Anna Kantor-Kilian: "Silny samorząd jest odpowiedzią na federalistyczne zapędy UE"
Podkarpacie to region zapomniany. Słyszymy o tym obszarze naszego kraju tylko przy okazji afer, jak było w przypadku Marszałka Karapyty. Niesłusznie - ta część Polski ma sporo do zaoferowania, tak w kwestii rozwoju gospodarczego jak i strategicznego dla państwa. O szansach i zagrożeniach dla Podkarpacia rozmawiamy z Anną Kantor-Kilian - kandydatką PiS do Sejmiku województwa.
Arkady Saulski: Być może będzie to pytanie stereotypowe, ale w swojej kampanii zajmuje się Pani kwestiami nietypowymi jak na kobietę - choćby sprawa produkcji śmigłowców w Mielcu. Dlaczego?
Anna Kantor-Kilian: W ostatnich latach na Podkarpaciu mocny nacisk położono na rozwój tzw. Doliny Lotniczej. W Mielcu to 2200 miejsc pracy, do tego pracownicy zakładów w Sędziszowie Małopolskim oraz Rzeszowie. Na Podkarpaciu mamy biura konstrukcyjne, świetny kontakt między uczelniami technicznymi oraz zakładami. Wisienką na tym torcie miał być przetarg na śmigłowce dla polskiej armii. Obejmuje zakup 70 śmigłowców wielozadaniowych i 30 szturmowych. Podkarpacie to potentat w produkcji tych pierwszych. Nie możemy odpuścić tej inwestycji. Te 70 śmigłowców to dla nas gwarancja zatrudnienia na kilka lat oraz środki z offsetu, które pomogą rozwinąć technicznie dolinę lotniczą na Podkarpaciu. Tymczasem, opis zamówienia promuje helikopter produkowany przez niemiecko-francuski koncern. Przecież on nie ma nawet fabryk w Polsce, współpracuje za to z PZL... Warszawa. W całej kampanii ten temat był przemilczany. Rządzący nabrali wody w usta, dlatego cieszę się, że Prezes Jarosław Kaczyński wspomniał o tym w rzeszowskim wystąpieniu. Jeśli mamy do wyboru śmigłowiec produkowany w całości w Polsce - z polskimi podzespołami, śmigłowiec używany przez większość naszych partnerów w NATO, to nie widzę sensu ryzykownych inwestycji i wyboru innych kontrahentów. Jestem z Podkarpacia i naprawdę trudno jest mi zaakceptować decyzje o kupnie helikopterów innych niż te z mieleckiej fabryki.
Podkarpacie ma opinię regionu skrajnie zaniedbanego przez obecną koalicję rządzącą PO-PSL. Czy można to zmienić z poziomu samorządu?
Podkarpacie to rejon, który zawsze był solą w oku rządzącej koalicji. Po przejęciu przez koalicje PO PSL SLD władzy w podkarpackim sejmiku, w 2013, mieliśmy aferę Marszałka Karapyty. Odsunięcie skompromitowanego działacza PSL wywołało alergiczną reakcję rządzących w Warszawie. Ta niechęć do południowej Polski im została. Czy można się obejść bez Warszawy? Oczywiście. Lokalny samorząd ma wiele narzędzi i podejmuje decyzje, które szybciej oddziaływują na życie obywateli. Dziś żeby przyciągnąć inwestorów nie potrzebujemy warszawskich notabli, a dobrze przygotowanych terenów pod inwestycje. Sejmik odpowiada między innymi za zdrowie. Chcę, aby na Podkarpaciu uruchomiono cztery darmowe programy prozdrowotne. Ich finansowanie nie obciąża nadmiernie budżetu, a daje realne zyski w postaci zdrowszego społeczeństwa mniej wydającego i na leki i omijającego szpitalne kolejki. Obniżymy tym samym koszty opieki medycznej. Unia Europejska swoimi przepisami czyni zakusy na każdym kroku. Silny samorząd jest odpowiedzią na federalistyczne zapędy UE.
Czy Podkarpacie ma szansę stać się ważnym regionem w kraju? Przecież mógłby być europejskim "oknem" na wschodnie rejony kontynentu.
