Afera „Pro Civili” znowu na wokandzie czyli sądowej farsy ciąg dalszy
Repeta z akt sprawy – tak można w skrócie opisać kolejną rozprawę w procesie afery „Pro Civili”, w którą uwikłany jest Bronisław Komorowski (Platforma Obywatelska) i Wojskowe Służby Informacyjne. Świadkowie przez kilka godzin potwierdzali bowiem swoje zeznania sprzed kilkunastu lat. Wszystko wskazuje na to, że wyroki w tej sprawie, jeśli w ogóle zapadną to nieprędko
Pamiętacie jeszcze aferę Fundacji "Pro Civili", Wojskowe Służby Informacyjne i byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego z Platformy Obywatelskiej? Tuż po przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich, odbyła się w warszawskim Sądzie Okręgowym ostatnia rozprawa w tej sprawie (Sygn. akt nr XVIII K 180/14).
Więcej na ten temat czytaj tutaj: Bronisław Komorowski odchodzi ale zostaje „Pro Civili”...
Wczoraj, 13 października 2015 roku w warszawskim Sądzie Okręgowym odbyła się druga, po wakacyjnej przerwie, rozprawa dotycząca nieprawidłowości w Centrum Usługowo-Produkcyjne Wojskowej Akademii Technicznej (CUP WAT) i związanej z jego działalnością fundacji ”Pro Civili”. Przesłuchanych zostało 4 świadków.
Ideologia komercjalizacji
Oskarżycielem posiłkowym w sprawie jest bank PKO BP, który w wyniku działalności CUP WAT miał ponieść duże straty finansowe... Postępowanie procesowe dotyczy m.in. konta założonego w IV oddziale PKO BP przez płk Janusza Ładę oraz płk Andrzeja Marciniaka, dyrektora CUP. Rachunek ten nie figurował w ewidencji WAT, mimo że przewijała się przezeń masa transakcji, opiewających na setki tysięcy złotych między WAT, a jej kontrahentami. Rachunek pełnił rolę „legitymacji wiarygodności” w wyłudzeniach kredytów, które poręczała Akademia.
Tym razem na sali sądowej stawił się oskarżony Karol G., z powodu choroby którego kilka wcześniejszych rozpraw było odraczane. G. w nocy z 24 na 25 maja wylądował w szpitalu ze stanem przed zawałowym, a jego złe samopoczucie po tym nieprzyjemnym zdarzeniu trwało kilka miesięcy. Na szczęście oskarżony już czuje się lepiej, co mogło nadać tempa rozwojowi wypadków w tej sprawie.
Tempa, które ciężko określić jako zawrotne. Wszyscy czterej przesłuchani w zasadzie powtórzyli swojej zeznania z lat wcześniejszych. Jako pierwszy odpytywany był Krzysztof Biernat, pełniący obowiązki zastępcy komendanta Wojskowej Akademii Technicznej w latach 1994-1997. Później przez 3 miesiące piastował stanowisko likwidatora CUP WAT, a stało się to za sprawą przypadkowego spotkania z gen. Ameljańczykiem (od grudnia 1994 do 2003 roku komendant-rektor WAT) w Brukseli, który zaproponował Biernatowi zajęcie się sprawą CUP. Biernat jak na likwidatora jednostki niewiele na jej temat wiedział. Ciężko było mu sprecyzować czym dokładnie zajmowało się Centrum, mógł jedynie – jak to nazwał – „nakreślić ideologie”. „Ideologia” CUP zdaniem Biernata polegała na „komercjalizacji rozwiązań technicznych WAT, świadczeniu usług logistycznych takich jak hotele, czy gastronomia oraz organizacji różnego rodzaju imprez”.
Krzysztof Biernat zeznał także, że nie miał styczności ze słynnym systemem Axis (system , który nie istniał za grube pieniądze kupiony przez WAT przy udziale fundacji Pro Civili), ani fizycznie ani w dokumentach. Nic nie było świadkowi również wiadomo na temat słynnej melityny (zakupiony za bajońską sumę słoik syntetycznego jadu pszczelego, wyprodukowanego ponoć w laboratorium KGB na Kaukazie), która jak twierdzi, nie mogła być przedmiotem handlu, bowiem fizycznie nie było jej w CUP. Jedyne urządzenia, które rzuciły mu się w oczy to zakupione przez Centrum Usługowo-Produkcyjne od spółki zasiadającego na ławie oskarżonych Janusza P., JP Intenational, sauny oraz flary.
