedział. Dodał, że najważniejszym partnerem społecznym SKOK-ów są gminy, ale także parafie.

Prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski zauważył - powołując się na przygotowany przez instytut raport - zasadnicze różnice w oddziaływaniu na otoczenie przez duże banki, banki spółdzielcze i SKOK-i. "Duże banki na ogół angażują się w duże akcje centralne, rzadziej (...) włączają się w lokalne społeczności. Natomiast SKOK-i i banki spółdzielcze są znacznie bardziej związane z lokalnymi społecznościami" - powiedział.

(PAP)

Powiązane tematy

Komentarze