Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: fot. Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne / autor: fot. Pixabay

Atom zniszczy turystykę? Ważne badania

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 października 2024, 16:00

  • Powiększ tekst

Elektrownia jądrowa w regionie turystycznym nie ma negatywnego wpływu na biznes - oceniają przedsiębiorcy z okolic elektrowni Vandellos w Hiszpanii. Samorządowcy i mieszkańcy okolicy, w której ma powstać polska elektrownia mają jednak obawy związane z budową.

Elektrownia jądrowa Vandellos leży nad Morzem Śródziemnym w środku popularnego turystycznego regionu w hiszpańskiej Katalonii. Jedyny działający reaktor dobrze widoczny jest z plaży, stał się nawet popularnym motywem zdjęciowym. Budowę pierwszego reaktora rozpoczęto w tym miejscu w 1967 r., uruchomiono go w 1972 r., a ostatecznie zamknięto w 1989 r. Drugi blok zaczął powstawać w 1981 r., a ruszył w 1988 r. i pracuje do dziś.

Jak przekonują lokalni przedsiębiorcy, bliskość elektrowni jądrowej nie ma wpływu na turystykę, a dla nich przekłada się też na dodatkowe dochody. „Korzyści są bardzo duże, ludzie którzy przyjeżdżający do pracy w elektrowni mają wysokie zarobki, więc mogą sobie na wiele pozwolić. Dla mnie jako właściciela restauracji to duży zysk” - mówi PAP Jordi Munoz, prezes ARH - miejscowego stowarzyszenia restauratorów i hotelarzy.

Właściciel jednego z hoteli Jordi Genoves dodaje, że mieszkają u niego zarówno turyści, jak i specjaliści, przyjeżdżający wykonywać różne prace serwisowe. „Nigdy nie było żadnego problemu, a dla hotelu to dodatkowy zysk” - mówi PAP Genoves.

Obydwaj przedsiębiorcy oceniają, że obecność elektrowni nie ma żadnego negatywnego wpływu na turystykę. „Nie sądzę, byśmy mieli więcej turystów, gdyby nie było elektrowni” - ocenia Munoz. „Turystów interesują ładne plaże, restauracje i inne atrakcje, a to że obok stoi elektrownia to raczej nie ma to wpływu. Co innego, gdyby ktoś chciałby tu zamieszkać na stałe, być może obecność elektrowni ważyłaby jakoś na decyzji. Ale jeśli chodzi o spędzenie wakacji - tu nie widzę różnicy” - dodaje Genoves.

W ciągu roku jest jeden lub dwa momenty, kiedy do elektrowni na prace serwisowe przyjeżdża bardzo dużo ludzi z całej Hiszpanii. Zazwyczaj dzieje się to poza sezonem turystycznym. Więc dla nas to dodatkowa korzyść, więcej klientów i pieniędzy” - podkreśla właściciel hotelu. „Otwierajcie restauracje i hotele” - radzi mieszkańcom okolicy, gdzie planowana jest polska elektrownia.

Kolejne rządy Hiszpani, w zależności od opcji politycznej decydowały o niewydłużaniu pracy hiszpańskich elektrowni jądrowych, albo znosiły te ograniczenia. Ostatnia tego typu decyzja z końca 2023 r. mówi o zamknięciu wszystkich do 2035 r.

Obydwaj rozmówcy oceniają też, że zamknięcie elektrowni negatywnie odbiło by się na ich biznesach. „Jestem zdecydowanie przeciwko planom zamykania elektrowni, nie rozumiem tego. Taka decyzja miałaby negatywny wpływ i dla okolicznego biznesu i dla mieszkańców” - podkreśla Munoz. „Jeśli zachowane zostaną wszelkie normy bezpieczeństwa, to chcemy, żeby ta elektrownia działała jak najdłużej” - dodaje Genoves.

Burmistrzyni Vandellos i L’Hospitalet de l’Infant Assumpcio Castellvi wspomina, że po ogłoszeniu planów budowy w latach 60. XX w. na miejscu były protesty, działały organizacje przeciwników energii jądrowej. Jednak w ciągu półtora roku od uruchomienia elektrowni nastawienie okolicznych mieszkańców zmieniło się diametralnie. „Wtedy, gdy ludzie zostali zaangażowani w ten projekt. Jak ludzie są zaangażowani to widzą korzyści. Pierwsza korzyść to miejsca pracy, dobrze płatne. Wokół powstaje wiele miejsc pracy. I to kwestia zatrudnienia niewątpliwie przekonała lokalną społeczność” - mówi Assumpcio Castellvi.

