Komisja Europejska łagodniej popatrzy na francuskie wydatki na obronę
Komisja Europejska zapowiedziała dziś, że "inteligentnie" podejdzie do planowanego zwiększenia wydatków na środki bezpieczeństwa przez Francję w odpowiedzi na zamachy, jakie miały miejsce w tym kraju.
We wtorek francuski premier Manuel Valls ogłosił, że po zamachach z 13 listopada zobowiązania budżetowe Francji, która planowała w 2017 r. wrócić do 3-procentowego deficytu finansów publicznych, "zostaną poważnie przekroczone". Jak podkreślił, UE musi to zrozumieć.
"Rozumiemy, co oznaczają zwiększone nakłady na bezpieczeństwo i na pewno będzie zastosowane inteligentne podejście w ramach paktu stabilności i wzrostu" - odpowiadał na to we wtorek w Brukseli unijny komisarz ds. gospodarczych i finansowych Pierre Moscovici.
Problem w tym, że stojący na straży dyscypliny finansów publicznych w UE pakt nie przewiduje elastycznego podejścia wobec zwiększenia wydatków na obronność i bezpieczeństwo. Moscovici zaznaczył jednak, że KE zawsze patrzy "na realia" i pakt będzie mógł być do nich "dostosowany", a także do "wymogów, które stawia przed nami życie".
Francja jest objęta procedurą nadmiernego deficytu i KE zgadzała się już kilkakrotnie na przedłużenie terminu jego zbicia do poziomu 3 proc. PKB. Paryż ma jednak problemy z przeprowadzeniem bolesnych, oszczędnościowych reform strukturalnych.
W przyjętej we wtorek opinii ws. projektu budżetu Francji na 2016 r., KE podkreśliła, że kraj ten powinien osiągnąć korektę nadmiernego deficytu do 2017 r. Plany wydatków na 2016 r. zostały uznane za "zasadniczo zgodne" z wymogami paktu. Według prognoz francuski deficyt nominalny w tym i przyszłym roku powinien być zgodny z pośrednimi zaleceniami KE, co jednak nie oznacza, że do 2017 r. Francji uda się zejść do 2017 r. do wyznaczonego celu 3 proc. PKB.
Ocena Komisji nie brała pod uwagę dodatkowych wydatków na policję, żandarmerię, czy służby wywiadowcze, które zapowiedział rząd nad Sekwaną. Nie ma ich również w projekcie budżetu, który trafił do Brukseli jeszcze przed piątkowymi zamachami.
"Jest oczywiste, że w tych strasznych dniach ochrona obywateli, bezpieczeństwo obywateli we Francji jest absolutnym priorytetem i jestem pewien, że Komisja to doskonale rozumie" - podkreślił Moscovici, który sam jest Francuzem.
Jak zaznaczył pakt stabilności i wzrostu zawiera margines elastyczności w związku z nieoczekiwanymi wydarzeniami. Komisarz podkreślił, że jest za wcześnie, by stwierdzić w jaki sposób wydatki nazwiększenie bezpieczeństwa będą rzutowały na budżet Francji. "Przepisy paktu stabilności i wzrostu nie przeszkadzają w podjęciu decyzji nagłych, są pewne priorytety, które są po prostu nadrzędne" - oświadczył Moscovici.
Także wiceszef Komisji Europejskiej ds. euro Valdis Dombrovskis mówił, że wszyscy rozumieją, że Francja musi wzmocnić swoje bezpieczeństwo. "W obecnych warunkach bezpieczeństwo obywateli francuskich i europejskich jest głównym priorytetem" - powtórzył po Moscovicim.
Zastrzegł jednak, że w tym momencie za wcześnie na jakiekolwiek konkluzje, bo jakiekolwiek decyzje w tej sprawie to kwestia najbliższych miesięcy. KE zamierza jeszcze raz wrócić do oceny budżetów państw strefy euro na wiosnę.
Przed piątkowymi zamachami Francja zamierzała zredukować swój deficyt do 3,3 proc. PKB w 2016 roku, a następnie w 2017 roku osiągnąć cel 3 proc.
Źródło w ministerstwie finansów Francji informowało w poniedziałek, że dodatkowe wydatki na bezpieczeństwo z pewnością sięgną setek milionów euro, ale nie przekroczą miliarda euro.
PAP/ as/