"Sueddeutsche Zeitung": Porażka nie Grecji lecz Angeli Merkel
Sytuacja w Grecji jest zdaniem komentatora dziennika "Sueddeutsche Zeitung" największą polityczną porażką Angeli Merkel w jej 10-letniej karierze na stanowisku kanclerza Niemiec. Zabrakło jej odwagi i empatii; nie doceniła też wagi symbolicznych gestów.
"30 czerwca 2015 roku jest bez wątpienia, jeśli chodzi o politykę, najczarniejszym dniem w niemal dziesięcioletnim okresie sprawowania przez Merkel funkcji kanclerza" - ocenia w środę komentator największej opiniotwórczej gazety niemieckiej.
Sytuacja jest tragiczna, tym bardziej, że polityka Merkel dotycząca walki z kryzysem nigdy nie ograniczała się do "oszczędzania dla samego oszczędzania", co zarzucają jej przeciwnicy na lewo i prawo od politycznego centrum. Filozofia Merkel polegała na "połączeniu konsolidacji budżetu z reformami strukturalnymi, aby zwalczyć przyczyny kryzysu" i umożliwić zadłużonym krajom powrót do samodzielnej egzystencji. "Ta taktyka była i jest nadal właściwą receptą" - podkreśla "SZ".
Dlaczego jednak ta polityka poniosła w Grecji fiasko? - pyta komentator. Jego zdaniem tempo konsolidacji finansowej było zbyt szybkie, a w dodatku wszystkie greckie rządy zmuszały do oszczędzania tylko i wyłącznie "zwykłych obywateli", a tym samym niewłaściwą grupę. Służba publiczna jest nadal "rozdęta do niebotycznych rozmiarów", a biurokracja zabija przedsiębiorczość - wylicza komentator. Grecji brakuje też podstawowych instrumentów decydujących o sprawnym działaniu państwa, w tym skutecznej administracji podatkowej. "W tej sytuacji nie pomoże nawet plan Marshalla" - ocenia "SZ".
Jak zaznacza komentator, Merkel znała wszystkie te problemy; prywatnie przyznawała, że sytuacja Grecji jest specyficzna i nie można jej porównywać z Hiszpanią czy Portugalią. Szefowa niemieckiego rządu "wyszła Grekom naprzeciw w sprawach szczegółowych, lecz zabrakło jej odwagi, by stworzyć prawdziwy program odbudowy państwa i zorganizować wielką konferencję ws. zadłużenia" - czytamy w "SZ".
W kontaktach z Grekami Merkel "zabrakło wyczucia dla gestów, wspaniałomyślności i zaangażowania; jej empatia miała charakter teoretyczny" - ocenia komentator.
Jego zdaniem odpowiedzialność za kryzys w Grecji ponoszą nie tylko politycy, lecz także społeczeństwa w obu krajach. W Grecji cztery dekady korupcji i kumoterstwa spowodowały, że wielu obywateli widzi w państwie "twór, który albo służy osobistemu bogaceniu się, albo chce być oszukiwany".
Dla wielu Niemców natomiast projekt unii walutowej zakończył się z chwilą wprowadzenia do obiegu gotówki euro, choć przecież to nie był koniec procesu, lecz zaledwie początek. "Kto rzeczywiście pragnie Europy, ten musi przyznać, że na dłuższą metę nie jest ona możliwa bez parlamentu strefy euro, bez ministra finansów eurolandu, wyrównania poziomów między biedniejszymi i bogatszymi (krajami) i wspólnego ubezpieczenia wkładów bankowych i ubezpieczenia pracy" - zauważa "SZ".
Merkel musi liczyć na to, że obywatele Grecji w referendum 5 lipca zachowają się rozsądniej niż wybrani przez nich politycy. Warunkiem sukcesu jest jednak wykazanie przez Merkel elastyczności i zaangażowania w takim stopniu, jakiego od pięciu lat wymaga od Greków - konkluduje komentator "Sueddeutsche Zeitung".
PAP/ as/