Druga korzyść, według burmistrzyni, to rozwój różnych usług, dostępnych dla mieszkańców. „Elektrownia płaci wysokie podatki do budżetu miasta, a na tym korzystają wszyscy i społeczność to docenia” - mówi PAP. Jak podkreśla, przed powstaniem elektrowni to był bardzo biedny region, skąd wielu mieszkańców wyjeżdżało za pracą.

Okolica była rolnicza, ale było to rolnictwo mało dochodowe, region jest bardzo suchy i brakuje wody. Budowa elektrowni zmieniła tą sytuację, ludzie wręcz przyjeżdżają. Kiedyś był tu mały port rybacki, teraz stoimy nad wielką mariną z dziesiątkami jachtów. Elektrownia to koło zamachowe miejscowej gospodarki” - mówi Castellvi.

Cały czas mamy małą grupę przeciwników energii jądrowej. Kiedyś było ich zdecydowanie więcej. Reszta jest za, i gdyby pojawił się pomysł budowy kolejnej elektrowni w okolicy, to bylibyśmy za. Zamknięcie jest planowane na 2035 r. ale mamy nadzieję, że licencja zostanie przedłużona” - dodaje burmistrzyni.

Samorządowcy i mieszkańcy z regionu Choczewa, gdzie trwają już przygotowania do budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, po spotkaniach z przedstawicielami lokalnych społeczności Vandellos oraz L’Hospitalet de l’Infant zgłaszali jednak pod adresem spółki PEJ - inwestora i przyszłego operatora elektrowni innego rodzaju obawy i zastrzeżenia.

Przede wszystkim narzekali na brak informacji, o tym co się dzieje na miejscu budowy, mimo, że takich informacji oczekują mieszkańcy. Wyrażali obawy m.in. o bezpieczeństwo z powodu pojawienia się na budowie tysięcy pracowników, czy o wydolność miejscowej służby zdrowia. Pracownicy nie obciążą miejscowej przychodni, na terenie budowy będzie służba zdrowia - zapewniali w odpowiedzi przedstawiciele PEJ, zapowiadając także poprawę komunikacji z mieszkańcami.

Samorządowcy pytali m.in o odpady, które powstaną w czasie budowy, ponieważ miejscowe wysypisko nie da rady ich wszystkich przyjąć, a dodatkowo technologia sortowania jest przestarzała. PEJ podkreśliła, że inwestor będzie zobowiązany do zagospodarowania wszelkich odpadów.

Lokalni samorządowcy zwracali też uwagę, że o ile projekty infrastruktury towarzyszącej elektrowni idą do przodu, to potrzeby samorządów nie są zaspokajana odpowiednio szybko, ciągle np. czekają na decyzje o zwiększeniu puli pieniędzy dla lokalnych władz. Oczekiwali też odpowiedzi, kiedy budowa ruszy pełną parą. Przedstawiciele inwestora zapewniali, że wszelkie kwestie typu zaplecze socjalne i rekreacyjne w miejscach zakwaterowania pracowników, ośrodki zdrowia dla nich zostały przewidziane w planach i samorządy nie poniosą z tego tytułu kosztów.

Projekt budowy elektrowni na Pomorzu przewiduje dociągnięcie w jej pobliże linii kolejowej oraz drogi wojewódzkiej. Koszty ich budowy ma ponieść państwo.

PEJ jest inwestorem i przyszłym operatorem elektrowni na Pomorzu. Spółka ma już decyzję środowiskową dla budowy i eksploatacji elektrowni jądrowej o mocy do 3750 MWe w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino, oraz decyzję zasadniczą wydaną przez ministra klimatu. PEJ podpisała też z konsorcjum Westinghouse-Bechtel umowę na zaprojektowanie elektrowni. Z kolei rząd wysłał do Komisji Europejskiej wniosek o notyfikację pomocy publicznej poprzez dokapitalizowanie spółki oraz w postaci kontraktu różnicowego.

Elektrownia ma powstać w technologii AP1000 Westinghouse i składać się z trzech bloków. Zgodnie z ostatnimi deklaracjami ze strony rządu, pierwszy beton jądrowy pod pierwszy blok ma zostać wylany w 2028 r., a jego budowa ukończona w 2035 r.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych