Informacje

 "Na imprezę se przybyli jacyś pro civili..."  Źródło: pejzaz.blogspot.com
"Na imprezę se przybyli jacyś pro civili..." Źródło: pejzaz.blogspot.com

Pro Civili? Pro Civili... Nie pamiętam!

Maria Szurowska

Maria Szurowska

Dziennikarka "Gazety Bankowej"

  • Opublikowano: 22 maja 2015, 17:19

    Aktualizacja: 24 maja 2015, 23:36

  • Powiększ tekst

Trzecia rozprawa w sprawie przekrętów byłych funkcjonariuszy WSI i "prezydenckiej" fundacji Pro Civili nie nadała procesowi żadnej dynamiki. Przesłuchiwanymi świadkami zawładnęła totalna demencja. Zachowywali się jak zausznicy Bronisława Komorowskiego pytani o związki prezydenta z mózgiem tej afery - kapitanem Piotrem P. pseud. "Bentley".

W warszawskim Sądzie Okręgowym odbyła się dzisiaj trzecia rozprawa w sprawie fundacji “Pro Civili” (sygn. akt nr XVIII K 180/14), w której jednym z oskarżonych jest słynny kapitan Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI) Piotr P. pseudonim „Bentley”.

Ten kadrowy oficer WSI nazywany jest przez polskie organy ścigania mózgiem największych afer III RP (m.in. Pro Civili). Wojciech Sumliński w swojej książce "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" zarzuca urzędującemu prezydentowi roztaczanie parasola ochronnego nad fundacją, której działalność nadzorował swego czasu Piotr P.

Bronisław Komorowski ostatnio unika tego tematu, jak ognia. Zaś jego doradcy publicznie bagatelizują sprawę. Gdy widzą na przykład zdjęcia prezydenta w towarzystwie Piotra P., które wyciekły niedawno do mediów, udają zaskoczonych i nagle tracą pamięć.

Więcej o Pro Civili, WSI, Piotrze P. i Bronisławie Komorowskim czytaj tutaj: DYSKRETNY UROK „BENTLEYA”

Dzisiaj „szef wszystkich szefów”, czyli Piotr. P., nie stawił się w sądzie. W roli głównej musiał wystąpić sędzia, który czytając akta, relacjonował sprawę...

Centralną jednostką, w której oskarżeni mieli „prać brudne pieniądze” było Centrum Usługowo-Produkcyjne (CUP), powołane przy Wojskowej Akademii Technicznej (WAT). Oficjalnie przedsiębiorstwo miało pośredniczyć w transakcjach między uczelnią, a podmiotami zainteresowanymi produktami WAT. Jakimi produktami? Ot, na przykład myślą technologiczną. Jednak przesłuchiwana w charakterze świadka główna księgowa CUP nie była w stanie sobie przypomnieć ani jednej transakcji, której przedmiotem byłyby wytwory umysłów doktorów i profesorów.

Zarówno wspomniana księgowa, jak i pozostali świadkowie przypominali sobie za to zupełnie inne kontrakty. Sekretarce dyrektora wojskowej jednostki zapadły na przykład w pamięć... Sauny. - Stały w korytarzu jakieś sauny. Pamiętam je, bo stały i przeszkadzały - pamiętała sekretarka.

Również zastępca dyrektora Centrum Usługowo-Produkcyjnego podczas składania zeznań wszystkiego zapomniał, za to saunach pamiętał. - Tak, były sauny. Takie jednoosobowe urządzenia do tych działań higienicznych. Stały nawet w takim wąskim korytarzu przez dwa tygodnie - potwierdzał menedżer CUP, a sekretarka podkreślała, że firma nie zarabiała na tych saunach nic, albo jakieś niewielkie pieniądze.

W ten sposób świadkowie nie dostarczyli sądowi zbyt wielu cennych informacji. Każdy z nich na bardziej szczegółowe pytania sędziego odpowiadał „nie pamiętam”. Księgowa nie pamiętała nazwisk stałych klientów, zastępcy dyrektora kompletnie wyleciały z głowy nazwy głównych kontrahentów. Fundacja „Pro Civili” nie mówiła im absolutnie nic.

W przyszły poniedziałek 25 maja, zaraz po drugiej turze wyborów prezydenckich, zaplanowane jest na godzinę 10:00 kolejne przesłuchanie świadków. Być może wtedy odzyskają pamięć.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych