Mateuszowi Szczurkowi grozi Trybunał Stanu
Przypadkowe opóźnienie czy celowe działanie? Ustawa o rajach podatkowych, która miała ukrócić wyprowadzanie przez zachodnie koncerny zysków za granicę znowu przepadła. Zaginęła w akcji gdzieś pośród ministerialnych gabinetów, z powodu czego Polska znów straciła 3 mld złotych. Teraz okazuje się, że odpowiedzieć za to może minister Szczurek.
Opozycja chce wiedzieć, kto odpowie za uszczuplenie wpływów do budżetu państwa o ponad 3 miliardy złotych. Tyle ma kosztować opóźnienie wejścia w życie ustawy, która miała zapobiec wyprowadzaniu pieniędzy do rajów podatkowych przez spółki-córki koncernów, działających w Polsce. Prezydent podpisał ustawę 17 września, ale nie została ona opublikowana w terminie umożliwiającym wejście w życie od 1 stycznia przyszłego roku.
Eksperci twierdzą, że opóźnienie ustawy może nie tylko kosztować Szczurka stanowisko, ale nawet - postawić go przed Trybunałem Stanu.
Wojciech Szewko powiedział, że na miejscu premier Ewy Kopacz natychmiast zleciłby wewnętrzną kontrolę w Ministerstwie Finansów. Podkreślił, że politycznie za niedopilnowanie tej ustawy z pewnością odpowiada minister finansów, dla którego może się to skończyć Trybunałem Stanu. Zdaniem Wojciecha Szewko powinno zostać bezwzględnie wyjaśnione, czy jest to zaniechanie jakiegoś urzędnika, czyli niesprawność zarządzania Ministerstwem Finansów, czy działanie celowe. Jeżeli zginie w kasie spółki tysiąc złotych, to wzywa się policję a jeżeli zginie 3 do 4 miliardów złotych w Skarbie Państwa to nie ma winnych? - pytał ekspert Sojuszu. Jeśli ustawy nie będzie, firmy nie zapłacą podatków, ale nie przełoży się to na miejsca pracy w Polsce, tylko na Cyprze czy w Dubaju - dodał Wojciech Szewko.
Przypomnijmy, iż przed objęciem stanowiska ministra finansów Mateusz Szczurek pracował jako główny ekonomista grupy ING na region Europy Środkowej i Wschodniej.
dziennika gazeta prawna/ as/