Marcin Horała: "Przydałoby się wpuścić do polityki nieco świeżej krwi"
Wieloletni radny i autor samorządowego sukcesu PiS w Gdyni. Człowiek młody i reprezentujący szerokie horyzonty myślenia o państwie i gospodarce. Pytamy Marcina Horałę jaką ma wizję nowego Sejmu i czy zmiana pokoleniowa pozytywnie wpłynie na politykę.
Arkady Saulski: Jest Pan znany z bycia aktywnym radnym, bardzo zaangażowanym w pracę na rzecz Gdyni. Czy Pana plany Sejmowe również skupiają się na problematyce lokalnej?
Marcin Horała: Nie tylko, choć to oczywiście ważny wątek. Wyborcy oczekują od parlamentarzystów, aby byli związani ze swoim okręgiem i interweniowali w lokalnych sprawach. Jest kilka ważnych dla Gdyni i okolic tematów, których chciałbym przypilnować (przykładowo, bo to temat co najmniej na oddzielny artykuł, przywrócenia dowództwa Marynarki Wojennej do Gdyni, czy budowa Obwodnicy Północnej Aglomeracji Trójmiejskiej). Przede wszystkim poseł zajmuje się sprawami całego kraju. Moje główne obszary kompetencji to samorząd terytorialny oraz gospodarka morska, szczególnie porty, logistyka i transport. Jest w tych obszarach wiele do zrobienia, np. w zakresie zwiększenia realnej społecznej kontroli i bezpośredniego wpływu na decyzje władz samorządowych.
Startuje Pan z hasłem wprowadzenia do parlamentu ludzi z nowego pokolenia - czy zmiana pokoleniowa faktycznie może odmienić polską politykę?
Tak, choć niekoniecznie na lepsze (śmiech). Niestety często dominuje wśród młodych, szczególnie w opcji obecnie rządzącej, model awansu przez noszenie teczki i schlebianie partyjnym baronom. Nie stosowałbym więc ślepego automatyzmu, że jak ktoś z młodszego pokolenia to na pewno lepszy. Niemniej przydałoby się wpuścić do polityki nieco świeżej krwi. Chociażby dlatego, że naturalne ciśnienie w kierunku zmian nie zostało przejęte przez ugrupowania niepoważne, prowadzące do zmarnowania owej społecznej mobilizacji. Poza tym jak mawiał Mark Twain polityków i pieluchy należy zmieniać często i z tego samego powodu.
Podczas wyborów samorządowych wprowadził Pan do rady miasta Gdyni nowe twarze - sądzi Pan, że powtórzy ten efekt w Sejmie?
Nie przesadzajmy. Te osoby wprowadziły się same swoją pracą społeczną i w kampanii wyborczej, która została doceniona przez wyborców. Ja tylko trochę pomogłem tworząc ramy zdrowej struktury organizacyjnej ugrupowania, oraz budowania programowego, merytorycznego przekazu odpowiadającego na potrzeby gdynian. Co do Sejmu, to znów - oczekiwać takich efektów byłoby znaczną przesadą. W gdyńskim PiS jestem szefem, więc mój wpływ na obsadę list czy kształt programu był bardzo znaczący. W skali kraju, parlamentu - jeżeli taka będzie wola głosujących - będę skromnym posłem, jednym z 460, starającym się ciężko pracować dla dobra wyborców. Tylko tyle (choć w pewnym sensie - aż tyle).
Jakie ma Pan plany na tę kadencję - zakładając, że zasiądzie Pan w Sejmie?
Liczne (śmiech) więc podam tylko przykłady. Chciałbym wziąć udział w pracach nad zintegrowaniem polityki morskiej państwa w ministerstwo właściwe dla gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. To są obszary mogące stanowić trwałe podstawy wzrostu gospodarczego, gwarantujące Polakom dobre miejsca pracy. Tak się dzieje w wielu krajach Zachodu. U nas tymczasem nie ma żadnej sensownej, spójnej polityki dla tego sektora, a zarządzanie nim jest rozbite między cztery resorty. Inny obszar to samorząd terytorialny - marzy mi się ustawa, którą można by nazwać wręcz trzecią falą reformy samorządowej. Chodziłoby w niej o upodmiotowienie mieszkańców wspólnot lokalnych, zapobieganie tworzeniu lokalnych oligarchii, zwiększenie transparentności i kontroli społecznej władz lokalnych - a zarazem wzmocnienie finansowych podstaw funkcjonowania samorządu oraz wyposażenie ich w kompetencje niezbędne do dobrej realizacji przekazanych zdań. Jednocześnie dołożę wszelkich starań i wykorzystam wszelkie instrumenty dostępne posłom by interweniować we wspomnianych wcześniej tematach lokalnych jak OPAT, dowództwo MW, tytułem przykładu można też wspomnieć o ważnej kwestii modernizacji linii kolejowej 201 przez Kościerzynę, pogłębieniu portu w Gdyni itp. Chcę też być posłem w wymiarze lokalnym. Pozostawać aktywnym w sprawach gdyńskich, zarówno w aspekcie interwencyjnym jak i programowym. Planuję również rozszerzenie tej dostępności na cały okręg wyborczy. Np. już zobowiązałem się publicznie, iż w razie wyboru odbędę spotkania z mieszkańcami wszystkich gmin w okręgu.
Wyrasta Pan ze środowiska republikańskiego - czy według Pana PiS jest naturalnym kontynuatorem tych idei?
Nie do końca. Byłem aktywny w polityce długo zanim skrystalizował się nurt, który obecnie zwykło się nazwać środowiskiem republikańskim w jego ścisłym znaczeniu. Mam już wprawdzie 34 lata, ale zaczynałem we wczesnym liceum. PiS jest szeroką formacją polskiej prawicy, jedyną zdolną do sformułowania rządu - a jako taka musi łączyć wiele nurtów. Jednym z nich jest nurt odwołujący się do tradycji polskiego republikanizmu. I to jest sytuacja zdrowa. Sekciarstwo i sztywna ideologizacja, nawet obrandowana republikańskim sztandarem - w etosie republikanizmu się nie mieści. To zawsze powinien być nurt nastawiony na wspólnotę, inkluzywny, chcący współpracować zarówno na poziomie teorii jak i praktyki polityki z wszystkimi szczerze chcącymi działać na rzecz dobra wspólnego.
Rozmawiał Arkady Saulski.