Z założenia bez rozliczeń
W charakterze świadka przesłuchiwana była także Renata Szyszko, piastująca od 1993 roku stanowisko głównego specjalisty ds. podatku VAT. Świadek nie miała styczności z dokumentami CUP WAT, bowiem nie leżało to w jej kompetencjach. Jedyne co na ten temat wie to zasłyszane od kontrolujących transakcje w jednostce CUP WAT urzędniczek warszawskiego Urzędu Kontroli Skarbowej. Jak mówiła na sali sądowej „one się dziwiły co to za operacje, zastanawiająca była skala tych działań i czy my jako WAT powinniśmy się tym zajmować. Ja tego słuchałam i też się dziwiłam”.
Na wtorkowej rozprawie, jako świadek zeznawał także Andrzej Chojnacki, w latach 1998-2003 zastępca komendanta WAT. Wcześniej był komendantem wydziału cybernetyki, który to wydział w latach 90. wspólnie z firmą Adar SA reprezentowaną przez oskarżonego Karola G. powołał organizację na prawach pracowni nazwaną Centrum Wizualizacji i Symulacji Komputerowych. Korporacja Adar, znana głównie z pośredniczenia w umowie leasingu jachtu motorowego za ponad 56 mln złotych przez WAT, występowała tu jako ogniwo wyposażające w sprzęt komputerowy. Uczelnia ze swojej strony dawała pomieszczenia, wiedzę i ludzi. Według Chojnackiego spółka w późniejszym czasie leasingowała Akademii komputery i sprzęt wideo.
Ostatnim przesłuchiwanym świadkiem był Bogdan Łęcki, kwestor WAT w latach 1998-2000. Łęcki zeznał, że miał styczność z umowami o „współpracy w zakresie prowadzenie wspólnych przedsięwzięć” z takimi firmami jak Glicor, Kiumar, Adar. Jego zdaniem wszystkie te umowy dotyczyły w rzeczywistości pożyczania przez WAT owym spółkom pieniędzy, pomimo że nie wynikało to bezpośrednio z ich treści. Według zeznań kwestora podobną opinię na temat tych kontraktów mieli biegli, którzy przeglądali dokumenty Akademii przy okazji audytów.
Na pytanie prokurator jak kwestor Łęcki ocenia te transakcje z perspektywy czasu, świadek odpowiedział: „patrząc z perspektywy to raz – były to przedsięwzięcia wysokiego ryzyka, a dwa – z góry zakładano, że nigdy formalnie nie będą rozliczone”.
Łęcki opowiedział Sądowi także o okolicznościach w jakich poznał Karola G. Według świadka, płk Janusz Łada przedstawił sobie wzajemnie panów w kontekście działalności gospodarczej WAT. Świadek poznał G. jako bywalca akademii i strategicznego współpracownika. Poza Adarem, G. reprezentował kilka innych firm kooperujących z Akademią. Kwestor wspomniał także, że współpracujące z uczelnią podmioty nie wywiązywały się z umów terminowo przez co WAT miał problemy z płynnością.
Kontakty przelotne
Podczas rozprawy kilkukrotnie przewinęła się kwestia tajemniczego konta w IV oddziale PKO BP. W tej sprawie zarówno Krzysztof Biernat jak i Bogdan Łęcki zeznali, że płk Łada i płk Marciniak, kiedy sprawa wyszła na jaw twierdzili, że ich podpisy zostały sfałszowane. Żaden ze świadków nie posiadał jednak wiedzy na temat tego, czy kiedykolwiek były przeprowadzane na tę okoliczność badania grafologiczne.
Prokurator odpytywała świadków także pod kątem znajomości z Piotrem P. słynnym „Bentley’em”. Żaden z przesłuchiwanych nie przyznał się do większej zażyłości z głównym oskarżonym w tej sprawie. Wszyscy, poza Renatą Szyszko, która nie miała styczności z „Bentely’em”, twierdzili, że mieli z nim kontakty przelotne, jedynie na gruncie zawodowym.
Kolejna rozprawa w tej sprawie dzisiaj, czyli w środę 14 października 2015 roku.
WIĘCEJ O AFERZE "PRO CIVILI" CZYTAJ TUTAJ:
"Bentley" będzie miał w celi własną czytelnię akt