Mamy dużą szansę, aby następne pięć lat było dla Podkarpacia latami ciągłego wzrostu. Jesteśmy strategicznie ważnym, granicznym punktem Unii Europejskiej. Nasza pozycja ciągle wzrasta. Otwarto autostradę, chcemy budować drogę S19 do granicy ze Słowacją oraz rozbudować rynek cargo rzeszowskim lotnisku. Podkarpacie to doskonały region dla inwestorów chcących założyć tu centra przeładunkowe i logistyczne. Powstanie regionu naddunajskiego, o który tak walczą europosłowie PiS utrwaliłoby naszą pozycję. Poza śmigłowcami armia planuje zakup nowoczesnych dronów, to kontrakt warty od 2 do 3 mld złotych. Dla mnie oczywiste jest, że większość tej kwoty musi zostać wydana na Podkarpaciu. Na bazie już istniejących zakładów możemy tworzyć inkubatory przedsiębiorczości oraz innowacji. Nie możemy ograniczać zwolnień podatkowych tylko do przedsiębiorstw działających w strefach ekonomicznych. Ten kraj został zbudowany na marzeniu o wolności. Także gospodarczej. Do tego dochodzą środki unijne. Program COSMA zapewnia 2,3 mld euro dofinansowania dla małych i średnich przedsiębiorstw. Jednym z jego celów jest wsparcie eksporterów. Te środki mogą być ważnym kołem zamachowym dla regionalnych przedsiębiorców. Rozwój strefy w Mielcu pokazuje, jaki sukces może przynieść odpowiednia współpraca z inwestorami. Podobnie może być w Dębicy i Sędziszowie Małopolskim.
Powiedziała Pani mediom regionalnym, iż chce uwolnić energię Podkarpacia. Ale jak to zrobić przy tak dużym oporze w stolicy?
Aby podejmować rozważne decyzje nie potrzebujemy Warszawy. To tak ja ze swoim domem, jego ładny wygląd zależy od naszych starań i od naszej pracy, a nie kuzyna z innego miasta. Sami wiemy najlepiej, co jest dla nas najważniejsze. Mam nadzieję, że już niedługo dojdzie do zmiany rządu i przestawienia polityki wspierania Warszawy, Gdańska i Wrocławia- generalnie miast rządzonych przez PO i jej przybocznych, na politykę zrównoważonego rozwoju. Politykę, która zapewni prosperitę całej Polsce, a nie tylko wybranym regionom. Tymczasem aby znaleźć inwestora, który stworzy nowe miejsca pracy, nie trzeba często pomocy Warszawy. Ciężka praca każdego dnia, współpraca między samorządami, wzmacnianie lokalnego potencjału i efektywne wykorzystanie każdej złotówki może przynieść lepszy efekt niż żebranie w Warszawie. Sukces doliny lotniczej jest tego dobrym przykładem.
Przez długi czas była Pani pracownikiem Parlamentu Europejskiego - czy uważa Pani, że europejskie doświadczenie może być pomocne w rozwoju regionu?
Praca w Parlamencie daje szkołę każdego dnia. Będąc zagranicą poznałam zachodnią etykę pracy, oszczędność oraz nacisk na efektywne wykorzystanie każdej kwoty pieniędzy. Z bliska przyglądałam się tworzeniu unijnej legislacji oraz kierunku, w którym podąża. Fundusze strukturalne, nowa perspektyw finansowa, polityka nowej industrializacji czy przemysł oparty na wiedzy i innowacyjności wiedzę w tych tematach chcę wykorzystać w swojej pracy w Sejmiku. Do 2020 Polska ma do wykorzystania 105,8 mld euro, w tym 72,8 mld na politykę spójności. W ramach programu regionalnego Podkarpacie otrzyma ok 1,9 mld euro, plus środki z programów celowych min. Polska Wschodnia (ok 1,7 mld euro). To ostatni taki zastrzyk środków. Dlatego w najbliższych wyborach trzeba wybrać najlepiej przygotowane merytorycznie osoby. Tego okresu nie można zmarnować. To, co było dobre wczoraj nie może wystarczyć ani na dziś, ani na jutro.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Arkady Saulski.