Informacje

fot. Wikimedia Commons
fot. Wikimedia Commons

Duda zapowiada koniec dialogu z rządem

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 19 stycznia 2015, 14:54

  • Powiększ tekst

Związkowcy zdecydują we wtorek w Katowicach, co dalej z akcją protestacyjną i jak w przyszłości powinny być prowadzone rozmowy z rządem. "Dialog nie może wyglądać tak, jak to było na Śląsku" - mówił dziś w Krakowie przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.

We wtorek zapadnie też decyzja, czy zawieszone zostanie ogłoszone w piątek przez "S" ogólnopolskie pogotowie strajkowe. W Katowicach spotyka się międzyzwiązkowy krajowy sztab protestacyjny Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych.

Duda podkreślił, że porozumienie rządu ze związkami, które zostało zawarte w sobotę, "osiągnięto tylko i wyłącznie pod naciskiem związków zawodowych i pospolitego ruszenia na Śląsku". Jednocześnie dodał, że porozumienie to nie rozwiązuje problemów w całej branży górniczej.

"Będziemy dyskutować, co jesteśmy w stanie wspólnie jako organizacje związkowe zaproponować rządowi, abyśmy kolejne problemy w zakładach pracy rozwiązywali w duchu dialogu, a nie w takiej gorącej atmosferze, jaka była do soboty wieczór na Śląsku" - mówił szef "S". "Chcemy przygotować jutro taki scenariusz, żeby nie powtórzyła się sytuacja ze Śląska" - zapowiedział.

Zdaniem Dudy rząd obawiał się rozlania protestów na cały kraj. Jak przyznał, "S" rozważała różne scenariusze, nie tylko strajk generalny.

"To była, jest i mam nadzieję będzie ostatnia jedna, wielka lekcja pokory dla pani premier i całego rządu. Oni będą teraz mówić :historyczne, w dialogu, ja powiem histeryczne, bo już była histeria z ich strony, że ten protest rozleje się na cały kraj" - zaznaczył szef "S", odnosząc się do słów ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego, który porozumienie górników z rządem nazwał historycznym. "Chcą przykryć nie to, że przegrali, bo tu nikt nie przegrał, ale że do takiej sytuacji nie powinno dojść" - zaznaczył Duda.

"Górnicy chcą pracować i utrzymać swoje rodziny. Nie są sposobem na rozwiązywanie problemów w naszym kraju programy dobrowolnych odejść" - uważa Duda.

Według niego osoby, które prowadziły negocjacje z rządem doskonale rozumieją, że zawartych w porozumieniu ustaleń trzeba teraz pilnować. Dodał, że odkąd jest przewodniczącym Komisji Krajowej "rządowi wszystko trzeba wytargać z gardła, nic nie można osiągnąć w normalnych negocjacjach".

"Wolałbym, żebyśmy siedzieli dniami i nocami, negocjowali, żebyśmy trzaskali drzwiami, wracali, żeby ludzie mogli wtedy pracować. Żebyśmy mogli powiedzieć: osiągnęliśmy kompromis, nikt nie wygrał. Niestety tak się nie dzieje. Rządzący widzą tylko rachunek ekonomiczny, który niejednokrotnie nie może się przełożyć na pracownika. Musimy dbać o miejsca pracy" - podkreślił Duda. Jak zauważył, zgodnie z Konstytucją nie żyjemy w kraju wolnorynkowym, ale w kraju o społecznorynkowym modelu gospodarki, gdzie ważny jest dialog społeczny.

"Byłem na kopalni Makoszowy. Nikt inny, jak ci górnicy zdają sobie sprawę z jednego: dostaliśmy szansę i my tej szansy nie zmarnujemy" - podkreślił Duda. "To przykre, ale bardziej odpowiedzialni są tamci ludzie na dole, niż ci, którzy powinni brać odpowiedzialność: zarządzający i ci, którzy ich na te stanowiska mianowali" - dodał.

Przewodniczący "S" podkreślił, że nie czuje się zwycięzcą, bo "rządzący eksperymentowali na żywym organizmie, jakimi są ludzie", a tak nie powinno być. "Mnie ludzie powołali na tę funkcję, abym walczył o miejsca pracy, o godną pracę i wyższe wynagrodzenia i niech druga strona nie wymaga ode mnie, żebym z tego zrezygnował, bo ja z tego nie zrezygnuję" - podkreślił Duda. "Prędzej zrezygnuję z funkcji przewodniczącego związku niż z walki o co, co ma w swoich statutowych zadaniach każdy związek zawodowy" - oświadczył.

Szef małopolskiej "S" Wojciech Grzeszek zauważył, że po raz pierwszy samorządowcy bez względu na opcje polityczne byli solidarni z protestującymi i walczyli o uratowanie kopalń. "Niestety w ustawie znalazły się zapisy m.in. o tym, że nie będzie już dialogu ze związkami i negocjacji na temat przekształceń, ale także, że nie będą w to wciągane samorządy. To pokazuje, że rządzący na poziomie Warszawy zerwali kontakt z samorządami, które za te miejsca pracy odpowiadają" - mówił Grzeszek.

Zgodnie z podpisanym w sobotę porozumieniem rządu ze związkami zawodowymi, nie dojdzie do przewidzianej w pierwotnej wersji rządowego planu likwidacji czterech kopalń KW, przeciwko czemu szczególnie protestowały związki zawodowe i samorządy.

Kopalnie te: Piekary, Brzeszcze, a także - po podziale wcześniejszych zakładów - Makoszowy i Centrum, mają zostać przekazane do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK). Perspektywą prowadzonej tam restrukturyzacji ma być np. pozyskanie dla ich części (tzw. zorganizowanych części kopalni) inwestorów lub tworzenie z nich spółek pracowniczych. Reszta zakładów trafi do tworzonej przez Węglokoks nowej spółki, tzw. Nowej Kompanii Węglowej.

W stosunku do pierwotnej wersji planu naprawczego dla KW zmieniono też założenia pakietu socjalnego (dotyczy pracowników zakładów trafiających do SRK). Wprowadzono dodatkowy urlop przedemerytalny dla pracowników przeróbki, zlikwidowano odprawy jednorazowe dla pracowników dołowych, wprowadzono wyższe odprawy dla pracowników powierzchni.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych